Choć po tegorocznym festiwalu w Cannes emocje już opadły, a uwaga krytyków i kinofilów jest zwrócona w kierunku Wenecji, to warto powrócić jeszcze na chwilę do wydarzeń z Croisette. Oto subiektywny ranking 10 najlepszych filmów spośród wszystkich, które zaprezentowano w maju na najbardziej prestiżowym festiwalu w Europie.

  1. Une langue universellereż. Matthew Rankin

Nowy film Matthew Rankina (znanego wcześniej między innymi z Dwudziestego stulecia) zadebiutował w sekcji Quinzaine des cineastes i był jednym z większych jej hitów. Kanadyjski twórca czerpie sporo ze swojego życia, by opowiedzieć przezabawną, ale też pod koniec poruszającą historię, która wydaje się być listem miłosnym do Iranu, gdzie dorastała jego matka. I choć film zapożycza sporo ze stylistyki Wesa Andersona i innych twórców współczesnego kina to nadal jawi się jako rzecz kompletnie świeża i oryginalna.

  1. Blue Sun Palace, reż. Constance Tsang

Po spektakularnym sukcesie Aftersun sprzed kilku lat sekcja Tygodnia Krytyki jest coraz dokładniej obserwowana przez akredytowanych na canneńskim festiwalu. Czy Blue Sun Palace jest następcą hitu z Paulem Mescalem? Niekoniecznie, ale moim zdaniem dzieło Constance Tsang ma podobnie nostalgiczny vibe, a historia o wspólnocie chińskich imigrantów w Nowym Jorku opowiedziana jest wnikliwie i szczerze.

  1. Rodzaje życzliwości,reż. Yorgos Lanthimos

Nowy film Lanthimosa jest utworem antologicznym (złożonym z trzech różnych historii), trudno więc porównywać go do poprzednich dzieł wybitnego Greka. Moim zdaniem jednak to kolejny udany projekt tego twórcy łączący cechy jego wczesnej twórczości z tą późną. Rodzaje życzliwości są zatem, tak jak Biedne istoty, świetną rozrywką, pełną ciętego humoru, ale jednocześnie dziełem, które może odrzucić mniej doświadczonych widzów swoją dziwacznością.

  1. Emilia Perez, reż. Jacques Audiard

Emilia Perez była chyba największym hitem tegorocznego Cannes, o którym mówiło się dużo i bardzo pozytywnie. Nic dziwnego – (anty)musical w świecie karteli narkotykowych nie pojawia się często. Film Audiarda to być może najlepszy film tego gatunku od Tańczącego w ciemnościach Larsa von Triera. Niemal każdy numer muzyczny w filmie Audiarda jest bangerem. Wspaniała jest też obsada Emilii Perez – zasłużenie nagrodzona przez Jury pod przewodnictwem Grety Gerwig.

  1. Wrócicie do siebie, reż. Jonas Trueba

Po 15 latach spędzonych razem Ale i Alex wpadają na pomysł, który może wydawać się absurdalny: zorganizować przyjęcie z okazji ich rozstania. To ogłoszenie wprawia ich bliskich w zakłopotanie, ale pewnie też widzów. Nowe dzieło Jonasa Trueby zaskakuje i zadowoli szczególnie kinofilów, którzy będą się znakomicie bawić odnajdując kolejne autotematyczne smaczki.

  1. Anora, reż. Sean Baker

Wydaje się, że Sean Baker zadomowił się na Croisette na dobre. Po Florida Project i Red Rocket przywiózł w tym roku Anorę, która była zdecydowanie najlepiej przyjętym filmie na festiwalu, co zostało odzwierciedlone w werdykcie Jury, bowiem film wygrał Złotą Palmę. Bardzo mnie ucieszyła ta nagroda. Anora jest kolejnym wybitnym portretem niższych klas społecznych, ludzi zmarginalizowanych, marzących o lepszym życiu, a Mikey Madsion powinna powalczyć o nominację do Oscara w aktorce pierwszoplanowej.

  1. Bird, reż. Andrea Arnold

Bird pokazywany był w pierwszych dniach festiwalu i przez długi czas uchodził za faworyta do głównych nagród. Ostatecznie odszedł z niczym, a szkoda, bo w moich oczach nowy film Andrei Arnold jest niezwykle poruszającą historią coming of age. Jest to też obraz pełen współczucia i empatii dla swoich bohaterów.

  1. Grand Tourreż. Miguel Gomes

Filmy Gomesa słyną z powolnej narracji i z tego, że widz bardziej napawa się walorami estetycznymi jego dzieł i pięknem ich kadrów aniżeli porywającymi historiami. Dlatego sporym zaskoczeniem był udział nowego filmu Portugalczyka w konkursie głównym w Cannes, gdzie dość rzadko oglądamy slow-cinema. Była to jednak decyzja jak najbardziej słuszna, bo Grand Tour to czołówka tegorocznej edycji – mistrzowsko zrealizowane, pełne melancholii dzieło. Nagroda za reżyserię w pełni zrozumiała i zasłużona.

  1. All We Imagine As Lightreż. Payal Kapadia

All We Imagine as Light był pierwszym film z Indii w konkursie głównym w Cannes od 30 lat, niedziwne więc, że mocno wyczekiwano dnia jego premiery, zwłaszcza, że film miał mocny buzz jeszcze przed festiwalem. Nowy utwór Kapadii nie zawiódł – jest to niezwykle zniuansowany, dojrzały portret kilku kobiet, subtelna obserwacja ich codziennego życia i problemów na tle systemów kastowych i religijnych podziałów w Indii. W pełni zasłużona nagroda Grand Prix, a sądzę, że Jury mogło pokusić się nawet o coś więcej i nagrodzić Kapadię Złotą Palmą.

  1. Parasolki z Cherbourga, reż. Jacques Demy

Tak, Parasolki z Cherbourga nie są nowym filmem, ale odrestaurowana z okazji 60. rocznicy wersja w 4K miała światową premierę właśnie na tegorocznym Cannes. Jako wielki fan klasycznego musicalu Jacquesa Demy’ego czekałem na tę projekcję najbardziej i absolutnie się nie zawiodłem. Cudowne w wersji z roku 1964 kolory, scenografia, kostiumy wybijają się tutaj jeszcze bardziej i osobiście miałem poczucie, że oglądam dzieło nie sprzed 60 lat, a z początku lat 2000. Poza tym to oczywiście rewolucyjne arcydzieło gatunku z być może najbardziej poruszającym finałem w historii kina i wspaniałą Catherine Deneuve. Zawsze jest dobra okazja, by obejrzeć Parasolki z Cherbourga, ale obejrzeć je w Cannes było czymś absolutnie wyjątkowym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.