We wczorajszej prognozie pisałem, że najprawdopodobniej tylko jeden film zarobi ponad $10 mln podczas tego weekendu  w amerykańskich kinach. Wyniki piątkowe pokazują, że pułap ten osiągną ostatecznie jednak dwa filmy.

Jednym z nich jest nowość, produkcja fantasy „The House With A Clock In Its Walls”. Film z Jackiem Blackiem i Cate Blanchett zarobił wczoraj nieco ponad $7,8 mln (w tym $800 tys. podczas czwartkowych pokazów przedpremierowych). Wygląda więc na to, że ekranizacja młodzieżowej powieści może zakończyć weekend otwarcia z kwotą rzędu $24 mln. Przynajmniej na to wskazują porównania do innej familijnej produkcji, która pojawiła się w kinach jesienią trzy lata temu. „Goosebumps”, w którym także występuje Black, mogło pochwalić się $7,3 mln z pierwszego dnia  wyświetlania oraz $23,6 mln podczas premierowego weekendu. Kosztujący $58 mln film studia Sony zarobił ostatecznie $80 mln. Wydaje się, że nieco tańszy „Zegar czarnoksiężnika” ($42 mln) osiągnie podobny rezultat końcowy.

O takim wyniku może tylko pomarzyć „The Predator”. Film Shane’a Blacka, który przed tygodniem zaliczył otwarcie na podobnym poziomie co prognozowany rezultat „The House With A Clock In Its Walls” ($24,6 mln) odnotował wczoraj ponad 76-procentowy spadek wpływów względem pierwszego dnia wyświetlania. Tym samym zarobił niespełna $2,5 mln, a drugi weekend zakończy najprawdopodobniej dopiero na czwartej pozycji z zarobkami rzędu $7,5 mln, co da mu niecałe $40 mln po drugim weekendzie / 10 dniach wyświetlania.

Zdecydowanie lepiej radzi sobie „A Simple Favor”, którego wpływy wyniosły wczoraj $3,3 mln. To rezultat, który powinien oznaczać wpływy powyżej $10 mln podczas tego weekendu, nieprzekraczający 40% spadek względem weekendu otwarcia oraz awans z trzeciego na drugi miejsce w weekendowym zestawieniu.

Wracając do nowości – trzy pozostałe filmy, które pojawiły się wczoraj w szerokiej dystrybucji, mocno zawodzą. „Fahrenheit 11/9” zarobił podczas pierwszego dnia w 1719 kinach tylko $1,1 mln, co może przełożyć się na $3-3,5 mln podczas całego weekendu. „Fahrenheit 9/11”, które 14 lat temu było ogromnym wydarzeniem filmowym, zarobiło na otwarcie w 868 kinach fantastyczne $23,9 mln. Najnowszy dokument Michaela Moore’a nawet w rozrachunku końcowym nie dobije do takiej kwoty.

Fatalnie sprzedaje się także „Life Itself”, film twórcy popularnego serialu This Is Us. Zapewne duża w tym zasługa bardzo słabych recenzji (13% na Rotten Tomatoes). Wczoraj wpływy wyniosły tylko $760 tys. w ponad 2600 kinach. Tak więc podczas premierowego weekendu może uda mu się dobić do $2 mln, a średnia na kino wyniesie znacznie poniżej tysiąca dolarów.

Równie słabo radzi sobie wyświetlany w 1400 kinach thriller „Assassination Nation”, który wczoraj zarobił $420 tys., a weekend otwarcia zakończy z kwotą nieznacznie przekraczającą $1 mln.

Podsumowanie weekendu pojawi się jutro wieczorem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.