Ten artykuł pojawił się pierwotnie 21.12.2018 r. na Filmwebie.
Redefinicja pojęcia wydarzenia filmowego odbywa się na naszych oczach. Potwierdza to box office. Trudno w związku z tym przewidzieć, które filmy staną się nie tylko ulubieńcami krytyków, ale także widowni. Ich sukces często przychodzi po prostu znienacka.
Na przestrzeni ostatnich lat pojęcie wydarzenia filmowego uległo sporym zmianom. Niegdyś tożsame z wysokobudżetowymi produkcjami odnoszącymi sukcesy w sezonie letnim czy okolicach Bożego Narodzenia, teraz przekracza granicę wyznaczanego nadal przez Hollywood kalendarium filmowego z jego coraz mniej wyraźnym podziałem na bardziej i mniej dochodowe okresy w roku, a także gatunku czy rozmachu produkcyjnego. Szczególnie na tak dojrzałym rynku jak amerykański, ze swoją medialną maszynerią formującą narracje wokół filmów, wpisującą je w różne konteksty społeczno-polityczne, ale także posiadającą stale rosnącą moc opiniotwórczą, która wpływa przede wszystkim na odbiór dzisiejszego kina przez najbardziej świadomą i krytyczną widownię na świecie, redefinicja pojęcia wydarzenia filmowego odbywa się na naszych oczach. Potwierdza to box office.
Patrząc jednak naprzód, trudno przewidzieć, które filmy – pomijając te produkcje, których sukces można uznać za niemalże pewny – staną się nie tylko ulubieńcami krytyków, ale także widowni. Ich sukces często przychodzi po prostu znienacka. Dlatego też box officeowa prognoza na 2019 rok obejmuje przede wszystkim największe filmy hollywoodzkich dystrybutorów: kolejne części franczyz oraz uniwersów filmowych, przedstawicieli kina superhero, animacje oraz inne, najczęściej wysokobudżetowe, produkcje.
STYCZEŃ
Największym box office’owym wydarzeniem stycznia będzie zapewne „Glass„. Film M. Night Shyamalana, który jest jednocześnie kontynuacją „Niezniszczalnego” z 2000 roku oraz „Split” sprzed dwóch lat, pod względem popularności w polskich kinach będzie najprawdopodobniej ustępował rodzimym produkcjom („Diablo. Wyścig o wszystko„, „Underdog„, czy „Miszmasz czyli Kogel Mogel 3„) oraz animacjom, które trafią do kina wraz z rozpoczęciem ferii zimowych („Ralph Demolka w Internecie” czy chociażby „Asteriks i Obeliks. Tajemnica magicznego wywaru„). Jednak zarówno w Ameryce jak i na całym świecie będzie on bezkonkurencyjny. „Glass” sprzedawany jest jak film superhero, a te w ostatnim czasie dominują w kinie rozrywkowym. W amerykańskim kinach istnieje duża szansa na osiągnięcie drugiego najlepszego wyniku otwarcia pośród styczniowych premier (w tej chwili $41,5 mln „Prawdziwej jazdy„), a ostatecznie poprawienie także końcowego rezultatu „Split” ($138,3 mln). Wzrost wpływów względem bezpośredniego poprzednika poza Ameryką powinien być jeszcze większy, co ostatecznie powinno przełożyć się na globalny wynik mieszczący się w przedziale od 400 do 500 mln dolarów.
LUTY
W ostatnich latach hollywoodzkie studia otrzymały potwierdzenie, że takie filmy jak „Deadpool” czy „Czarna Pantera” nie muszą być wprowadzone do kin latem lub w okresie świątecznym, żeby stać się megahitami. W lutym zeszłego roku, głównie dzięki popularności wspomnianego wyżej filmu MCU, wpływy ze sprzedaży biletów w amerykańskich kinach przekroczyły po raz pierwszy w historii pułap miliarda dolarów. W przyszłym roku żadna z lutowych premiery nie zbliży się jednak do wyników osiąganych przez „Czarną Panterę„. Wręcz przeciwnie, najnowszy film Roberta Rodrigueza, czyli wysokobudżetowe widowisko sci-fi „Alita: Battle Angel„, może okazać się jedną z największych finansowych porażek 2019 roku. Jego premiera była już przesuwana dwukrotnie, a to prawie nigdy nie wróży box office’owego sukcesu.
