Kilka dni temu Jury konkursu głównego tegorocznego Berlinale przyznało swoje nagrody. Ze Złotym Niedźwiedziem niespodziewanie wyjechał dokument Nicolasa Philiberta – Sur l’Adamant. Docenione zostały też między innymi 20.000 especies de abejas (Sofia Otero za rolę pierwszoplanową) i Music Angeli Schanelec (scenariusz). I właśnie nad tymi trzema dziełami chciałbym się pochylić w dzisiejszym artykule.

Nicolas Philibert to doświadczony i znany francuski dokumentalista. Jego dzieła mogą przypominać te Fredericka Wisemana, pod tym względem, że Francuz za temat często bierze instytucję lub grupę społeczną. W poprzednim swoje dziele – Do każdej chwili, Philibert przyglądał się praktykującym pielęgniarkom w paryskim szpitalu. W nagrodzonym Złotym Niedźwiedziem Sur l’Adamant bohaterami są osoby borykające się z problemami psychicznymi. Znajdują się oni na tytułowej Adamant – barce na paryskiej Sekwanie, która przyjmuje swoich gości rano i wypuszcza wieczorem. W ciągu dnia zapewnia osobom szereg aktywności z naciskiem na sztukę. Korzystający z kliniki mają więc własny dyskusyjny klub filmowy, oglądają filmy, śpiewają, rysują.

Philibert podchodzi do tematu w sposób niezwykle empatyczny i ciepły. Odnosi się do bohaterów z szacunkiem, jednocześnie nie dzieląc ich na opiekunów i klientów – każdy jest tutaj równy. Głównym sposobem rejestracji wydarzeń jest ukryta kamera, choć zdarzają się też wywiady – bardzo osobiste, ale też przepełnione humorem. Choć wszystko to sprawia, że film ogląda się bezboleśnie, to niestety trzeba powiedzieć, że Sur l’Adamant jest dokumentem dość wtórnym i konwencjonalnym pod względem warsztatu dokumentalnego. Jest on zupełnym przeciwieństwem innego niefikcyjnego filmu nagrodzonego na wielkim festiwalu w ostatnich miesiącach – Całe to piękno i krew Laury Poitras.

Innym triumfatorem gali był debiut baskijskiej reżyserki, Estibaliz Urresoli Solaguren – 20.000 especies de abejas. To opowieść o poszukiwaniu swojej tożsamości, manifestacji odrębności, chęci poczucia się wolnym. Przyglądamy się bohaterce granej przez wyróżnioną przez Jury Sofię Otero. Lucia wraz z matką spędza wakacje na wsi u babci i jej siostry, zajmującej się hodowlą pszczół. Sielankowy spokój zakłóca zachowanie niektórych członków jej rodziny, który nie mogą pochodzić się z jej odmiennością. Bo choć przy urodzeniu dostała od rodziców imię Aitor, to czuje się dziewczynką. Nie wszyscy jednak to rozumieją, często słyszymy komentarze i złośliwe przytyki rodziny, że w tak młodym wieku trudno o pełną świadomość odnośnie swojej płci, że to tylko dziecięce humory i nie należy się tym przejmować.

20 000 especies de abejas jest niezwykle poruszającym obrazem dziecka stawiającego na swoim, kierującym się instynktem i chcącym żyć w zgodzie z samym sobą. Nie mam wątpliwości, że film ten okaże się hitem na karuzeli festiwalowej, zarówno na świecie, jak i w Polsce. Na myśl od razu przychodzą dzieła Lucasa Dhonta, choć utwór Solaguren różni się przede wszystkim brakiem drastyczności i przesadnego dramatyzowania, bo nawet jeśli w finale baskijka trochę zbyt mocno stara się o nasze łzy, to całość jest niezwykle subtelna i delikatna. Porównałbym go zatem bardziej do jednego z czołowych dzieł Celine Sciammy – Tomboya.

Nagrodzono również nowy, niezwykle radykalny formalnie film Angeli Schanelec – Music, dość niespodziewanie za scenariusz. W tej reinterpretacji mitu Edypa Niemka nie ma, jak zresztą zwykle, dla widzów litości. Poskładanie i zrozumienie często przypadkowych scen jest bardzo trudne, ale też w tym tkwi siła dzieł przedstawicielki Berlińskiej Szkoły. Scenariusz to nieoczywiste miejsce, by go nagrodzić – przez długie fragmenty nie słyszymy ani dialogu, ani tytułowej muzyki, obserwujemy ascetyczne ujęcia pokazujące na przestrzeni kilkunastu lat życie Jona.  Złośliwi powiedzą, że scenariusza tutaj wręcz nie ma. Ja będę bronił Niemki, bo choć Music nie jest jej najlepszym filmem, to ten minimalistyczny, bressonowski wręcz tekst jest jednym z jego mocniejszych punktów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.