Rozegrany w pięciu segmentach dramat Alexa Rossa Perry’ego, który potrafi być zarówno audiowizualną petardą, jak i wyciszonym dramatem o radzeniu sobie z demonami przeszłości, był dla mnie największą sensacją zakończonego właśnie 9. American Film Festival we Wrocławiu.

Becky Something, w którą wciela się potrafiąca wygrać chyba każdy rodzaj emocji Elisabeth Moss, to liderka punk rockowego zespołu, który najlepsze lata ma już jednak za sobą. Nadużywa środków odurzających, pod których wpływem robi koleżankom z zespołu awantury na backstage’u po koncertach oraz w studiu nagraniowym. Jest także w konflikcie z byłym mężem, który wychowuje ich wspólną córkę. Z kolei bezsilny manager, którego odjazdy artystki doprowadziły niemalże na skraj bankructwa, coraz więcej czasu poświęca „świeżej krwi”. Ta niespodziewanie pojawia się na horyzoncie i może zagrozić Becky oraz jej kapeli.

IndieWire

Poszczególne segmenty, przedzielone krótkimi ujęciami z amatorskiej kamery z czasów pierwszych sukcesów zespołu, obrazują pewien wycinek z obecnej kariery i życia głównej bohaterki, przy czym rozgrywają się w jednym miejscu w niemalże rzeczywistym czasie. To sprawia, że film jest, w dobrym tego pojęcia znaczeniu, bardzo teatralny. Tripy Becky, w trakcie których jej nastój zmienia się jak w kalejdoskopie, pokazane są w sposób niezwykle niepokojący, przypominający opętanie przez jakąś złowrogą siłę. Niepokój ten wzmożony zostaje dudniącą muzyką, chaotycznym prowadzeniem kamery „z ręki”, która na każdym kroku śledzi bohaterkę lawirującą pomiędzy pozostałymi bohaterami w dusznych pomieszczeniach.

W tym samym czasie całość neutralizuje groteskowy humor wynikający z ciskanych przez Becky one linerów, które mogłyby posłużyć jako tekst niejednej piosenki niesamowicie utalentowanej artystki. Dla jej otoczenia każdorazowy kontakt z Becky może sprawiać wrażenie sesji egzorcystycznej, szczególnie wtedy, gdy towarzyszą jej szamani odpowiedzialni za przywrócenie jej wewnętrznej równowagi i spokoju. Zaniepokojeni bliscy nie są jednak w stanie okiełznać Becky, która jest na najlepszej drodze do ostatecznego upadku.

YouTube

„Her Smell” to jednak nie tylko szalony wgląd w życie uzależnionej gwiazdy, która uważa siebie za boginię świata muzyki i skończony talent. To także intymny dramat o przezwyciężaniu swoich słabości, rozgoryczeniu z powodu straconego czasu, wychodzeniu z nałogu, a także próbach zadośćuczynienia za błędy popełnione w przeszłości. I choć początkowo forma filmu może dla niektórych okazać się nieznośna, to warto zacisnąć zęby i wytrwać do samego końca. Zapach Becky unosi się jeszcze kilka dni po seansie.

Ocena: 5/6

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.