Największy box office’owy potencjał mają tym samym dwie startujące w lutym animacje: druga część „LEGO PRZYGODY” oraz trzecia „Jak wytresować smoka„. Jednak popularność obu serii, przynajmniej na rynku amerykańskim, z każdą kolejną częścią spada. Pierwszy film LEGO, będąc powiewem świeżości pośród filmów animowanych, zarobił $257,8 mln w Ameryce oraz kolejne $211,4 mln na rynku zewnętrznym. Trzy lata później, także w lutym, wpływy ze sprzedaży biletów na „LEGO BATMAN: Film” spadły do $175,8 mln w amerykańskich kinach oraz do $136,2 mln na pozostałych rynkach. Porażką zakończyła się dystrybucja „LEGO NINJAGO: Film„, który zarobił globalnie tylko $123,1 mln. Druga część „głównej serii” tych filmów powinna sprzedać się znacznie lepiej od „NINJAGO„, ale powrotu do rezultatów osiągniętych przez część pierwszą nie należy się spodziewać.
Natomiast „Jak wytresować smoka 3” będzie pierwszym od dwóch lat filmem DreamWorks Animation, a także pierwszym dystrybuowanym przez studio Universal. Co ciekawe, każda z część tej serii będzie miała innego dystrybutora. Prawa do pierwszej, która stała się niespodziewanie dużym przebojem ($217,6 mln w Ameryce i $277,3 mln poza nią) miało Paramount, do drugiej natomiast, której wpływy w porównaniu do poprzednika skurczyły się do $177 mln na rynku amerykańskim, choć jednocześnie wyraźnie wzrosły na rynku zewnętrznym do $444,5 mln, miało 20th Century Fox. Wraz z trzecią częścią różnica w zarobkach między Ameryką a resztą świata może się po raz kolejny zwiększyć.
Dodatkowo o widza w polskich kinach będą walczyły kontynuacje wielkich rodzimych przebojów: trzecia część “Planety Singli” oraz druga “Kobiet mafii”. Ta pierwsza dzięki Walentynkom będzie miała zapewne szanse zbliżyć się do rezultatów osiągniętych przez swoich poprzedników: pierwsza część zgromadziła prawie 2 miliony widzów, drugą zobaczyło już prawie 1,5 mln Polaków. Tymczasem Patryk Vega będzie chciał powtórzyć wynik osiągnięty na początku tego roku przez “Kobiety mafii” (2 mln sprzedanych biletów).
MARZEC
Przyszłoroczna ofensywa Disneya rozpocznie się dopiero w marcu. Na początku miesiąca do kin trafi najnowszy film należący do Marvel Cinematic Universe, “Kapitan Marvel”, natomiast na ostatni weekend marca zaplanowano premierę kolejnego aktorskiego filmu opartego na animacji tego studia, “Dumbo”. Pozostali dystrybutorzy postanowili zrobić sobie w tym czasie przerwę od wysokobudżetowych produkcji, a jedynymi większymi filmami, które trafią do kina są przygodowy “Chaos Walking” od studia Lionsgate z Tomem Hollandem i Daisy Ridley oraz animacja Paramount “Wonder Park”. Oba filmy, przynajmniej na ten moment, nie zapowiadają się na duże przeboje, choć popularność parków rozrywki w Ameryce może przełożyć się na większy od spodziewanego w tej chwili sukces animowanej produkcji.
Sporą niewiadomą jest jednak thriller “Us” w reżyserii Jordana Peele’a. Jego “Uciekaj!” zarobiło na początku 2017 roku fantastyczne $176 mln w samej Ameryce, i to przy budżecie rzędu $4,5 mln. Za produkcję odpowiada znów Jason Blum, który jest ekspertem w kwestii niskobudżetowych filmów, które stają się komercyjnymi sukcesami. Być może najnowszy film Peele’a będzie powtórzyć fanatyczny wynik swojego debiutu reżyserskiego.
