W roku 1985 liczba widzów w kinach spadła dramatycznie, bo aż o 20,5 mln. Okazało się więc, że wzrost z roku poprzedniego był jednorazowym osiągnięciem. Sprzedano ogółem 107 mln biletów i był to ostatni rok, w którym w polskich kinach przekroczona została granica 100 mln widzów. Liczba kin spadła łącznie o trzy, na co złożyło się zamknięcie trzech kin na wsiach, dwóch ruchomych oraz otwarcie dwóch nowych kin w miastach. Liczba seansów spadła o 50 tys.

Jeśli chodzi o poszczególne filmy, to nie posiadam pełnych wyników. Dla sześciu najlepszych w zestawieniu rocznym są to wyniki osiągnięte przez 365 dni od daty premiery, natomiast kolejne filmy mają podaną liczbę widzów od premiery do końca roku kalendarzowego.

Po raz drugi w historii rocznych podsumowań, najwięcej widzów w polskich kinach obejrzało film z gatunku kung-fu. Jednak po raz pierwszy zwyciężył film wyprodukowany w Chinach. Był to „Klasztor Shaolin”. Osiągnięty w ciągu roku wyświetlania wynik 10,6 mln widzów był gorszy od legendarnego „Wejścia smoka” jedynie o 700 tys. Film ten nie był wyświetlany w zbyt wielu krajach poza Azją, nie otrzymał dystrybucji kinowej w USA, a w Europie, poza Polską, prawdopodobnie tylko w Portugalii. Jedyny grającym w nim aktorem, który zrobił większą karierę na świecie. jest Jet Li, ale Hollywood zatrudnił go po raz pierwszy dopiero w 1998 roku przy czwartej części „Zabójczej broni”.

Indiana Jones

Na miejscu drugim znalazła się druga część przygód „Indiany Jonesa”, w Polsce dystrybuowany bez podtytułu „Świątynia zagłady”. Obejrzało go 5,4 mln widzów, czyli o 1,3 mln mniej niż część pierwszą rok wcześniej. Tym razem polscy widzowie krócej czekali na premierę. Film Stevena Spielberga pojawił się naszych ekranach po 1,5 roku od amerykańskiej premiery. Tymczasem w przypadku „Poszukiwaczy zaginionej Arki” były to trzy lata. Liczący dwadzieścia stron zarys historii stworzył George Lucas, a na scenariusz z prawdziwego zdarzenia przekształciła go para współpracująca z nim przy „Amerykańskim Graffiti”. To oni wprowadzili mnóstwo dowcipów sytuacyjnych, ale ogólny mroczny ton nadany przez Lucasa pozostał. Nastrój filmu był odbiciem stanu psychicznego Spielberga i Lucasa. George był wtedy w trakcie rozwodu, natomiast Steven świeżo po tragicznym wypadku śmigłowca na planie „Strefy mroku”, w którym zginął aktor Vic Morrow i dwoje dzieci.

Na trzecim miejscu znalazł się „Powrót Jedi”, ostatnia część pierwszej trylogii „Gwiezdnych wojen”. Liczba widzów (4,059 mln) była o pół miliona większa niż w przypadku „Imperium kontratakuje” w 1983 roku. Jako reżyser filmu wpisany jest Richard Marquand, ale i tak Lucas przebywał ciągle na plenie i decydował o jego ostatecznym kształcie i ewentualnych poprawkach czy dokrętkach. Film powstawał w tym czasie, gdy Lucas zajmował się pisaniem scenariusza do drugiej części „Indiany Jonesa”. Pierwotny tytuł brzmiał „Zemsta Jedi”, ale przed końcem zdjęć George Lucas doszedł do wniosku, że „zemsta” nie przystoi Rycerzowi Jedi.

Najlepszy z polskich filmów, komedia erotyczna „Och Karol”, znalazła się na czwartym miejscu.  Pierwszy raz scenariusz do filmu kinowego napisała Ilona Łepkowska. Za reżyserię odpowiadał natomiast Roman Załuski. Ten sam duet stworzył po kilku latach komedię „Kogel-mogel”.

Och Karol

Piąte miejsce zajęła komedia francuska „Pechowiec” (2,8 mln). Główną rolę zagrał w niej jeden z najpopularniejszych francuskich aktorów komediowych lat 70/80., Pierre Richard. Film ten w roku 1982 we Francji obejrzała największa liczba widzów: 7 mln. Reżyserem był Francis Veber, który wcześniej stworył bardzo popularnych filmów o „Tajemniczym blondynie”, w których rolę tytułową grał również Richard.

Na miejscu szóstym uplasował się „Gliniarz z Beverly Hills” (2,5 mln). Było to pierwsze zetknięcie się polskiego widza z Eddiem Murphy, ponieważ jego filmowy debiut „48 godzin” miał premierę w naszych kinach dopiero w 1990 roku.

Miejsce siódme zajęła trzecia część przygód „Supermana”, którą zobaczyło nieco ponad 1,8 mln widzów. Dwóch pierwszych części polscy widzowie nie mieli okazji zobaczyć w kinach.

