77. edycja Festiwalu w Cannes rozpoczęła się we wtorek nowym filmem Quentina Dupieux. Przez ostatnie kilka dni miałem również okazję zobaczyć kilka najbardziej oczekiwanych filmów tego roku, w tym kolejne dzieło Andrei Arnold –Bird i prequel do canneńskiego hitu z 2015 roku – Furiosa Saga Mad Max.
Quentina Dupieux, to reżyser, który dał się już poznać festiwalowej publiczności jako twórca filmów-żartów (Deerskin, Mordercza opona), dzieł opowiadających o procesie twórczym i utworów zamykających się w 90 minutach, idealnie pasujących do terminarza przepełnionego długimi i zwykle wymagającymi filmami. Le Deuxième Acte (ocena: 7) opowiada o czwórce znajomych, którzy postanowili zrobić najbardziej schematyczny film z możliwych, rodem z generatora sztucznej inteligencji. Utwór przepełniony jest żartami i nawiązaniami do współczesnej popkultury, Dupieux też ewidentnie nabija się z branży filmowej. Jest to przyjemny seans, w którym każdy kinomaniak znajdzie coś dla siebie.
Już w drugi dzień festiwalu akredytowani na Croisette mogli zobaczyć długo oczekiwany film George’a Millera – Furiosa: Saga Mad Max (ocena: 8), i spieszę donieść, że utwór ten nie zawiódł, nawet jeśli nie dorównuje Fury Road. Furiosa opowiada origin story tytułowej bohaterki, od momentu, gdy jako dziecko zostaje porwana przez postać graną przez Chrisa Hemswortha, po czasy, gdy została przekazana do rąk Immortal Joe. Nowa część Mad Maxa zyskuje dzięki temu na emocjonalności – poznajemy główną bohaterkę bardzo dobrze, bowiem George Miller jest gotowy poświęcić długie minuty na rozmowy pomiędzy postaciami, odchodząc tym samym od natłoku akcji z Fury Road.
To nie znaczy, że w Furiosie akcji nie ma – jest, i to dużo (film jest też blisko pół godziny dłuższy niż poprzednia część). Wiele scen zapiera dech w piersiach swoim rozmachem, użyciem praktycznych efektów i dźwięku, a skala wydaje się jeszcze jeszcze większa niż ostatnio. Prequel zawiera jednak więcej wątków niż dzieło z 2015 roku i jest przez to bardziej złożony. To dla oczekujących prostolinijnej rozrywki może być problemem, dla mnie jednak dzięki temu Furiosa dostarcza więcej emocjonalnych i ludzkich momentów. Wszystko tutaj zagrało. Podsumowując – nowy film Mad Maxa to bardzo udany powrót Millera do sagi, który powinien zadowolić zarówno krytyków jak i widzów i odnieść wyraźny sukces w box office.
Innym filmem, którego mocno wypatrywano w canneńskim terminarzu był Bird Andrei Arnold (ocena: 9). Twórczyni tak uwielbianych utworów jak American Honey i Fish Tank wraca z kolejną historią coming-of-age osadzoną w brytyjskim realizmie społecznym i opowiada o Bailey, 12-letniej dziewczynie wychowywanej przez porywczego ojca, Buga (Barry Kheoghan). Życie w patologicznej rodzinie, w trudnych warunkach i bez perspektyw na przyszłość, poszukiwanie własnej tożsamości – to nie są nowe tereny dla Andrei Arnold i Bird jest dobrym uzupełnieniem jej poprzednich dzieł, a szczególnie wspomnianego American Honey, które obracało się w podobnych klimatach.
Arnold jednak po raz pierwszy w karierze ucieka do realizmu magicznego – łączy przyziemne sprawy z surrealizmem. Tytułowy Bird uosabia postać Franza Rogowskiego, który co jakiś czas pojawia się obok dziewczyny i jawi się jakie kompletne przeciwieństwo środowiska, w którym żyje – jest wolną duszą, wagabundą, outsiderem żyjącym jakby poza społeczeństwem, zmagający się ze swoimi problemami, ale patrząc z optymizmem w przyszłość. Symbolizuje on dla naszej bohaterki możliwość ucieczki od rutyny dnia codziennego, jest promykiem nadziei na lepszą przyszłość. To właśnie relacja pomiędzy Bird a Bailey jest najjaśniejszym punktem filmu, sceny pomiędzy innymi poruszają emocjonalnie. Osobiście uważam Bird za kolejny niezwykle udany film brytyjskiej reżyserki, która z każdym utworem poszerza swój reżyserski warsztat, ale jednocześnie pozostaje blisko realizmu społecznego, z którego przecież tak bardzo słynie. Po trzech nagrodach Jury w ostatnich trzech występach na Croisette, wydaje się, że w końcu przyszedł czas na większą nagrodę. Czy na Złotą Palmę, przekonamy się za nieco ponad tydzień.