Na podium polskiego box office’u bez zmian – trzema najchętniej oglądanymi filmami są po raz kolejny Najmro, Teściowie oraz Small World. Wśród nowości największym rozczarowaniem okazała się znów polska produkcja. Tym razem jest to Żeby nie było śladów.

W pierwszej trójce doszło jednak do małych przetasowań. Na pierwsze miejsce z trzeciego wskoczył Najmro. Kocha, kradnie, szanuje. Film z Dawidem Ogrodnikiem zaliczył niewielki, 34-procentowy spadek widowni. Podczas drugiego weekendu do kin poszło 46 282 osób, co daje w sumie 158 758 sprzedanych biletów. Tylko nieco słabiej spisały się dwa kolejne w zestawieniu filmy: Teściowie oraz Small World. Ten pierwszy zgromadził 45 081 widzów (-38%) i wypracowuje sobie w tej chwili bardzo dobre nogi, natomiast film Patryka Vegi obejrzało 44 339 widzów (-52%). Oba tytuły wskoczyły właśnie do pierwszej dziesiątki najpopularniejszych filmów polskich kin w tym roku:

Do TOP10 dostał się także najnowszy film Marvela, Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni, który podczas czwartego weekendu wyświetlania zgromadził 26 634 widzów. W sumie daje mu to 311 622 sprzedanych biletów. Trochę lepsze rezultaty osiągnęły podczas minionego weekendu dwie skierowane do familijnej widowni tytuły: nowość Jak rozmawiać z psem (30 948 widzów) oraz animacja Mała Wielka Stopa 2: W rodzinie siła (27 793 / 102 612 widzów). Przypuszczalnie to jednak Psi Patrol cieszy się nadal największym zainteresowaniem młodszych widzów oraz ich rodziców. Na początku tygodnia dystrybutor UIP poinformował, że na koncie tej produkcji znajduje się 820 tys. sprzedanych biletów, co jest najlepszym wynikiem od początku pandemii. W związku z tym, że wyniki filmów UIP nie są nadal publikowane, rezultat Psiego Patrolu nie jest ujęty w naszych „pandemicznych” rankingach, które prezentują się w tej chwili tak:

Tymczasem najszerzej dystrybuowana nowość (a także jeden z najszerzej dystrybuowanych obecnie filmów w polskich kinach) wylądowała dopiero na siódmym miejscu. Żeby nie było śladów zgromadziło na 352 ekranach zaledwie 26 193 widzów. Szczerze powiedziawszy, obawialiśmy się tak słabego rezultatu. Mimo tematyki, nazwiska reżysera, którego poprzedni film, Ostatnia rodzina, przekroczył pułap pół miliona widzów, mimo obecności tego tytułu w konkursie głównym Festiwalu Filmowego w Wenecji i związanego z tym szumu w mediach, a także faktu, że jest to polski kandydat do Oscara, tytuł ten nie przemówił do polskich widzów.

Podobnie było przed tygodniem w przypadku Wyszyńskiego, który rozczarował gromadząc zaledwie 13 103 widzów. Choć spadek podczas drugiego weekendu był wprawdzie niewielki (-27%, najmniejszy w pierwszej dziesiątce), a środek tygodnia bardzo mocny (ponad 19 tys. widzów), to po dziesięciu dniach na jego koncie znajduje się zaledwie 43 523 sprzedanych biletów. Wracając do Żeby nie było śladów – jest szansa, że wycieczki szkolne w środku tygodnia poprawią nieco sytuację tej produkcji, ale po takim otwarciu ciężko będzie uzyskać satysfakcjonujący rezultat. Dla niedzielnego widza jest to trudny materiał, nie tylko ze względu na tematykę, ale także na metraż. Film trwa ponad dwie i pół godziny i trafił do kin w momencie, gdy dużą popularnością cieszą się trzy inne polskie produkcje, w tym dwa crowdpleasery, które skutecznie odwracają uwagę polskich widzów.

Dziesięć lat temu podobny tematycznie Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł wystartował z poziomu 73 tys. widzów na 135 kopiach. Podczas tego samego weekendu na pierwszym miejscu wylądowała polska komedia romantyczna Wojna żeńsko-męska (90 708 widzów), a grany wtedy od szczęściu tygodni Och Karol 2 zgromadził jeszcze ponad 46 tys. widzów (a w sumie już prawie 1,6 mln). Można więc powiedzieć, że Czarny czwartek oraz Żeby nie było śladów miały podobne warunki dystrybucyjne pod względem konkurencji ze strony polskich filmów. Jednak ten drugi, mimo znacznie większej liczby kopii, odnotował niemalże trzykrotnie słabszy rezultat otwarcia.

Biorąc pod uwagę ładną pogodę oraz po części słabe wyniki nowości (trzecia z nich, Jeźdźcy sprawiedliwości, zgromadziła na 114 kopiach 10 193 widzów od piątku do niedzieli, a wraz z pokazami przedpremierowymi posiada na swoim koncie nieco ponad 18 tys. sprzedanych biletów) nie dziwi spadek frekwencji względem poprzedniego weekendu. Jest to pierwszy spadek po kilkutygodniowej serii wzrostów z tygodnia na tydzień. Widownia na dziesięciu najchętniej oglądanych filmach weekendu wyniosła niespełna 278 tys. widzów (-31%). W sumie podczas minionego weekendu do kin poszło ponad 322 tys. widzów.

Źródło: Opracowane na podstawie danych ze strony Stowarzyszenia Filmowców Polskich

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.