Film Danny’ego Boyle’a sprzedaje się znacznie powyżej oczekiwań, podczas gdy Annabelle Comes Home nieco rozczarowuje.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że zdecydowanym zwycięzcą pośród nowości tego weekendu będzie trzecia część spin-offu głównej serii The Conjuring. Prognozy przez długi czas wskazywały bowiem na ok. $30 mln podczas premierowego weekendu (piątek-niedziela). Jednak w związku z tym, że premiera horroru została ustalona na środę, w niedzielę na jego koncie miało znaleźć się jeszcze więcej pieniędzy (nawet $45 mln). Przychody z wtorkowych pokazów przedpremierowych ($3,5 mln) wskazywały na mocne, zgodne z prognozami otwarcie, ale już całkowity wynik ze środy – $7,2 mln – do którego wliczone były zarobki z wtorku, sugerował otwarcie słabsze od tego prognozowanego. Ostatecznie Annabelle Comes Home nadrobiło nieco starty w sam weekend, zarabiając $20,4 mln od piątku do niedzieli, a $31,2 mln w ciągu 5,5 dni.

To zdecydowanie najsłabszy rezultat otwarcia dla serii wokół złowieszczej lalki. Pierwsza część wystartowała w październiku 2014 roku z poziomu $37,1 mln (3 dni) i zarobiła ostatecznie $84,3 mln, natomiast część druga okazała się jeszcze większym przebojem. Mimo nieco słabszego otwarcia niż w przypadku oryginału ($35 mln) w rozrachunku końcowym przekroczyła pułap stu milionów dolarów ($102,1 mln). Jeżeli chodzi o część trzecią, to wydaje się, że stać ją co najwyżej na rezultat końcowy w okolicach tego, który odnotował pierwowzór. W jego oszacowaniu może pomóc The First Purge, które niemalże rok temu podczas swojego pięciodniowego otwarcia spisało się bardzo podobnie do Annabelle Comes Home: $17,4 mln od piątku do niedzieli i $31,3 mln w ciągu pierwszych pięciu dni. Jednak niższe przychody z samego weekendu wskazują na to, że był on – przynajmniej w pierwszych dniach – większych frontloaderem niż nowość tego weekendu. To natomiast oznaczaa, że trzecia Annabelle może wolniej tracić widzów i zarobić w rozrachunku końcowym więcej od The First Purge ($69,1 mln).

Zdecydowanie powyżej oczekiwań spisała się druga duża nowość weekendu, komedia Yesterday. Historia muzyka-amatora, który po wypadku budzi się w alternatywnej rzeczywistości bez Beatlesów i który zyskuje sławę za sprawą kultowych przebojów zespołu, których w „nowym świecie” nikt nie zna, zarobiła na otwarcie bardzo dobre $17 mln. To duże zaskoczenie, bowiem przed weekendem spodziewano się $12-14 mln. Także z perspektywy budżetu, który wyniósł $26 mln, jest to wynik bardzo udany. Film podoba się widowni, szczególnie tej starszej, więc jest duża szansa na długie nogi i rezultat końcowy, który powinien być co najmniej dwukrotnie wyższy od kosztów produkcji. Wynik Yesterday oznacza także najlepsze otwarcie w szerokiej dystrybucji pośród filmów wyreżyserowanych przez Danny’ego Boyle’a.

Na pozycji lidera bez zmian. Drugi weekend z rzędu zwycięzcą weekendu jest Toy Story 4. Jednak po rozczarowującym otwarciu przed tygodniem przyszedł czas na dość znaczny, ponad 50-procentowy spadek wpływów, co przełożyło się na $57,9 mln podczas drugiego weekendu. To nieco słabszy rezultat niż w przypadku Toy Story 3 ($59,3 mln), jednak po 10 dniach wyświetlania na prowadzeniu jest nadal część czwarta: $236,9 mln do $226,9 mln. Różnica przychodów między tymi filmami została utrzymana na poziomie $10 mln, czyli jest dokładnie taka sama jak po weekendzie otwarcia. Jeżeli Toy Story 4 będzie jednak nadal notowało wyższe spadki od swojego poprzednika w kolejnych tygodniach, ostatecznie może go nie wyprzedzić, a nawet nie dobić do $400 mln.

