W miniony weekend w polskich kinach mogło zostać sprzedanych ponad 350 tys. biletów. To przypuszczalnie najlepszy rezultat osiagnięty od początku sierpnia. Do takiego wyniku w dużym stopniu przyczyniły się nowości, które zajęły aż połowę miejsc w pierwszej dziesiątce, w tym pięć z sześciu pierwszych pozycji. Numerem jeden był Johnny, który po premierowym weekendzie posiada na swoim koncie ponad 100 tys. widzów.

Wraz z wysypem nowości starsze filmy odnotowały dość duże spadki, choć te w pierwszej dziesiątce były i tak niższe niż w przypadku tytułów poza TOP10. Najlepiej pod tym względem spisały się dwie polskie produkcje, które przekroczyły właśnie pułap 100 tys. widzów: Zołza oraz Orlęta. Grodno ’39. Komedia z Małgorzatą Kożuchowską zaliczyła 38-procentowy spadek i zgromadziła podczas drugiego weekendu wyświetlania 33 582 widzów. Po pierwszych dziesięciu dniach na jej koncie znajduje się 120 316 sprzedanych biletów. Podobnym rezultatem (129 352), choć po trzcim weekendzie, może pochwalić się drugi ze wspomnianych wyżej filmów, który znacznie większym zainteresowaniem niż w weekendy cieszy się w środku tygodnia (wycieczki szkolne).
To był dobry weekend dla rodzimych tytułów. Zdecydowanym numerem jeden jest Johnny, którego od piątku do niedzieli obejrzało prawie 82 tys. osób, a wraz z pokazami przedpremierowymi już nieco ponad 100 tys. Trzydniowy rezultat to jedenaste najlepsze otwarcie tego roku (bez uwzględniania filmów UIP) oraz piąte pośród polskich filmów:
Recenzje krytyków nie są zbyt pozytywne, ale pierwsze oceny widzów tak. Wydaje się, że jest to jeden z tych filmów, którego widownia będzie kurczyć się dość powoli, i który ostatecznie wypracuje sobie całkiem dobry rezutat, przypuszczalnie powyżej pułapu pół miliona. Konkurencja, szczególnie ta w postaci innych rodzimych tytułów, które zajmą zapewne dużo miejsca w kinach, będzie w kolejnych tygodniach jednak dość duża.
Na drugiej pozycji wylądowała nowość studia Warner Bros., Nie martw się, kochanie. Na 215 kopiach zobaczyło ją nieco ponad 43,5 tys. widzów. To wynik powyżej naszych oczekiwań. Tylko nieco słabszy rezultat osiągnął Avatar – 37 611 na 195 kopiach. Jeśli wierzyć doniesieniom pracowników kin, część widzów wybrała się na seans z założeniem, że zobaczy drugą część, która do kin wejdzie dopiero w grudniu. Do odrestaurowanej wersji największego przeboju wszech czasów są jednak dołączone nowe urywki z kontynuacji.
W oficjalnym zestawieniu można znaleźć tylko cztery nowości. Opórcz trzech wspomnianych wyżej filmów na ekranach pojawił się jeszcze horror Sierota. Narodziny zła. Prequel filmu z 2009 roku zgromadził od piątku do niedzieli 25 303 widzów, a wraz z pokazami przedpremierowymi już prawie 42 tys. widzów. Jednak dużych nowości było aż pięć. Tą niewidzialną w oficjalnych statystykach jest animacja Tedi i szmaragdowa tablica. Dystrybuowana przez UIP film mógł zgromadzić ok. 35 tys. widzów, a wraz z pokazami przedpremierowymi na jego koncie może znajdować się już ponad 50 tys. sprzedanych biletów. To jeden z dwóch filmów UIP, które naszym zdaniem znalazłyby się w TOP10, gdyby dystrybutor udostępniał dane na temat frekwencji.
Oprócz nowości w pierwszej dziesiątce powinny znaleźć się jeszcze – po raz trzynasty! – Minionki: Wejście Gru. Po raz pierwszy od premiery, czyli czterech miesięcy, w TOP10 zabrakłoby Top Gun: Maverick, który według naszych szacunków wyprzedził w rozrachunku końcowym Nie czasu umierać (1,64 mln), wskoczył na trzecie miejsce największych przebojów polskich kin od początku pandemii i zbliża się przypuszczalnie do pułapu 1,7 mln sprzedanych biletów.

Źródło: boxoffice.pl via Stowarzyszenie Filmowców Polskich