Podobnie jak tydzień wcześniej, największa nowość weekendu wyprzedziła konkurencję i zajęła pierwsze miejsce w zestawieniu. Tym razem był to Kosmiczny mecz: Nowa Era, który wraz z pokazami przedpremierowymi przekroczył pułap 100 tys. widzów.

Polski oddział Warner Bros. może mieć powody do zadowolenia. Ich nowość zaliczyła piąte najlepsze otwarcie od początku pandemii i sprzedała się lepiej niż u naszych zachodnich sąsiadów, gdzie Kosmiczny mecz: Nowa Era zgromadził w 368 kinach nieco ponad 81 tys. widzów. U nas na 304 kopiach (kin było pewnie mniej) frekwencja podczas samego weekendu wyniosła 95 722 widzów. Wraz z pokazami przedpremierowymi na koncie tego filmu znajduje się 106 611 sprzedanych biletów. Dla porównania – w 1997 roku Kosmiczny mecz z Michaelem Jordanem wystartował z poziomu 184 tys. widzów, a ostatecznie przyciągnął do kin ponad 1,43 mln osób. Nawet bez obostrzeń pandemicznych powtórzenie takiego wyniku nie byłoby możliwe.

Dwie pozostałe duże nowości weekendu nie przebiły się do świadomości polskiej widowni. Cwaniaki z Hollywood z takimi legendami kina jak Robert De Niro, Tommy Lee Jones i Morgan Freeman zgromadzili na 149 kopiach zaledwie 8 423 widzów (nieco więcej z pokazami przedpremierowymi), co pozwoliło zająć temu filmowi szóste miejsce w weekendowym zestawieniu. Jeszcze gorzej spisał się Żużel, którego wybrało nieco ponad 4,6 tys. widzów. Taki wynik nie zagwarantował tej nowości nawet miejsca w pierwszej dziesiątce weekendu, a żużel to przecież bardzo popularny sport w Polsce. Film Doroty Kędzierzawskiej to kolejna polska produkcja w ostatnich tygodniach, która po bardzo krótkiej – i najwyraźniej nieefektywnej – kampanii marketingowej przepada w rodzimych kinach.

Tymczasem największy spadek w pierwszej dziesiątce odnotował lider poprzedniego zestawienia. Widownia Czarnej Wdowy skurczyła się o połowę w stosunku do otwarcia, co przełożyło się na nieco ponad 58 tys. widzów. Środek tygodnia był dla produkcji Marvela jednak bardzo udany (prawie 100 tys.), a po drugim weekendzie na jej koncie jest już w sumie 300 tys. widzów. Tym samym pierwszy od dwóch lat film MCU wskoczył do pierwszej dziesiątki najpopularniejszych premier w „czasach zarazy”:

Coraz wyżej w powyższym zestawieniu pnie się Luca. Animacja studia Pixar odnotowała po raz kolejny niewielki spadek z weekendu na weekend, a dodatkowo spisała się fantastycznie od poniedziałku do piątku (prawie 50 tys. widzów). Już teraz na jej koncie znajduje się prawie 450 tys. sprzedanych biletów, i za chwilę powinna ona wyprzedzić horror Obecność 3, który tym razem także odnotował niewielki spadek. Produkcja studia Warner Bros. zbliża się małymi krokami do pułapu pół miliona widzów. Jeżeli podczas tego weekendu spadek znów będzie niewielki, to szanse na jego przekroczenie będą całkiem duże.

Wyraźnie słabiej od Luci, mimo lepszego otwarcia, sprzedaje się Raya i ostatni smok. Animacja Disneya zaliczyła prawie dwukrotnie wyższy spadek niż jej kolega z Pixara i odnotowała o ponad 1/3 słabszy rezultat podczas minionego weekendu, mimo że jest grana o dwa tygodnie krócej. Choć sprzyjają jej wakacje (podobnie zresztą jak innym produkcjom skierowanym do dzieci i rodzin), to także pod względem wyniku ogólnego jest daleko za Lucą. Na ten moment wydaje się, że Raya może zatrzymać się przed pułapem 300 tys. sprzedanych biletów.

Frekwencja na dziesięciu najbardziej popularnych filmach w polskich kinach była tym razem nieco niższa niż tydzień wcześniej. W zestawieniu brakuje nadal produkcji dystrybuowanych przez UIP. Do nich należy także jednak z nowości poprzedniego weekendu, Escape Room: Najlepsi z najlepszych. Jest to kontynuacja filmu, którego polska premiera została odwołana na początku 2019 roku.

Źródło: Opracowane na podstawie danych ze strony Stowarzyszenia Filmowców Polskich.

5 Comments on “„Kosmiczny mecz: Nowa era” sukcesem polskich kin, mimo że „króliczka nie epatuje seksem” – podsumowanie weekendu.”

  1. Żużel to popularny w Polsce sport. Tylko że ten film tak jak „Druga Połowa” wcale nie opowiada o tytułowym sporcie a jest jeszcze bardziej żałosnym romansem. Totalne dno, więc nic dziwnego, że nikt na to nie idzie. Szkoda tylko naszych pieniędzy włożonych w produkcję.

    „Cwaniaki z Hollywood” niewiele lepsze. Słabe przeciągnięte żarty, niedorobione dialogi i bardzo przeciętna gra aktorska wiekowych gwiazd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.