Podczas premierowego weekendu piątą część Listów do M. zobaczyło prawie 290 tys. widzów. To najlepsze tegoroczne otwarcie dla polskiej premiery i drugie najlepsze ogólnie w tym roku (pomijając tytuły dystrybuowane przez UIP), ale jednocześnie jest to także najsłabszy wynik otwarcia dla filmu z tej serii. Jest to jednak rezultat zgodny z naszymi oczekiwaniami.

Wraz z pokazami przedpremierowymi sprzedano 291 817 biletów. Takim też wynikiem pochwalił się dystrybutor:

Od piątku do niedzieli widownia była tylko nieco niższa, do kin poszły bowiem 288 523 osoby. To drugie najlepsze otwarcie pośród tegorocznych premier (bez wliczania filmów UIP) oraz najlepsze pośród polskich filmów:

Z drugiej strony jest to jednak najsłabsze otwarcie w całej serii (część czwarta nie jest uwzględniona, jako że w związku z pandemią nie była wyświetlana w kinach):

  • Listy do M. 3 (2017) – 736 812 widzów
  • Listy do M. 2 (2015) – 588 418 widzów
  • Listy do M. (2011) – 341 540 widzów
  • Listy do M. 5 (2022) – 288 523 widzów

Tyle, jeśli chodzi o fakty. A co takie otwarcie w ogóle oznacza?

Spadek popularności serii?

Do tej pory każdy z kinowych filmów tej serii sprzedawał się lepiej od poprzednika, nie tylko pod względem otwarcia, ale także pod względem wyniku końcowego. Wzrost ogólnej widowni trzeciej cześci względem poprzednika był jednak niewielki (część druga zgromadziła nieco ponad 2,96 mln widzów, a trzecia przekroczyła pułap trzech milionów widzów tylko o kilka tysięcy). Przypuszczalnie to właśnie trzecia część osiągnęła szczyt popularności tej serii, i nawet w normalnych warunkach część czwarta będąc wyświetlana w kinach nie byłaby w stanie powtórzyć wyniku poprzednika.

Spadek „wartości” serii?

Trzy pierwsze części były filmami kinowymi. Część czwarta trafiła z powodu pandemii i związanym z nią zamknięciem kin od razu na VOD. To mogło spowodować obniżenie „wartości” tej serii w oczach wielu widzów i zmienić sposób jej postrzegania – seria przeszła od „wyjątkowych” świątecznych filmów oglądanych w kinie do kolejnego filmu ze streamingu oglądanego w domu.  Część potencjalnej widowni może nie postrzegać najnowszej części jako czegoś, co warto zobaczyć na dużym ekranie.

Polskie kino jest nadal w dołku?

Mimo kilku dużych sukcesów w ostatnim czasie (Johnny, Ania), filmy polskie nadal mają problem z przyciągnięciem widzów do kin. Jakiś czas temu pisaliśmy, że jeśli Listy do M. 5 – film należący do najbardziej popularnej polskiej serii filmowej ostatnich 10 lat – zgromadzą w rozrachunku końcowym mniej niż 1,5 mln widzów, a tym samym o połowę mniej niż część druga i trzecia, to będziemy mieli ostateczny dowód na to, że polskie kino jest w poważnym kryzysie. Na szczęście po odnotowanym otwarciu nadal widzimy szansę na taki rezultat końcowy, a może i nawet lepszy rezultat.

Strategia producentów/dystrybutora?

Być może słabszy wynik otwarcia wpisuje się w ogólną strategię dystrybucyjną piątej części. Trzy pierwsze miały premierę w drugi weekend listpada, w okolicach Święta Niepodległości, które zazwyczaj ma pozytywny wpływ na frekwencję w kinach. Tymczasem nowość pojawiła się na ekranach o jeden weekend wcześniej. Z jednej strony zamiarem mogło być uniknięcie bezpośredniej konfrontacji z najnowszym filmem Marvela, z drugiej jednak wydłużenie o tydzień dystrybucji i postawienie na „dłuższe nogi” kosztem lepszego otwarcia. Nie zdziwi nas drugi weekend na poziomie otwarcia, szczególnie jeśli „dopisze” pogoda. Warto także pamiętać, że część pierwsza – choć będąc czymś świeżym w polskim kinie – po otwarciu na poziomie ok. 340 tys. widzów przyciągnęła ostatecznie do kin ponad 2,5 mln Polaków.

Polacy nie czują jeszcze magii Świąt?

Choć Boże Narodzenie wchodzi na półki sklepowe (i do repertuaru kin) coraz wcześniej – a przynajmniej takie można odnieść wrażenie – to szczególnie w tym roku pogoda nie pomaga póki co w budowaniu świątecznej aury. Wręcz przeciwnie – dość wysokie jak na przełom października i listopada temperatury, a także słoneczne i pogodne dni bardziej przywodzą na myśl wiosnę. W takiej sytuacji chyba niewielu z nas marzy o śniegu czy Świętach. Wraz z pogroszeniem pogody może jednak wzrosnąć chęć obejrzenia Listów do M. 5 na dużym ekranie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.