Po piątku wiele wskazywało na to, że Epizod IX będzie w stanie zarobić podczas swojego premierowego weekendu w amerykańskich kinach ponad $190 mln. Ostatecznie skończyło się na $175,5 mln.
Szacunek podany przez Disneya należy potraktować jednak z dystansem. Studio często zaniża podawane w niedzielny wieczór wyniki swoich nowości. Ostatecznie może okazać się, że The Rise of Skywalker przekroczy pułap $180 mln. Podany dzisiaj wynik oznacza trzeci najlepszy wynik otwarcia osiągnięty w grudniu (tutaj nic się nie zmieni, ponieważ drugi w zestawieniu – The Last Jedi – zarobił aż $220 mln), a także dwunasty najlepszy wynik wszech czasów (pod tym względem jest niewielka szansa na pokonanie Incredibles 2 / $182,7 mln i wskoczenie do pierwszej dziesiątki ). Osiągnięty rezultat jest jednak rozczarowaniem. Ci najbardziej pesymistyczni analitycy oczekiwali otwarcia w okolicach $185 mln, choć tracking faktycznie wskazywał na $170-175 mln.
Jednak wyraźny spadek względem poprzednika pokazuje, że mamy do czynienia z co najmniej małym kryzysem Star Wars. Sytuacji tej nie tłumaczy premiera tak blisko Świąt i związana z tym perspektywa mniejszego otwarcia i lepszych nóg. Jeżeli w rozrachunku końcowym The Rise of Skywalker zarobi mniej niż The Last Jedi ($620,2 mln), to przerwana zostanie pewna box office’owa tradycja związana z Gwiezdnymi wojnami – trzecie części dwóch poprzednich trylogii notowały bowiem wyższe przychody niż części drugie. Najniższa w historii pośród filmów z uniwersum ocena widzów na CinemaScore (B+) oraz bardzo mieszane recenzje także wskazują na to, że „coś jest nie tak” – zarówno z kreatywnego jak i biznesowego punktu widzenia. Disney zdaje sobie z tego jednak sprawę i zapewne dlatego kolejny film kinowy z tego uniwersum jest planowany dopiero na 2022 rok, przypuszczalnie już bez udziału Kathleen Kennedy jako szefowej Lucasfilm.
Nowością w szerokiej dystrybucji był także musical Cats. Najpóźniej od pojawienia się w lipcu pierwszego zwiastuna można było spodziewać się box office’owych problemów tego filmu, choć data premiery zaplanowana na okolice Bożego Narodzenia była pewnym atutem. W tym okresie w ostatnich latach trafiło sporo popularnych musicali, chociażby Les Misérables ($148,8 mln) od tego samego reżysera, czy The Greatest Showman. Szczególnie wynik tego drugiego robił wrażenie. Po otwarciu na poziomie zaledwie $8,8 mln w rozrachunku końcowym wygenerował on przychody na poziomie $174,3 mln (wtedy trzecie miejsce wszech czasów pośród musicali). Filmowa wersja Cats nie powtórzy tego sukcesu, mimo długiej historii i popularności oryginału. Po tym, jak została ona zjechana przez krytyków (19% na Rotten Tomatoes), widownia otrzymała ostatecznie potwierdzenie, że nie warto wydawać na nią swoich pieniędzy. Od piątku do niedzieli na konto filmu wpłynęło $6,5 mln. Nawet okres świąteczny i długie nogi (w najlepszych wypadku prowadzące chyba jednak do $35 mln), nie uratują tej kosztującej podobno aż $100 mln produkcji przed porażką finansową. Nie pomoże także zaktualizowana wersja z poprawionymi efektami, która ma zostać przesłana do kiniarzy w najbliższym czasie.
W pierwszej dziesiątce pojawiła się jeszcze jedna nowość, choć w tym przypadku chodzi o film, który przed tygodniem bardzo dobrze spisał się w limitowanej dystrybucji. Bombshell było wyświetlane tym razem w 1480 kinach (+1476), co przełożyło się na wzrost przychodów o niemalże 1500% do $5,1 mln. Nie jest to raczej tytuł, który w okresie bożonarodzeniowym będzie gromadził tłumy, choć gorący temat w nim poruszany oraz pewien oscarowy buzz wokół niego może przełożyć na wynik końcowy w okolicach $30 mln.
Tymczasem dość duży spadek przychodów zaliczyło Jumanji: The Next Level (-56%). Podczas drugiego weekendu familijna produkcja zarobiła $26,1 mln i przekroczyła nieznacznie pułap $100 mln. Kolejne dwa tygodnie powinny być dla tego filmu jednak bardzo mocne, choć powtórzenie sukcesu poprzednika ($404,5 mln) jest raczej wykluczone. Z kolei Frozen II jest na najlepszej drodze, żeby wyprzedzić część pierwszą ($400,7 mln). Po $12,3 mln zarobionych podczas piątego weekendu wyświetlania animacja posiada na swoim koncie $386,5 mln.
Z innych ciekawostek: sytuacja dwóch premier poprzedniego weekendu, które mocno rozczarowały – Richard Jewell oraz Black Christmas – nie uległa dużym zmianom. Film Clinta Eastwooda uniknął wprawdzie większego spadku, zarobił tym razem zaledwie $2,6 mln, co po dziesięciu dniach wyświetlania daje tylko $9,5 mln. W tym samym czasie kosztujący $5 mln horror wygenerował przychody rzędu $7,2 mln (w ten weekend tylko $1,8 mln / -57,5%). Tymczasem jeszcze przed weekendem Ford v Ferrari dołączył do tegorocznych premier, którym udało się przekroczyć pułap $100 mln.
Więcej szczegółów znajdziecie na Box Office Mojo.
Pierwsza dziesiątka:
Premiery następnego weekendu: w środę w kinach pojawią się Little Women oraz animacja Spies in Disguise. Do szerokiej dystrybucji trafi także Uncut Gems z Adamem Sandlerem.