Na miejscu ósmym znalazł się film „Spokojnie, to tylko awaria”. Jest to sequel znanego z roku poprzedniego „Czy leci z nami pilot?”. W Polsce premiery obu filmów dzieliło jedynie 5 miesięcy, więc tak naprawdę były one wyświetlane w tym samym czasie. Pewnie nawet część widzów nie wiedziała, która część jest pierwsza. Główne role zagrali aktorzy znani z pierwowzoru, natomiast zmienił się reżyser i scenarzysta. Duet Abrahams-Zucker zastąpił Ken Finkleman, z którego późniejszej twórczości znany jest tylko film z Madonną, „Kim jest ta dziewczyna?”.

Druga część komedii „Vabank” zajęła miejsce dziewiąte. Wynik 1,452 mln widzów osiągnięty od maja do końca roku był o niecałe 50 tys. gorszy od rezultatu części pierwszej. Prawdopodobnie przez pozostałe pięć miesięcy udało się przebić wynik jedynki. Film ten miał najniższą średnią widzów na seans w pierwszej dziesiątce – 95 osób.

„Być albo nie być” to chyba najbardziej zapomniany film z tego roku, a obejrzało go 1,420 mln widzów, co pozwoliło mu zająć dziesiąte miejsce w zestawieniu. Jest on nową wersją filmu Ernsta Lubitsha z 1942 roku. Akcja tej komedii rozgrywa się w Warszawie w czasie okupacji hitlerowskiej. Ciekawostką jest, że pierwszą piosenkę Mel Brooks i Anne Bancroft śpiewają po polsku.

Być albo nie być

Na miejscu jedenastym znalazł się polski film familijny na podstawie powieści Kornela Makuszyńskiego, „Szaleństwa Panny Ewy”. Film miał mało seansów, a przez to wysoką średnią liczbę widzów na seans. Głównym powodem była duża ilość seansów dla szkół.

Miejsce dwunaste zajęły „Gry wojenne” z debiutującym na ekranie 20-letnim Matthew Broderickem. Bardzo aktualny w tamtym czasie temat wojny atomowej przyciągnął do kin 1,267 mln widzów.

Na kolejnych miejscach znalazły się: „Greystoke: legenda Tarzana władcy małp” z Christopherem Lambertem, „Christine” (ekranizacja powieści Stevena Kinga o samochodzie siejącym śmierć w reżyserii Johna Carpentera) oraz horror „Zagadka nieśmiertelności” w reżyserii brata Ridleya Scotta w gwiazdorskiej obsadzie: Catherine Deneuve, David Bowie i Susan Sarandon.

Wyniki filmów z lat 1980-1984 można zobaczyć TUTAJ

 

 tytułkrajliczba widzówliczba seansówśrednia na seans
1Klasztor ShaolinHongkong-Chiny10 671 29449855214
2Indiana JonesUSA5 419 17632596166
3Powrót JediUSA4 059 90424031169
4Och, KarolPolska3 080 67724454126
5PechowiecFrancja2 801 69822 539124
6Gliniarz z Beverly HillsUSA2 554 67920936122

 

 tytuł liczba widzówmiesiąc premieryliczba seansówśrednia na seans
7Superman IIIUSA1 833 000VI14 285128
8Spokojnie to tylko awariaUSA1 579 000III13 087120
9Vabank IIPolska1 452 000V15 30295
10Być albo nie byćUSA1 420 000VI12 150117
11Szaleństwa Panny EwyPolska1 355 000I8 632157
12Gry wojenneUSA1 267 000VII11 560110
13Greystoke: legenda Tarzana władcy małpWielka Brytania1 263 000X6 561192
14ChristineUSA1 230 000V12 37899
15Zagadka nieśmiertelnościUSA1 182 000VIII9 639122

Dane na podstawie „Mały Rocznik Filmowy 1985” Redakcja Wydawnictw Filmowych ZRF

4 Comments on “„Klasztor Shaolin” zbliżył się do wyniku „Wejścia smoka”. Podsumowanie roku 1985 w polskich kinach.”

    1. No OK – poprawiłem to zdanie. Lucas nie jest wpisany jako reżyser, ale tak naprawdę Richard Marquand był jakby jego asystentem. Lucas i tak wszystko na planie doglądał i decydował, które sceny wyrzucić, dokręcić czy poprawić. Marquand był tylko osobą, która miała nakręcić zaplanowane przez Lucasa sceny i zmieścić się w budżecie.

      1. wbrew europejskim pozorom to właśnie robi reżyser. Ma dowieść zdjęcia. Cała reszta z perspektywy Hollywood to praca producenta – to on w końcu odbiera statuetkę za najważniejszego Oscara.

        1. Zgadza się, ale tutaj te granice zostały mocno przez Lucasa przekroczone. W książce o „Lucasie” Brian Jay Jones tak to opisuje: „Lucas zaangażował Marquanda dlatego, że wyczuł, iż ten reżyser najmniej zagrozi jego własnej wizji filmu. A kiedy przyjechał do Londyny, po prostu przejął film. „George przyjechał i już został”- rzekł producent Robert Watts. Richard sobie nie radził, a George się martwił, więc został na dobre. „Marquand zasadniczo robił film, w którym wszystko było ustalone, a ostateczne słowo należało do mnie” – mówił Lucas. Obsada i ekipa w oczekiwaniu na wskazówki spoglądały na Lucasa , mimo że Marqand stał obok.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.