Jeżeli jednak chodzi o “pewniaki”, to oczekiwania wobec “Kapitan Marvel”, który jest pierwszą ekranizacja komiksu MCU poświęconą super-bohaterce, a także “łącznikiem” między “Avengers: Wojna bez granic” oraz “Avengers: Endgame”, są wygórowane. Poprzeczka jest zawieszona wysoko nie tylko przez inne „solowe” filmy w uniwersum Marvela, ale także poza nim, jako że nie da się zapewne uniknąć porównań z „Wonder Woman” ($412,6 mln w Ameryce i $821,8 mln na całym świecie).
Tymczasem “Dumbo” może stać się największym przebojem Tima Burtona od dziewięciu lat. Na początku 2010 “Alicja w krainie czarów” zarobiła na całym świecie nieco ponad miliard dolarów. Choć w tym przypadku nie należy się spodziewać aż tak dużego przeboju, najnowszy film live-action Disneya oparty na klasycznej animacji może sprzedać się podobnie do “Kopciuszka”, który przed czterema laty zarobił $201,2 mln w amerykańskich kinach, a na całym świecie wygenerował wpływy rzędu $543,5 mln.
KWIECIEŃ
Największym wydarzeniem kwietnia będzie bezsprzecznie “Avengers: Endgame”, którego amerykańska premiera – podobnie jak premiera “Avengers: Wojna bez granic” w tym roku – została przyspieszona od tydzień na ostatni weekend kwietnia. Tym samym Disney drugi rok z rzędu ignoruje datę rozpoczęcia sezonu letniego w amerykańskich kinach, za którą uchodzi pierwszy weekend maja. Jest to kolejny dowód na rozpad pewnego ustalonego porządku w box office’owego kalendarium, który zakłada, że sezon największych przebojów roku to okres między pierwszym weekendem maja a amerykańskim Świętem Pracy przypadającym w pierwszy poniedziałek września. To także kolejny przykład obalenia mitu, jakoby data premiery miała większy wpływ na box office filmu. “Avengers: Endgame” to produkcja, który – podążając śladami swojego poprzednika – może stać się piątym filmem w historii z dwoma miliardami dolarów na swoim koncie.
Tego samego miesiąca do kin trafią jeszcze dwie inne ekranizacje komiksów. Jedną z nich jest “Hellboy”, czyli nowe spojrzenie na bohatera, którego w dwóch filmach na dużym ekranie zaprezentował Guillermo del Toro. Pierwszy zwiastun wskazuje jednak na produkcję, która jest bardziej skierowana do tych najwierniejszych fanów komiksów o Hellboy’u niż szerokiej widowni. Inaczej wygląda to w przypadku “Shazama!”, który powinien być znacznie większym przebojem. Może będzie to także film, który dla komiksowych produkcji Warner Bros. okaże się powiewem świeżości, którego studio to tak bardzo potrzebuje, mimo całkiem niezłych recenzji, które w ostatnim czasie zebrał „Aquaman”, a także sukcesów odnoszonych w światowych kinach. Nieco lżejsze spojrzenie na uniwersum filmowe, które było do tej pory oskarżane o bycie zbyt poważnym, przywodzi na myśl “Strażników Galaktyki”, wielki box office’owy przebój Marvela ($773,3 mln na całym świecie), który – podobnie jak “Shazam!” – bazował na postaciach komiksowych bliżej nieznanych mainstreamowej widowni. W tym przypadku nie należy się spodziewać powtórzenia rezultatów odnotowanych przez Star Lorda i spółkę. Wielkim sukcesem, ze względu na budżet, który raczej nie przekroczył $100 mln – byłby zapewne globalny wynik końcowy w okolicach $500 mln. Najważniejszy jest jednak odbiór tego filmu, recenzje oraz opinie widzów na jego temat. Uniwersum superhero Warner Bros. nie potrzebuje góry pieniędzy, a przede wszystkim poprawę wizerunku.
