Don’t Worry Darling było zdecydowanym zwycięzcą tego weekendu w amerkańskich kinach. Nowość studia Warner Bros. zarobiła tam prawie dwukrotnie więcej niż film Jamesa Camerona. Tymczasem na rynku zewnętrznym wyglądało to zupełnie odwrotnie, Avatar wygenerował bowiem $20,5 mln, a film Olivii Wilde tylko $10,8 mln. Globalnie nieco wyższe przychody podczas minionego weekendu odnotował największy przebój wszech czasów ($30,5 mln do $30 mln).
Avatar trafił do kin w zremasterowanej wersji oraz wzbogacony o ujęcia z kontynuacji, która do kin trafi już w grudniu. Ponowne wprowadzenie tego tytułu na ekrany to oczywiście element kampanii marketingowej Avatar: The Way of Water, które – tak jak w przypadku tego tekstu – przekłada się na nagłówek w branżowych mediach i jest sposobem na przypomnienie nie tylko o fenomenie, jakim przed trzynastoma laty był film Camerona, ale o wymazanej z pamięci większości widzów technologii 3D, która szczyt swojej popularności osiągnęła właśnie na początku poprzedniej dekady. W tej chwili nie cieszy się ona zbuy dużym zainteresowaniem. Tylko ok. 10% przychodów z amerykańskich kin w przypadku takich tegorocznych widowisk jak Doctor Strange in the Multiverse of Madness czy Jurassic World: Dominion (czyli ok. $40 mln) zostały wygenerowane przez pokazy w trójwymiarze. Podczas tego weekendu w przypadku Avatara aż 93% widzów wybrało seanse 3D, więc można sądzić, że niemalże całość z $10 mln zarobionych w ostatnich trzech dniach w 1860 kinach pochodzi z tego typu pokazów.
Wynik Avatara w amerykańskich kinach to najlepszy rezultat otwarcia starego filmu wprowadzonego po raz kolejny na ekrany w ostatnich dziesięciu latach (dla porównania – kilka tygodni temu rozszerzona wersja Spider-Man: No Way Home zarobiła $5,4 mln w niemalże 4 tys. kin). W sumie na koncie filmu Jamesa Camerona znajduje się $770,5 mln. Tymczasem poza Ameryką przychody przekroczyły w miniony weekend pułap $2,1 mld i wynoszą $2,107 mld. Na 50 rynkach film ten zarobił $20,5 mln. Na niektóych z nich udało się osiągnąć pierwszą pozycję weekendowego zestawienia. Globalne przychody wzrosły o $30,5 mln do $2,88 mld. Tytuł ten był tym razem numerem jeden poza Ameryką i na całym świecie, z kolei w kinach za oceanem wylądował na trzeciej pozyji.
Tymczasem Don’t Worry Darling było liderem weekendowego zestawienia w Ameryce ($19,2 mln), ale na rynku zewnętrznym wylądowało dopiero na trzeciej pozycji ($10,8 mln z 61 rynków), a globalnie przekgrało o zaledwie $0,5 mln z Avatarem walkę o tytuł zwycięzcy weekendu. Kosztujący $35 mln film okazuje się jednak sporym frontloaderem, więc ostatecznie może tylko nieznacznie próg rentowności. W kinach za oceanem zarobił on $3,1 mln podczas pokazów przedpremierowych, ale odnotował spory spadek w sobotę (-39%). Analitycy uważają, że na taki stan rzeczy duży wpływ mają fanki Harry’ego Stylesa, które chciały zobaczyć ten tytuł jak najszybciej. Ostatecznie trzydniowe otwarcie wyniosło $19,2 mln, czyli poniżej oczekiwań branży, które w ostatnim czasie wzrastały wraz z doniesieniami na temat mocnej przedsprzedaży, szumem wokół obsady i twórców filmów (choć niezbyt pozytywnym) oraz mimo negatywnych recenzji (38% na Rotten Tomatoes).
Poza Ameryką film Olivii Wilde zarobił $10,8 mln, a prawie 1/3 tej kwoty – $3,1 mln – pochodzi z ojczyzny Harry’ego Stylesa, Wielkiej Brytanii. W weekendowym zestawieniu tytuł ten przegrał nie tylko z Avatarem, ale także z Ticket to Paradise, która przed tygodniem była numerem jeden weekendu. Tym razem komedia romantyczna z Julią Roberts i Georgem Clooneyem zarobiła $11,1 mln, co daje jej w sumie $31,1 mln. Tymczasem numerem dwa w weekendowym zestawieniu w Ameryce był także lider poprzedniego weekendu – The Woman King. Przychody tego tytułu skurczyły się o 43% także do $11,1 mln, a w sumie wzrosły do $36,3 mln.
Źródła: Deadline Hollywood, The Numbers, InsideKino