Wiem, że wszyscy czekają na prognozę Avengers: Koniec Gry. W ankiecie, która jest na naszym fanpage’u, aż 83% czytelników odpowiedziało, że po weekendzie film przekroczy granicę 1,5 mln widzów.

Osobiście mam odmienne zdanie – więc chyba zostanę za to zjedzony.  Zakładam, że spadek w stosunku do poprzedniego weekendu wyniósł ok. 55%. Jeśli chodzi o dni powszednie, to wydaje mi się, że film mogło obejrzeć ok. 350 tys. widzów, czyli 90 tys. dziennie. Premierowy czwartek miał 150 tys., więc tu nie założyłem aż tak dużego procentowego spadku, głównie ze względu na świąteczną środę i wolny czwartek w szkołach. Rok temu Avengers: Wojna bez granic, przy lepszym układzie świąt (wtorek i czwartek), w dni powszednie zobaczyło 280 tys. widzów.

W tym tygodniu mamy dwie nowości w szerszej dystrybucji. Pierwsza z nich to ekranizacja powieści Stephena Kinga Smętarz dla zwierzaków. Jest to kolejne podejście do przeniesienia na ekran tej książki. Film z roku 1989 i 1992 znane są w naszym kraju raczej z kaset VHS. Ekranizacje horrorów Kinga zawsze cieszą się dużą popularnością w naszym kraju, dlatego prognozuję widownie w okolicach 50 tys.

Druga nowość Iron Sky. Inwazja to kontynuacja filmu z 2012 roku. Część pierwszą w premierowy weekend obejrzało nieco ponad 12 tys. widzów, a ogółem 63 tys. osób. Miała ona bardzo rozbieżne oceny u widzów – jedni uznają go za kultowy, inni za totalny kicz. Wypośrodkowując, wydaje mi się, że druga część będzie miała bardzo podobną liczbę widzów.

5 Comments on “Czy „Avengers: Koniec gry” złamie w ten weekend w Polsce granicę 1,5 mln widzów? Prognoza weekendowa.”

    1. Można, pod ankietą jest napis „Cofnij głosowanie” trzeba go wcisnąć i można głosować jeszcze raz

  1. Na podstawie obserwacji z jednego z największych w Polsce kin, Avengers nadal zapełnia sale, ale moim zdaniem spadki będą już spore. Seanse poranne częściowo zapełniają sale, później jest lepiej i zazwyczaj 50-75% zapełnienia na różnych typach projekcji.

    Pozostałe filmy szału nie robią. Na Mię jeszcze trochę osób ruszyło, Praziomek mizernie, Iron tragicznie. Nadal są chętni na Green Booka. Smętarz też nie okazał się hitem, chodzą głównie dzieciaki, bo dystrybutor nie dał ograniczenia. Teraz po pewnej przerwie znowu wysyp horrorów, ale frekwencje na nich niskie. Może Topielisko poradzi sobie trochę lepiej dzięki uniwersum Obecności. Na After zdaje się też już wszystkie napalone nastolatki ruszyły w pierwszym tygodniu, teraz pojawiają się… seniorki.

    Dumbo ma więcej seansów niż zapotrzebowania na nie i mimo słabej konkurencji dla młokosów i tak nie potrafi zapełnić sal. Podobnie Manu, zdawałoby się, że był w stanie wyciągnąć więcej na tym bezrybiu, mocno promowany zwiastunami, specjalna piosenka jakiejś młodej artystki, ale chętnych jednak już niewielu. Tymczasem ludzie już dopytują o Krainę cudów.

    Generalnie spokojny weekend, gdyby nie ciągle spore zainteresowanie Avengers, to byłyby pustki, nawet mimo nie najlepszej pogody.

    1. Dzięki za podzielenie się obserwacjami. Właśnie różnica między dużymi miastami, a mniejszymi (poniżej 70-80 tys. mieszkańców) jest ogromna na filmach superbohaterskich. W małych miastach seanse z dubbingiem dzisiaj całkiem dobrze wyglądają, ale z napisami bardzo słabo – po kilkanaście osób na sali. Przy polskich komediach romantycznych, które robią 250 tys. widzów w weekend, w małych miastach są pełne sale na większości seansów. Mówię o miastach w których są multipleksy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.