Zgodnie z oczekiwaniami film z Ryanem Reynoldsem powoli traci widzów i podczas drugiego weekendu wyświetlania nie miał większych problemów z obronieniem pozycji lidera amerykańskiego box office’u.
Wczoraj pisaliśmy, że Free Guy może zarobić podczas drugiego weekendu wyświetlania ok. $17 mln, co oznaczałoby 40-procentowy spadek względem otwarcia. Dzisiaj okazało się jednak, że spadek był jeszcze mniejszy niż pierwotnie zakładano, wyniósł on bowiem tylko 34%. Jak zaznacza Deadline Hollywood, w tegorocznym sezonie letnim (licząc od weekendu z Memorial Day) żaden film, który był szeroko dystrybuowany, nie zaliczył tak małego spadku podczas swojego drugiego weekendu. Na konto filmu 20th Century Studios wpłynęło tym razem prawie $18,8 mln, co daje w sumie $58,8 mln. Tym samym tytuł ten znalazł się w gronie kandydatów do przekroczenia pułapu $100 mln. W najbliższym czasie uda się to Jungle Cruise, które zaliczyło tym razem najmniejszy spadek w pierwszej dziesiątce (-32%) i zarobiło $6,2 mln. Od premiery na konto produkcji Disneya wpłynęło $92,5 mln.
Mimo aż czterech nowości w szerokiej dystrybucji przychody ze sprzedaży biletów w amerykańskich kinach spadły o nieco ponad $10 mln względem poprzedniego weekendu do poziomu ok. $64 mln. Z premierowych filmów zdecydowanie najlepiej poradziła sobie animacja Paw Patrol, która zarobiła $13 mln. W związku z tym, że kinowy Psi Patrol jest dostępny także na Paramount+, Regal, czyli druga największa sieć w Ameryce, nie wyświetlała go w swoich kinach. Nowość studia Paramount spisała się szczególnie dobrze w kinach w Kanadzie, która jest ojczyzną serialowego pierwowzoru. Kanadyjczycy odpowiadają za 14,4% box office’u tego filmu (podczas gdy ich udział w całym weekendzie wynosi 11,6%).
Trzy pozostałe duże nowości spisały się słabo. Najgorzej prezentuje się sytuacja Reminiscence, które zarobiło tylko $2 mln przy budżecie na poziomie $68 mln. Tym samym Warner Bros. zalicza kolejną po The Suicide Squad (zaledwie $49,2 mln po trzech weekendach przy $185 mln budżetu) box office’ową wpadkę. Utrzymane w klimacie kina neo-noir dystopijne widowisko sci-fi w reżyserii Lisy Joy, która jest jednym z twórców serialu Westworld i dla której jest to debiut reżyserski, sprzedaje się w amerykańskich kinach nawet gorzej niż zakładano w pesymistycznych prognozach (była mowa o otwarciu powyżej $5 mln). Już wypuszczony na początku czerwca pierwszy zwiastun został przyjęty raczej chłodno, a liczba jego wyświetleń nie zwiastowała dużego zainteresowania. Przygotowano tylko jeden plakat, kolejnych zwiastunów nie było. Wokół produkcji nastała cisza, która ciągnęła się praktycznie aż do premiery. Wygląda to trochę tak, jakby studio spodziewało się porażki i zostawiło swoje „dziecko”, w które zainwestowało w sumie niemałe pieniądze, na pastwę losu. Trudno tłumaczyć tak słabe rezultaty tylko pandemią czy hybrydową dystrybucją (film ten jest dostępny także na HBO Max), kiedy inne tytuły sprzedają się znacznie lepiej w tych samych lub podobnych warunkach dystrybucyjnych.
Tymczasem dwie kolejne premiery weekendu – film akcji The Protégé w reżyserii Martina Campbella (GoldenEye i Casino Royale) oraz The Night House, które jest skromnym filmem grozy skierowanym do bardziej arthouse’owej widowni – są grane na mniejszej liczbie ekranów niż Reminiscence, ale mimo to udało im się osiągnąć trochę lepsze rezultaty. Ten pierwszy zarobił nieco ponad $2,9 mln w 2577 kinach, ten drugi wygenerował nieco mniej niż $2,9 mln w 2240 kinach. Należące obecnie do Disneya studio Searchlight wydało na zakup praw dystrybucyjnych The Night House $12 mln podczas festiwalu Sundance w 2020 roku, gdzie produkcja ta była po raz pierwszy pokazywana i zebrała pierwsze pozytywne recenzje (obecnie 85% na Rotten Tomatoes).
Źródła: Deadline Hollywood, The Numbers