Hura! Znów zaczyna się więcej dziać wokół box office’u. Jako że nie udało nam się jednak wrócić do trybu pracy sprzed kilku miesięcy, prezentujemy w jednym miejscu podsumowanie najważniejszych box office’owych wydarzeń poprzedniego tygodnia.
Polska: Frekwencja idzie powoli w górę, ale w czerwcu polskie kina odwiedziło tylko 92 tys. osób.
W poprzedni weekend (10.07. – 12.07.) po raz kolejny odnotowano wzrost przychodów względem tygodnia wcześniejszego. Widownia na dziesięciu najpopularniejszych filmach wzrosła o 81% i przekroczyła pułap 30 tys.. Na pierwszą pozycję wróciło Naprzód, które przy 67-procentowym wzroście zgromadziło przed ekranami 7 051 widzów. W sumie na koncie animacji Pixar znajduje się nieco ponad 160 tys. sprzedanych biletów. W pierwszej dziesiątce znalazło się miejsce dla trzech nowości: belgijsko-frncusko-niemieckiej animacji Wiking i magiczny miecz, którą zobaczyło na otwarcie 5 771 widzów na 123 kopiach (miejsce trzecie), brytyjskiego horroru Więzień zero, który zgromadził przed ekranami 2 219 osób na 61 kopiach (miejsce szóste) oraz belgijsko-fracuskiej komedii #tuiteraz, która przy 2 023 widzach na 79 kopiach wylądowała na miejscu ósmym. W tej chwili największym zainteresowaniem cieszą się animacje skierowane do familijnej widowni. Cztery z nich znalazły się wśród pięciu najlepiej sprzedających się obecnie filmów w polskich kinach. Pełną dziesiątkę można znaleźć między innymi na stronie Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Tymczasem Wirtualne Media podały informacje na temat frekwencji w czerwcu, co można jednocześnie uznać za frekwencję w drugim kwartale tego roku (ponieważ widownia z seansów w kinach samochodowych, które odbywały się przed czerwcem nie była chyba w żaden sposób raportowana). I tak od ponownego otwarcia kin (a raczej ich niewielkiej części) 6 czerwca do końca miesiąca w kasach kin sprzedano 92 tys. biletów. To wygenerowało przychody na poziomie 1,48 mln złotych. Dla porównania – rok wcześniej w czerwcu sprzedano 2,75 mln biletów, co przełożyło się przychody rzędu niemalże 49 mln złotych. Widownia i przychody w czerwcu 2020 stanowiły zatem ok. 4% tych sprzed roku. Średnia cena za bilet wyniosła więc 16,10 zł, co jest niższą kwotą od tej, którą trzeba było zapłacić rok wcześniej za bilet kinowy (17,79 zł). Wynika to zapewne z różnych promocji, którymi kiniarze próbowali zwabić widzów. W związku z otwarciem kin sieci Helios 3 lipca oraz planowanym na 22 lipca otwarciem placówek Cinema City, można spodziewać się znacznie lepszych wyników w tym miesiącu. Na wzrost wskazują weekendowe rezultaty, które z tygodnia na tydzień są coraz lepsze. Wariant optymistyczny podany w artykule zakłada 250 tys. sprzedanych biletów do końca lipca oraz przychody z ich sprzedaży na poziomie 4,2 mln złotych.
Ameryka: Imperium kontratakuje trafiło na pierwsze miejsce weekendowego zestawienia, a pogarszająca się sytuacja w związku z koronawirusem inspirowała do kolejnych spekulacji na temat dystrybucji Tenet.
