Za nami całkiem udany weekend w polskich kinach (po części dzięki pogodzie). Nie było filmu, który wykręcił jakiś super wynik, ale stawka była bardzo wyrównana i żeby dostać się do TOP10, potrzebne było ponad 12 tys. widzów. Filmy z TOP10 obejrzało 268 tys. osób (+31% względem poprzedniego weekendu), w więc ogółem musiało być ich ponad 300 tys.

Coraz lepiej zaczynają radzić sobie rodzime produkcje. Tydzień temu Czarna owca uzyskała najlepszy weekendowy wynik tego roku dla polskiego filmu (27 038 widzów), a wcześniej ten film ustanowił najlepsze „polskie” otwarcie tego roku (26 863 widzów), które teraz zostało poprawione przez dwie nowości, a trzeciej bardzo niewiele zabrakło. Nowym rekordzistą i jednocześnie zwycięzcą weekendowego podsumowania została Zupa nic. Film King Dębskiej zgromadził 48 889 widzów, co jest siódmym najlepszym wynikiem otwarcia w tym roku, ale nie pozwala wejść do pierwszej dziesiątki najlepszych otwarć w „czasach zarazy”(do tego potrzeba ponad 60 tys. widzów):

Jak to zwykle bywa przy gorszej pogodzie, najwięcej zyskują animacje i filmy familijne. W te wakacje nasz rynek kinowy całkowicie różni się od amerykańskiego. Za oceanem filmy mają ogromne spadki w kolejnych tygodniach i ciężko znaleźć taki, który osiągnął mnożnik otwarcia x3. W Polsce po słabych otwarciach wiele produkcji notuje wzrosty lub minimalne spadki. Ubiegłotygodniowa nowość, Lassie wróć! powiększyła grono widzów o ponad 28%. Film ten sprzedawał się rewelacyjnie w środku tygodnia (prawie 67 tys. widzów) i jego mnożnik otwarcia po 10 dniach wynosi już ponad x4, czyli tyle, ile wiele filmów ma zwykle na koniec pobytu w kinach.

Ciągle dobrze radzi sobie Free Guy. Film z Ryanem Reynoldsem po dwóch tygodniach na szczycie zestawienia spadł na pozycję trzecią, ale liczba widzów zmniejszyła się tylko o kilkanaście procent. W ciągu 7 dni ostatnich dni obejrzało go aż 88 tys. widzów, a mnożnik otwarcia wynosi już x5. Jego ogólny wynik daje mu w tym momencie miejsce poza pierwszą dziesiątką najpopularniejszych filmów w tym roku, ale ponieważ przed nim jest bardzo ciasno, już za tydzień może awansować na miejsce szóste:

Na czwartej i piątej pozycji znalazły się dwie polskie nowości, które przy większej liczbie kopii (Zupa nic miała ich o 120 więcej) mogłyby uzyskać jeszcze lepsze wyniki. Czarny młyn (30 tys. widzów) zanotował najlepsze od czterech lat otwarcie dla polskiego filmu familijnego, kiedy to Tarapaty obejrzało 32 tys. widzów. Potem mieliśmy cztery filmy z tego gatunki: Dzień czekoladyWładcy przygód. Stąd do Oblivio, Tarapaty 2 i ostatnio Republika dzieci. Żaden z nich podczas premierowego weekendu nie zgromadził więcej niż kilkanaście tysięcy widzów.

Swoją postawą nie przestaje zaskakiwać animacja Luca. Podczas jedenastego weekendu wyświetlania osiągnęła ona 57-procnetowy wzrost – największy spośród filmów w zestawieniu. Liczba widzów w premierowy weekend była tylko 9 tys. wyższa przy liczbie kopii większej o ok. 170 niż ma on obecnie i kilkakrotnie większej liczbie seansów. Film Pixara jest już nie tylko najlepiej sprzedającą się tegoroczną premierą w polskich kinach, ale także najpopularniejszym tytułem od początku pandemii.

Z innych ciekawostek:

  • Polski komediodramat Czarna owca zanotował tym razem 30% spadek i jest w  jedynym tegorocznym polskim filmem, któremu udało się przekroczyć granicę 100 tys. widzów.
  • Obecny lider amerykańskiego box office’u, horror Candyman wystartował w Polsce dopiero na miejscu ósmym (niespełna 15 tys. widzów). Liczbą 21 widzów przegrała z nim animacja Wyrolowani, która jako jedyna wśród filmów dla młodszych widzów zanotowała spadek.
  • Zestawienie zamyka Legion samobójców. The Suicide Squad po największym spadku w pierwszej dziesiątce (-35%). W sumie film Jamesa Gunna ma na swoim koncie nieco ponad 260 tys. widzów, co daje obecnie miejsce dziewiąte pośród najchętniej oglądanych produkcji tego roku w polskich kinach.

Źródło: Opracowane na podstawie danych ze strony Stowarzyszenia Filmowców Polskich;

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.