Choć nowy film o Bondzie zarobił prawie $120 mln na 54 rynkach, notując na 21 z nich najlepsze pandemiczne otwarcia (a w Danii nawet rekord wszech czasów), to jednak nowość z chińskich kin jest numerem jeden minionego weekendu na rynku zewnętrznym.

No Time To Die pojawiło się w ten weekend na większości światowych rynków (poza Francją, Rosją, Ameryką Północną, Chinami, Australią i kilkoma krajami w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie kina są nadal zamknięte). W sumie przychody wyniosły $119,1 mln, co – po uwzględnieniu obecnych kursów walut – jest wynikiem na poziomie tego, który na tych samych rynkach odnotowało Skyfall. W porównaniu do otwarcia Spectre rezultat jest słabszy o zaledwie 17%. Osiągnięty wynik jest więc bardzo zadowalający. To pierwszy film od początku pandemii, któremu bez wsparcia Chin udało się wystartować z poziomu powyżej $100 mln. Nowy Bond przebił także prognozy, które wskazywały na otwarcie w okolicach $90 mln.

Tradycyjnie zdecydowanie największym zainteresowaniem nowy film o Bondzie cieszył się w Europie, szczególnie w swojej ojczyźnie, gdzie od czwartku do niedzieli zarobił $34,8 mln ($28,2 mln podczas trzydniowego weekendu). To zdecydowanie najlepsze pandemiczne otwarcie oraz trzecie najlepsze w serii przygód agenta 007. Skyfall zarobiło $32,5 mln, z kolei Spectre – $63,7 mln, ale należy pamiętać, że to wynik siedmiodniowy, jako że film ten trafił do brytyjskich kin w poniedziałek. Drugim najlepszym rynkiem były Niemcy, gdzie przychody wyniosły $14,7 mln. No Time To Die odnotowało tam najlepsze otwarcie od początku pandemii – to ponad dwukrotnie lepszy wynik niż w przypadku dotychczasowego numeru jeden „czasów zarazy”, F9 ($6,8 mln).

Następnymi w kolejności rynkami były: Japonia ($5,8 mln), Dania ($5,3 mln / najlepsze otwarcie wszech czasów), Korea Południowa ($4,6 mln), Szwecja ($4,1 mln), Holandia ($3,7 mln), Szwajcaria ($3,2 mln), Włochy ($2,9 mln), Hong Kong ($2,9 mln), Finlandia ($2,8 mln), Norwegia ($2,8 mln), Meksyk ($2,4 mln) i Polska ($2,2 mln). Przychody z polskich kin wskazują na otwarcie w okolicach 400-450 tys. widzów, co oznaczałoby zdecydowanie najlepszy wynik z premierowego weekendu od początku pandemii.

Mimo świetnych rezultatów to nie No Time To Die, a chiński film propagandowy The Battle At Lake Changjin jest numerem jeden weekendu na rynku zewnętrznym. Tytuł ten trafił na ekrany na dzień przez świętem narodowym związanym z obchodami rocznicy proklamacji Chińskiej Republiki Ludowej. W ciągu pierwszych czterech dni przychody wyniosły aż $234,6 mln. Według analityków rynku w rozrachunku końcowym mogą one przekroczyć pułap $700 mln. Bardzo dobry rezultat odnotowała także druga nowość w chińskich kinach. My Country, My Parents zarobiło w ciągu pierwszych czterech dni $90,8 mln, co daje temu filmowi drugie miejsce w weekendowym zestawieniu chińskiego box office’u oraz trzecie na rynku zewnętrznym.

Z innych ciekawostek:

  • Venom: Let There Be Carnage wystartowało poza Ameryką tylko w Rosji, gdzie przychody wyniosły $13,8 mln. To wynik tylko nieznacznie gorszy od tego, który odnotowała część pierwsza ($14,4 mln),
  • Dune zarobiło tym razem $13,7 mln na 32 rynkach i przekroczyło pułap $100 mln na rynku zewnętrznym. Na premierę czekają jeszcze m.in. Japończycy, Brytyjczycy, Chińczycy, Australijczycy oraz Polacy,
  • Przychody Shang-Chi zwiększyły się tym razem o kolejne $8,2 mln, co daje w sumie $180,8 mln poza Ameryką oraz $386,9 mln na całym świecie. To oznacza, że globalne przychody tego filmu są wyższe od tych odnotowanych przez Black Widow ($378,8 mln);

Źródła: Deadline Hollywood, InsideKino, Box Office Mojo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.