Jak podaje portal Deadline Hollywood, numerem jeden poprzedniego weekendu (10.07. – 12.07.) w amerykańskich kinach było Imperium kontratakuje. Część piąta Gwiezdnych wojen była wyświetlana w 611 kinach, w których zarobiła $611 tys. od piątku do niedzieli, a wliczając środę i czwartek – $644 tys. To wynik lepszy od oczekiwanego jeszcze w sobotę ($400-500 tys.). Po raz kolejny w ostatnich tygodniach na szczycie amerykańskiego box office’u znalazł się klasyk. Wcześniejsze weekendy zwyciężali m.in. Pogromcy duchów oraz Park jurajski. Na drugiej i trzeciej pozycji znalazły się także starsze, choć znacznie młodsze od Imperium kontratakuje tytuły: Czarna Pantera ($367 tys. w 421 kinach / $700,4 mln w sumie) oraz W głowie się nie mieści ($340 tys. w 442 kinach / $356,7 mln w sumie). Dalsze miejsca zajął Relic, wychwalany przez krytyków horror, który w 126 kinach (prawie dwa razy więcej niż przed tygodniem w premierowy weekend) zarobił $236 tys. Po dziesięciu dniach na jego koncie znajduje się $581 tys.. Pośród nowości najlepiej spisała się komedia Palm Springs, która zbiera świetne recenzje (93% na Rotten Tomatoes). Film ten został zakupiony przez dystrybutora NEON podczas tegorocznego festiwalu Sundance za rekordową sumę $17,5 mln, jednak ze względu na obecną sytuację trafił jedynie do 66 kin, w których zarobił $164 tys.. Jego premiera odbyła się równolegle na platformie Hulu. W tej chwili w Ameryce funkcjonuje ok. 1,5 tys. kin, z czego 1/3 to kina samochodowe, które cieszą się największą popularnością.
Jak pokazują wyniki wyświetlanych obecnie tytułów, a także liczba funkcjonujących kin, warunki do wyświetlania filmów w Ameryce są dalekie od idealnych. Natomiast w związku z gwałtownym wzrostem zakażeń w kilku kluczowych stanach, na nowo zaczęto spekulować na temat dystrybucji filmu, który dla wielu zdążył już stać się symbolem odrodzenia dystrybucji kinowej po pandemii. Jednak jak się właśnie okazało, najnowszy film Christophera Nolana nie trafi do kin w sierpniu, a jego dystrybucja na poszczególnych rynkach zostanie najprawdopodobniej rozłożona w czasie , co może oznaczać, że Europejczycy i Azjaci obejrzą go wcześniej niż Amerykanie. Jednak jeszcze zanim została podjęta decyzja o kolejnym przeniesieniu daty premiery Tenet, IndieWire zaprezentował różne opcje, które Warner Bros. mogłoby brać pod uwagę w związku z tym tytułem. Równoczesna premiera na całym świecie w sierpniu był raczej mało prawdopodobna, właśnie ze względu na sytuację wokół koronawirusa w Stanach Zjednoczonych, natomiast poczekanie na ponowne otwarcie kin na wszystkich rynkach uniemożliwiłoby ustalenie daty premiery z odpowiednim wyprzedzeniem, jako że natura obecnej pandemii jest bardzo dynamiczna. Inne opcje zakładały premierę Tenet poza kinami: albo jako PVOD na całym świecie, albo mieszaną dystrybucję (PVOD/kino), a nawet dystrybucję w ramach HBO Max, które potrzebowałoby wsparcia ze strony mocnej propozycji filmowej. Te trzy opcje także wydawały się mało prawdopodobne ze względu na to, jak wielkim przeciwnikiem wypierania dystrybucji kinowej przez inne metody dystrybucyjne filmów jest Christopher Nolan. Warner Bros. będzie starało się jednak wypracować jak najbardziej optymalny sposób dystrybucji – zarówno aby zadowolić jeden z największych skarbów tego studia, czyli Christophera Nolana, a także, żeby ponieść jak najmniejsze straty. A tych raczej nie da się uniknąć na poziomie dystrybucji kinowej w najbliższym czasie. IndieWire zwróciło uwagę na to, że przy kosztach produkcji rzędu $200 mln i marketingu na podobnym poziomie, Tenet musiałby zarobić na całym świecie ok. $800 mln.
Korea: Kontynuacja Zombie express zgromadziła w ciągu pierwszych pięciu dni wyświetlania ponad 1,8 mln widzów, co przełożyło się na przychody rzędu $13,2 mln.
