Jeszcze zanim 1917 wygrało w ostatnią niedzielę dwa Złote Globy (za najlepszą reżyserię i najlepszy dramat), box office’owe prognozy zakładały start w szerokiej dystrybucji w okolicach $20-25 mln. Po zwycięstwie oczekiwania wprawdzie wzrosły, jednak dopiero ostatnie mało kto spodziewał się aż tak dobrego wyniku.

Dramat wojenny trafił po dwóch tygodniach wyświetlania w 11 kinach do szerokiej dystrybucji. Od premiery w Boże Narodzenie na konto filmu Sama Mendesa wpłynęło świetne $2,7 mln. Wyjście z limitowanej dystrybucji okazało się bardzo udane. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania w 3434 kinach przychody wyniosły aż $36,5 mln, co pozwoliło mu trzeci weekend z rzędu utrzymać najwyższą średnią na kino (tym razem na poziomie $10,7 tys.). 1917 to wprawdzie premiera zeszłego roku, ale start w szerokiej dystrybucji został zaliczony do styczniowych otwarć, pośród których osiągnięty wynik zamyka pierwszą dziesiątkę.

Film Mendesa cieszy się zainteresowaniem zarówno młodszej (47% widowni stanowią osoby między 18. i 34. rokiem życia), jaki i nieco starszej widowni (18% to osoby powyżej 55 lat) oraz jest ogólnie dobrze oceniana (A- na CinemaScore). W połączeniu z bardzo dobrymi recenzjami (90% na Rotten Tomatoes), oscarowym buzzem (jutro można spodziewać się kilku nominacji do nagród Akademii) powinno przełożyć się na dobre nogi i rezultat końcowy (znacznie) powyżej pułapu $100 mln. 1917, podobnie jak Dunkirk z 2017 pokazuje, że kino historyczne ma się dobrze, jeżeli znajdzie się w rękach znanych i uznanych twórców, którzy gwarantują pewien poziom jakości.

W szerokiej dystrybucji pojawiła się także inna produkcja, który od Bożego Narodzenia była wyświetlana w limitowanej dystrybucji. Just Mercy przegrywało jednak zdecydowanie z 1917. Przejście do szerokiej dystrybucji nie zmieniło wiele w tej kwestii, jednak wynik dramatu sądowego można uznać za całkiem niezły. W 2375 kinach przychody wyniosły $10 mln, co daje drugą najwyższą średnią na kino w pierwszej dziesiątce. Film Warner Bros. cieszył się oczywiście dużym zainteresowaniem afroamerykańskiej widowni, która stanowiła aż 36% wszystkich widzów, oraz otrzymał bardzo wysoki oceny od widzów (A+ na CienmaScore).

Dokładnie taki sam rezultat według pierwszych szacunków odnotowała jedna z dwóch całkowitych nowości weekendu. Komedia Like a Boss zarobiła także $10 mln. Walka od czwarte miejsce w weekendowym zestawieniu nie jest więc rozstrzygnięta. Film z Tiffany Haddish, Rose Byrne i Salmą Hayek został zjechany przez krytyków (21% na Rotten Tomatoes), ale podoba się widzom (B na CinemaScore). Przed weekendem prognozy zakładały otwarcie na poziomie $13 mln, więc w tym przypadku można jednak mówić o lekkim rozczarowaniu.

Jeszcze słabiej, choć w tym przypadku zgodnie z oczekiwaniami, sprzedał się thriller Underwater. Kosztująca podobno aż $50 mln produkcja zarobiła na otwarcie $7 mln. To kolejny po wpadce Charlie’s Angels ($8,4 mln na otwarcie przy budżecie rzędu $48 mln) box office’owy niewypał w karierze Kristen Stewart, która w ostatnich latach unikała raczej większych hollywoodzkich produkcji. To może sprawić, że w najbliższym czasie aktorkę znów będzie można spotkać wyłącznie w niezależnych amerykańskich lub europejskich filmach.

Dobry czas w amerykańskich kinach związany z okresem świątecznym dobiegł końca wraz z poprzednim weekendem. Objawia się to w spadkach zanotowanych przez starsze filmy. Te były średnio znacznie większe niż przed tygodniem. Piąty raz z rzędu najbardziej stabilną postawą w pierwszej dziesiątce wykazuje się Knives Out. Tym razem film ten zaliczył zaledwie 36-procentowy spadek, zarabiając podczas siódmego weekendu jeszcze $5,7 mln. W sumie na jego koncie znajduje się $139,6 mln. To jedna z największych box office’owych niespodzianek 2019 roku. Lionsgate najwyraźniej znalazło natomiast nową franczyzę, jako że według najnowszych informacji prace nad kontynuacją już się rozpoczęły. Potencjalna seria ma być poświęcona kolejnym zagadkom kryminalnym, w rozwiązanie których będzie zaangażowana postać odgrywana przez Daniela Craiga, Benoit Blanc. Rian Johnson nie będzie więc narzekał na brak pracy w najbliższym czasie, choć wiele wskazuje na to, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie będą to prace nad nowymi filmami ze uniwersum Star Wars.

Dużej część fanów wspomnianego uniwersum nie podobało się to, co Johnson przedstawił w The Last Jedi. Nieco ironiczne jest więc to, że wraz z kolejnym po Epizodzie VIII filmem reżyser święci największe tryumfy w swojej dotychczasowej karierze. Z kolei Disney zbiera jednocześnie żniwo pewnych decyzji podjętych właśnie przez niego. Po raz kolejny to The Rise of Skywalker odnotował największy spadek w pierwszej dziesiątce i zarobił tym razem już tylko $15,1 mln. W sumie na jego koncie znajduje się obecnie $478,2 mln, a to oznacza, że w rozrachunku końcowym zakończenie sagi Skywalkerów przekroczy tylko nieznacznie pułap $500 mln. Tymczasem w światowych kinach nie udało mu się jeszcze dobić do miliarda. Po tym weekendzie przychody wynoszą $989,6 mln.

Po zaledwie tygodniu wyświetlania z pierwszą dziesiątką pożegnała się jedyna nowość poprzedniego weekendu, horror The Grugde. Zgodnie z oczekiwaniami film ten odnotował ogromny spadek (prawie 70%) i zarobił już tylko $3,5 mln. Po 10 dniach wyświetlania na jego koncie znajduje się $17,9 mln.

Więcej szczegółów znajdziecie na Box Office Mojo.

Pierwsza dziesiątka:

Premiery następnego weekendu: W poniedziałek za tydzień Amerykanie obchodzą Martin Luther King Jr. Day, a w związku z tym będą mieli czterodniowy weekend. Do kin trafią dwie duże produkcje: Dolittle oraz Bad Boys for Life.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.