Kwietniowymi premierami, przynajmniej według rozkładu premier w amerykańskich kinach, są także dwa filmy grozy: “Smętarz dla zwierząt” oraz “Topielisko. Klątwa La Llorony”. Ten pierwszy jest nie tylko remakiem horroru z 1989 roku, ale także odpowiedzią studia Paramount na sukces innej ekranizacji powieści Stepehna Kinga, “To”. Powtórzenie rezultatów osiągniętych przez produkcję Warner Bros. i New Line, której kontynuacja trafi do kin we wrześniu (o niej więcej w dalszej części tekstu), jest niemalże równe zeru, jednak “Smętarz dla zwierząt” może stać się małym przebojem w swojej klasie wagowej, podobnie jak wspominany wcześniej inny film grozy startujący w kwietniu. “Topielisko. Klątwa La Llorony” to kolejny element rozrastającego się uniwersum horrorów zbudowanego wokół “Obecności” Jamesa Wana, który będzie celował w globalne wyniki osiągnięte przez “Annabelle. Narodziny zła” ($306,5 mln) i “Zakonnicę” ($365,6 mln).
MAJ
Wraz z przyspieszeniem amerykańskiej premiery “Avengers: Endgame” na ostatni weekend kwietnia sytuacja “Pokemon’s Detective Pikachu”, który pierwotnie miał wystartować zaledwie tydzień po tamtym filmie, uległa znaczącej poprawie. Jeszcze całkiem niedawno można było spodziewać się jego porażki finansowej. Pokemony zdawały się być już dawno passé, a popularność gry Pokemon GO chwilowym odżyciem marki. Jednak zwiastun, który pojawił się kilka tygodni temu, odmienił los tej produkcji. Niesamowicie pozytywne jego przyjęcie czy ilość wyświetleń (100 mln w ciągu pierwszych 24 godzin, co jest 14. najlepszym rezultatem w historii) mogą przełożyć się także na sukces przy kasach kinowych i jedną z największych box office’owych niespodzianek przyszłego roku, gromadzącą być może – przy odpowiednim wsparciu rozwijających się azjatyckich rynków – nawet miliard dolarów.
Ogromny sukces filmu o Detektywie Pikachu może mieć negatywny wpływ na inną dużą premierę maja. Jest nią “Aladyn”, czyli drugi po “Pięknej i Bestii” film live-action, który jest aktorską wersją jednej z czterech animacji tego studia, które zapoczątkowały tzw. Renesans Disneya. “Aladyn” pojawi się w amerykańskich kinach podczas weekendu z Memorial Day, który od lat jest pechowy dla tego studia. Wystarczy wspomnieć zeszłorocznego “Hana Solo: Gwiezdne wojny – historie”, “Alicję po drugiej stronie lustra”, “Krainę jutra” lub “Księcia Persji: Piaski czasu”. Film Guya Ritchie będzie próbował przełamać złą passę i stać się przebojem przynajmniej na poziomie “Księgi dżungli” ($966,6 mln).
Drugą wspólną produkcją Warner Bros. oraz Legendary Pictures maja poza „Pokemon’s Detective Pikachu” będzie “Godzilla II: Król potworów”, czyli kontynuacja “Godzilli” z 2014 roku, która w Ameryce zarobiła $200,7 mln, a poza nią $328,4 mln. Nawet jeżeli sequel nie powtórzy rezultatu oryginały na rynku amerykańskim, to globalny wynik powinien zostać wyrównany w pozostałych krajach, szczególnie w rosnących w siłę Chinach. Można zatem spodziewać się globalnego rezultatu w okolicach $500 mln.
CZERWIEC
W czerwcu dojdzie do pojedynku animacji. Z jednej strony mamy drugą część “Sekretnego życia zwierzaków domowych”, z drugiej czwartą część “Toy Story”. Pierwsza część filmu Illumination Entertainment zarobiła w 2016 roku na całym świecie $875,5 mln, co sprawia, że kontynuację można uznać za poważnego kandydata do box office’owego miliardera. Tym było natomiast “Toy Story 3”, które zarabiając 1,066 mld na całym świecie, utrzymało tendencję wzrostową wpływów kolejnych części tej serii zarówno w Ameryce, jak i na rynku zewnętrznym. Jeżeli uda się to także “Toy Story 4”, to wpływy następnej animacja studia Pixar znacząco przekroczą pułap miliarda dolarów.
