Shang-Chi zarobił tym razem $21,7 mln. Film Marvela pozostawił konkurencję daleko w tyle, zajmując pierwsze miejsce w weekendowym zestawieniu po raz trzeci. Najlepiej sprzedającą się nowością było Cry Macho Clinta Eastwooda.

Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings zaliczył drugi najlepszy trzeci weekend wyświetlania w historii września. Do tej pory najlepszym rezultatem może pochwalić się pierwsza część It ($29,8 mln). W sumie na koncie produkcji Marvela znajduje się $176,9 mln, co jest już drugim najlepszym wynikiem osiągniętym w amerykańskich kinach od początku pandemii (i w tym roku). Przed nim już tylko koleżanka z MCU, Black Widow ($183,4 mln), którą Shang-Chi wyprzedzi w ciągu najbliższych dni. Wiele wskazuje na to, że będzie to pierwszy film w „czasach zarazy”, który przekroczy za oceanem pułap $200 mln.

Shang-Chi zaliczył tym razem tylko 37-procentowy spadek przychodów względem poprzedniego weekendu. Innym filmom w pierwszej dziesiątce udało się osiągnąć jeszcze niższe spadki. Na drugim miejscu utrzymuje się grany od sześciu tygodni Free Guy, którego przychody zmalały o zaledwie 7%. Tym razem na jego konto wpłynęło $5,2 mln, co daje w sumie już $108,6 mln (i prawie $300 mln globalnie). Tylko nieco wyższy spadek (-10%) odnotował inny film Disneya, Jungle Cruise, który podczas ósmego weekendu zarobił prawie $2,1 mln, a od premiery $112,6 mln.

Jedyną produkcją, która odnotowała w TOP 10 spadek przekraczający 50% jest Malignant, choć jak na horror jest on i tak całkiem niezły (-52%). Najnowszy film Jamesa Wana nie cieszy się jednak ogólnie zbyt dużym zainteresowaniem, co widać po weekendowych ($2,7 mln) oraz ogólnych przychodach ($9,8 mln). Jako że jest to produkcja Warner Bros., tytuł ten jest obecnie dostępny także na HBO Max.

Na platformie streamingowej Warnera dostępna jest także największa nowość tego weekendu, Cry Macho. Najnowszy film Clinta Eastwooda zarobił $4,5 mln w niemalże 4000 kin, co w normalnych warunkach zostałoby uznane za słaby wynik. Jednak jest to i tak lepszy rezultat od prognozowanego (ok. $2,5 mln). Nieco lepiej podczas premierowego weekendu sprzedał się poprzedni film reżysera, Richard Jewell. W grudniu 2019 zarobił on $4,7 mln, choć liczba wyświetlających go kin była znacznie niższa (2502). W tamtej produkcji Eastwood nie pojawił się jednak na ekranie. Cry Macho cieszył się głównie zainteresowaniem starszej widowni (79% stanowiły osoby powyżej 35. roku życia).

Druga szeroko dystrybuowana nowość weekendu, CopShop, sprzedała się słabiej niż Cry Macho, mimo że zebrała znacznie lepsze recenzje (80% na Rotten Tomatoes, film Eastwooda tylko 52%). Produkcja z Gerardem Butlerem zarobiła $2,3 mln w 3005 kinach. Daje to średnią na poziomie $765 na kino.

Dwukrotnie wyższą średnią osiągnęła inna nowość, The Eyes of Tammy Faye, której światowa premiera odbyła się kilka dni temu na Festiwalu Filmowym w Toronto. Choć sam film zebrał tylko niezłe recenzje (66% na RT), to kreacja Jessiki Chastain jest wychwalana, a sama aktorka dołączyła do grona oscarowych faworytek za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą w tym sezonie. Przychody z 450 kin wyniosły w tym przypadku $675 tys., co – wraz z przeciętnym rezultatem osiągniętym przez nowy film Clinta Eastwooda – może świadczyć o tym, że znaczna część starszej/arthouse’owej widowni nie czuje się jeszcze na tyle komfortowo, żeby wrócić do oglądania filmów na dużym ekranie.

Źródło: Deadline Hollywood, The Numbers

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.