Tymczasem nadal świetnie spisuje się Aladdin, który podczas szóstego weekendu wyświetlania zarobił jeszcze $9,3 mln (-29,4%), co pozwoliło mu zająć wysokie czwarte miejsce w podsumowaniu i przekroczyć pułap $300 mln. Obecnie na jego koncie znajduje się $305,9 mln. To świetny wynik, który po zsumowaniu z tym z rynku zewnętrznego ($568,3 mln) daje już $874,2 mln globalnych przychodów.

Większość pozostałych filmów w pierwszej dziesiątce odnotowało niewielkie spadki wpływów. Jedynym wyjątkiem jest tutaj Child’s Play, który bardzo ucierpiał w związku z premierą Annabelle Comes Home. Pojedynek złowieszczych lalek został zatem rozstrzygnięty. Film o laleczce Chucky spadł z drugiego miejsca na ósme i zarobił niespełna $4,3 mln (-69,7%). Po 10 dniach wyświetlania na jego koncie znajduje się zaledwie $23,4 mln.

Bardzo słabo sprzedaje się także inna nowość poprzedniego weekendu. Anna, czyli najnowszy film Luca Bessona stracił 60% przychodów względem otwarcia i zarobił zaledwie $1,4 mln, co oznacza niespełna $6,7 mln od premiery.

Na koncie kilka zaległych słów o Avengers: Endgame, które wróciło do pierwszej dziesiątki po ponownym rozszerzeniu jego dystrybucji. Wersja wzbogacona o jedną dotychczas niepokazywaną scenę z Hulkiem, hołd dla Stana Lee oraz ekskluzywną zapowiedź Spider-Man: Far From Home była pokazywana w 2025 kinach (+1040), co spowodowało wzrost weekendowych przychodów aż o 178,5% do $5,5 mln. To natomiast sprawia, że po 66 dniach wyświetlania stan amerykańskiego konta tego filmu wynosi $841,3 mln. Przy dobrych wiatrach powinno udać się dobić do $850 mln (rozszerzona wersja ma być pokazywana do 11 lipca). Cała akcja wpisuje się z jednej strony w strategię narobienia szumu wokół wspomnianego wcześniej filmu o Spider-Manie, który wchodzi w amerykańskich kin już za dwa dni i który jest podobno mocno powiązany z wydarzeniami z ostatnich dwóch części Avengers. Z drugiej strony studio zapewne upatrywało pewnej szansy na podbicie globalnych przychodów Endgame, co w rezultacie końcowym mogłoby pozwolić wyprzedzić Avatara na światowej liście najbardziej dochodowych filmów wszech czasów. Rozszerzona wersja była poza Ameryką wyświetlana jeszcze na 38 innych rynkach, jednak podczas weekendu zarobiła tam tylko $1,9 mln ($2,3 mln doliczając także kraje, gdzie wersja rozszerzona wyświetlana nie jest). To oznacza, że stan światowego konta ostatniej części Avengers zwiększył się podczas tego weekendu zaledwie o $7,8 mln i wynosi $2,761 mld. Do Avatara brakuje zatem jeszcze $27 mln. W ankiecie na naszym fanpage’u, aż 62% głosujących stwierdziło, że Avengers: Endgame zostanie numerem jeden wszech czasów. Wyniki z tego weekendu wskazują jednak na to, że może się nie udać, a przynajmniej nie za sprawą samego re-release’u.

Więcej szczegółów znajdziecie na Box Office Mojo.

Pierwsza dziesiątka weekendu:

Premiery następnego weekendu: już od najbliższego wtorku Amerykanie będą mogli oglądać Spider-Man: Far From Home, natomiast w środę do kin trafi Midsommar, czyli najnowszy film Ariego Astera, reżysera Hereditary.

One Comment on “Komedia „Yesterday” prawie tak mocna jak trzecia część „Annabelle”. Podsumowanie weekendu w amerykańskich kinach.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.