Sporymi przebojami w czerwcu powinny być także “Men In Black International” oraz “Dark Phoenix”. Ten pierwszy jest rebootem składającej się z trzech części serii z Willem Smithem i Tommym Lee Jonsem. Tym razem w tytułowych facetów, tudzież agentów, wcielają się Chris Hemsworth oraz Tessa Thompson. Już samym tytuł filmu wskazuje na bardziej międzynarodowy charakter tej produkcji, co wyraźnie wskazuje na chęć przemówienia tym filmem do widzów na całym świecie, nawet jeśli udało się to już trzeciej części pierwotnej serii, która w 2012 roku zarobiła poza Ameryką $445 mln (w tym fantastyczne na tamte czasy $77,2 mln w Chinach), co dawało ponad 70% całkowitych globalnych wpływów.
Tymczasem “X-Men: Mroczna Phoenix”, kolejna odsłona serii X-Men, będzie musiała zmierzyć się z tendencją spadkową wpływów, którą w 2016 roku zapoczątkowało “X-Men: Apocalypse”. Globalne wpływy tamtego filmu wyniosły $543,9 mln. Jeszcze dwa lata wcześniej “X-Men: Przeszłość, która nadejdzie” zarobiło $747,9 mln. Jeżeli dojdzie do kolejnego spadku wpływów w stosunku do zarobków poprzednika, to 20th Century Fox, które już niedługo zostanie przejęte przez Disneya, nie będzie miało powodów do zmartwień. Kevin Feige zapewne już przygotowuje plan wcielenia X-Menów do MCU, który może oznaczać stworzenie serii o mutantach od zera.
LIPIEC
Lipiec będzie należał do “Króla Lwa”. To druga po “Aladynie” przyszłoroczna wersja live-action klasycznej animacji Disneya, i to tej najbardziej popularnej i uznanej. Pierwszy zwiastun tego filmu, który ujrzał światło dziennie kilka tygodni temu, zgromadził prawie 225 mln wyświetleń w ciągu pierwszych 24 godzin, co jest trzecim najlepszym rezultatem w historii. W tej chwili wyprzedzają go jedynie zwiastuny “Avengrs: Wojna bez granic” oraz “Avengers: Endgame”. Wersja live-action „Pięknej i Bestii” niemalże potroiła światowe przychody animacji z 1991 roku (wliczając w to wszystkie jej reedycje). Jeżeli „Król Lew” podąży podobną ścieżką, to może zbliżyć się nawet do trzech miliardów dolarów. Wydaje się więc, że pod względem box office’u “Król Lew” może stać się nie tylko najbardziej dochodowym filmem lipca czy sezonu letniego, ale także całego roku, zarówno w Ameryce, jak i na całym świecie, zagrażając nie tylko tym najpopularniejszym filmom Marvela czy Star Wars, ale nawet “Avatarowi” ($2,79 mld na całym świecie).
Poza “Królem Lwem” do kin trafi kolejna przyszłoroczna ekranizacja komiksu, “Spider-Man: Far From Home”. Jest to kontynuacja przeboju z zeszłego roku, jakim był “Spider-Man: Homecoming”. Ten zarobił on na całym świecie $880 mln, czyli nieco więcej niż do tej pory wygenerowała inna ekranizacja komiksu Sony, tegoroczny “Venom” (ponad $850 mln). Choć w tej chwili Peter Parker w uniwersum Marvela jest postacią zamienioną przez Thanosa w pył, to można spodziewać się jego powrotu w “Avengers: Endgame”, co może podkręcić jeszcze bardziej zainteresowaniem tym filmem. Powtórzenie wyniku “Homecoming” jest zatem jak najbardziej realne, a biorąc pod uwagę to, że niemalże każda kontynuacja „solowego” filmu MCU poprawiała wyniki poprzednika, można spodziewać się jeszcze wyższych zarobków.
Wydarzeniem filmowym w lipcu będzie zapewne także najnowszy film Quentina Tarantino, “Once Upon a Time in Hollywood”. Dla polskich widzów dodatkową atrakcją będzie zapewne Rafał Zawierucha wcielający się w postać Romana Polańskiego. Globalne wpływy przekraczające $425,4 mln, które zarobił “Django”, oznaczałyby najbardziej dochodowy film w karierze Tarantino. Choć nie będzie łatwo, to obsadzeni w głównych rolach Leonardo DiCaprio i Brad Pitt będą mocno oddziaływającymi magnesami dla widzów. Być może film ten będzie także jednym z pierwszych poważnych oscarowych kandydatów przyszłego roku, co pomoże mu osiągnąć jeszcze większy sukces w kinach.