Podczas pierwszego dnia wyświetlania w Korei Peninsula zarobiła $2,4 mln, co oznaczało najlepszy wynik odnotowany przez jakikolwiek film w tym roku w dzień premiery. Tylko w środę do kin poszło 354 774 osób. Od piątku do niedzieli na seans wybrało się ponad 1,225 mln widzów. Wyniki kontynuacji są wprawdzie słabsze od tych, które notował poprzednik (565 286 widzów w pierwszy dzień i $24 mln podczas pierwszego weekendu w szerokiej dystrybucji), jednak należy zwrócić uwagę na to, że także w Korei warunki, w jakich funkcjonują obecnie kina nie są idealne. Nadal obowiązują częściowe obostrzenia dotyczące ilości dostępnych miejsc podczas seansów. Biorąc to pod uwagę, wynik odnotowany przez koreański horror należy uznać za bardzo dobry. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na sukces osiągnięty na czterech innych azjatyckich rynkach. Po ich uwzględnieniu Peninsula może pochwalić się przychodami rzędu $20,82 mln. Poza Koreą film ten był wyświetlany na Tajwanie ($4,7 mln), w Wietnamie ($1,17 mln, najlepszy start wszech czasów dla koreańskiego filmu), Malezji ($995 tys.) i Singapurze ($795 tys.).
Chiny: Po półrocznej przerwie została wznowiona działalność kin, choć póki co w regionach, gdzie ryzyko zarażenia koronawirusa jest niewielkie, a także przy bardzo rygorystycznych obostrzeniach.
Dzisiaj, tj. 20 lipca, ponownie otwarto kina w Państwie Środka. Działalność mogły wznowić jednak tylko placówki znajdujące się w regionach, w których ryzyko związanie z zarażeniami koronawirusem jest niewielkie. Poza tym zarządzono rygorystyczne obostrzenia w funkcjonowaniu kin, m.in. brak możliwości zakupienia jedzenia i napojów w barze kinowym, co wiąże się z obowiązkiem noszenia maski na sali podczas seansu, a także mierzenie temperatury ciała u wszystkich widzów, zachowanie odstępu jednego metra między osobami oraz zakaz wyświetlania filmów, które trwają dłużej niż dwie godziny. Dodatkowo tylko 30% siedzeń na sali może być zajęta podczas seansów, których liczba ma być póki co zredukowana do 50% w stosunku do sytuacji sprzed pandemii.
Jeżeli chodzi o propozycje kinowe, to do najbliższego piątku nie pojawi się w nich żadna duża nowość. W związku z tym, że kina w Chinach zostały zamknięte już w styczniu, na premierę czeka kilka hollywoodzkich produkcji, które były wyświetlane w innych krajach na początku tego roku, m.in. Sonic, Bad Boys for Life, Doktor Dolittle, Bloodshot czy nawet 1917. Te trzy ostatnie mają trafić do chińskich kin jeszcze w lipcu. Po ogłoszeniu terminu otwarcia kin szybko ustalono daty premier tych filmów. Familijna produkcja z Robertem Downeyem Jr. oraz film sci-fi, w którym występuje Vin Diesel trafią do kin 24 lipca, natomiast wojenny dramat Sama Mendesa Chińczycy będą mogli zobaczyć tydzień później. Póki co wyświetlane są jednak starsze, głównie rodzime produkcje: Sheep Without a Shepherd, Wolf Warriors 2, Ne Zha czy The Mermaid. Numerem jeden pierwszego dnia był także chiński film, dramat A First Farewell, który zarobił ok. $184 tys. podczas 2529 seansów (50 288 widzów). Biorąc pod uwagę także inne wyświetlane tytułu, przychody wyniosły w sumie niespełna $500 tys. (124 641 widzów). Są to wyniki dalekie od tych, do których przyzwyczaili nas w ostatnich latach Chińczycy, jednak z czasem powinny one być coraz lepsze. Mimo to szacuje się już teraz, że dziura w chińskim box office w 2020 roku spowodowana koronawirusem wyniesie aż $4 mld.