SIERPIEŃ
Największym przebojem sierpnia będzie najprawdopodobniej spin-off serii “Szybcy i wściekli” skupiający uwagę na postaciach odgrywanych przez Dwayne’a Johnsona oraz Jasona Stathama. Choć założenie, że pod względem wpływów film ten zbliży się do osiągnięć ostatnich dwóch części głównej serii, które zarobiły na całym świecie odpowiednio $1,52 mld oraz $1,24 mld, jest odważne, to wydaje się, że rezultat części szóstej ($789 mln) znajduje się w zasięgu tego spin-offa.
W sierpniu nie mogło także zabraknąć ekranizacji komiksu. Tym razem będzie to raczej skromniejszy pod względem produkcyjnego rozmachu oraz box office’owego potencjału film o X-Menach, “Nowi mutanci”. Do kin trafi także “Artemis Fowl”, który – sądząc po zwiastunie, reakcjach na niego oraz ilości wyświetleń, będzie najprawdopodobniej tym dorocznym filmem Disneya, który ponosi finansową porażkę.
WRZESIEŃ
Nieco ponad roku temu ogromny box office’owym sukcesem okazał się horror “To”. W kinach na całym świecie zarobił on fenomenalne $700 mln, z czego aż $327 mln w Ameryce. Nie jest więc zadziwiające to, że dokładnie dwa lata później do kin trafi kontynuacja tej kosztującej zaledwie $35 mln produkcji. Patrząc na obecny rozkład premier w amerykańskich kinach we wrześniu przyszłego roku, można odnieść wrażenie, że pozostali dystrybutorzy wystraszyli się powrotu klauna Pennywise’a. Na ten moment premierę w szerokiej dystrybucji we wrześniu zaplanowaną mają nowe animacje Blue Sky Studios (“Tajni i fajni”) oraz DreamWorks (“Abominable”), a także kryminał Warner Bros “The Kitchen” oraz thriller “The Hunt”. Tymczasem do polskich kin w tym czasie trafi nowy film reżysera “Miasta 44” Jana Komasy (“Boże ciało”), a także historyczny “Legiony”. Obie produkcje będą walczyły o polskiego widza pod nieobecność konkurencji zza oceanu.
PAŹDZIERNIK
Po miesiącu przerwy do kin trafi kolejny film oparty na komiksowym pierwowzorze. Tym razem będzie to “Joker”, w którym w tytułowego bohatera wcielać się będzie Joaquin Phoenix. Film ten nie ma być częścią nadal istniejącego i rozwijającego się DCEU, w którym w postaci Jokera odgrywa Jared Leto. Obraz Todda Phillipsa, twórcy trylogii „Kac Vegas„, ma być samodzielnym filmem o najbardziej znanym przeciwniku Batmana. Regularnie wypływające do sieci zdjęcia z planu tej produkcji tylko zaostrzają apetyt na niego. Wiele wskazuje na to, że będzie to najważniejsze filmowe wydarzenie przyszłorocznej jesieni, którego wyższość będzie musiał uznać nawet “Gemini Man”, czyli film sci-fi w reżyserii Anga Lee z Willem Smithem w roli głównej, którego premiera zaplanowana jest na ten sam weekend, co premiera “Jokera”.
LISTOPAD
W przedostatnim miesiącu roku swoją premierę będą miały m.in. reboot “Aniołków Charliego” wyreżyserowany przez Elizabeth Banks, wojenny film Rolanda Emmericha “Midway”, animacja “Sonic the Hedgehog” oraz prequel serii “Kingsman”. Jednak dwoma najważniejszymi filmowymi wydarzeniami miesiąca staną się zapewne nowy film o Terminatorze oraz kontynuacja jednego z największych animowanych przebojów wszech czasów, “Kraina lodu 2”. Nad tym pierwszym pracuje Tim Miller, reżyser “Deadpoola”. W filmie obok Arnolda Schwarzeneggera wystąpi m.in. Linda Hamilton, która do roli Sary Connor powróci po raz pierwszy po 27 latach. Wraz z tym filmem marka ta ma odzyskać status, który utraciła wraz z trzema poprzednimi produkcjami poświęconymi Terminatorowi.
Tymczasem o tytuł jednego z największych przebojów roku walczyć będzie kontynuacja “Krainy lodu”. W 2013 roku animacja Disneya zarobiła na całym świecie niemalże $1,28 mld, co do tej pory jest najlepszym globalnym wynikiem w historii osiągniętym przez film animowany. Wydaje się, że od pięciu lat dzięki różnego rodzaju zabawkom, gadżetom, ubraniom oraz innych formom marketingu film oraz postaci cieszą się coraz większą popularnością, co może przełożyć się na jeszcze lepszy wynik drugiej części przy kasach kinowych.
W polskich kinach w listopadzie przyszłego roku wydarzeniem może okazać się film historyczny “Piłsudski”, w którym w tytułowego bohatera wciela się Borys Szyc. Premiera zaplanowana na weekend poprzedzający Święto Niepodległości jest strzałem w dziesiątkę, jako że – pomijając kwestię kolejnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, z którym to wydarzeniem Józef Piłsudski jest zapewne kojarzony – termin ten w ostatnich latach sprzyjał nowościom: wszystkim częściom “Listów do M.” (2,56 mln do 3 mln widzów), “Pitbullowi. Niebezpiecznym kobietom” (2,87 mln), czy w tym roku “Planecie singli 2” (ponad 1,5 mln).
GRUDZIEŃ
W grudniu zeszłego roku doszło do interesującego box office’owego pojedynku między “Jumanji: Przygoda w dżungli” oraz “Gwiezdnymi wojnami: Ostatnim Jedi”. Ten pierwszy, mimo ogromnej konkurencji w postaci ósmego epizodu gwiezdnej sagi, był w stanie wygenerować globalne wpływy na poziomie $962 mln, z czego aż $404,5 mln pochodziło z kin amerykańskich. Była to spora niespodzianka, jako że oczekiwano kompletnej dominacji “Ostatniego Jedi”, który przysłoni pozostałe filmy startujące w kinach w tym samym czasie. Tymczasem epizod ósmy nie tylko podzielił widownię i rozczarował znaczą część fanów “Gwiezdnych wojen”, ale także zaliczył spory, ponad 35-procentowy spadek wpływów względem “Przebudzenia mocy”, zarabiając na całym świecie $1,33 mld. Jeżeli więc tendencja spadkowa zostanie utrzymana przez ostatnią część najnowszej trylogii, a oglądalność “Jumanji” pozostanie na niezmienionym poziomie, może dość do sytuacji, w której kontynuacja filmu studia Sony okaże się bardziej dochodowym filmem. Porażka filmu o Hanie Solo w tym roku pokazała, że “Gwiezdne wojny” nie są niezatapialną marką.
Poniżej przewidywana pierwsza dziesiątka przyszłorocznych premier pod względem wygenerowanych wpływów na całym świecie w kolejności od tego najbardziej dochodowego:
- Król Lew
- Avengers: Endgame
- Kraina Lodu 2
- Star Wars: Episode IX
- Toy Story 4
- Pokemon’s Detective Pikachu
- Spider-Man: Far From Home
- Aladyn
- Kapitan Marvel
- Jumanji 3
Lista ta pokazuje niemalże całkowitą dominację filmów Disneya, które dzięki przebojowej mieszance komiksowych produkcji Marvel Studios, kontynuacji popularnych filmów animowanych, a także wersji live-action swoich klasycznych animacji i oczywiście „Gwiezdnych wojen”, miałyby zająć siedem miejsc w pierwszej dziesiątce najbardziej dochodowych globalnie filmów tego roku, w tym także całą pierwszą piątkę. Czas pokaże, czy faktycznie tak się stanie i czy dominacja studia Boba Igera okaże się jeszcze większa niż do tej pory, a co za tym idzie, czy inne studia będą w stanie przebić się swoimi produkcjami w roku, w którym niemalże każdy miesiąc ma do zaoferowania skazany na sukces i bycie ogromnym box office’owym wydarzeniem film Disneya.