Warner Bros. Pictures znów zaskakuje. Podczas gdy inni przekładają po raz kolejny premiery swoich filmów (Morbius z marca na październik) albo – podobno – planują to zrobić (No Time To Die z kwietnia na jesień), to studio zdecydowało się przyspieszyć o dwa miesiące premierę Godzilla vs. Kong z końca maja na 26 marca. Ruch ten dotyczy obecnie Ameryki, gdzie film ten ma być wyświetlany nie tylko w kinach, ale także na HBO Max. Ostatecznie będzie jednak oznaczał zapewne także przyspieszenie premiery na pozostałych rynkach.
Czym jest podyktowana ta zmiana? Ciężko powiedzieć. Sytuacja związana z koronawirusem w Ameryce i Europie jest nadal bardzo trudna i na dobrą sprawę, mimo rozpoczęcia szczepień, może nie zdążyć poprawić się do wiosny na tyle, żeby można było mówić o masowym powrocie widzów do kin, które w wielu europejskich krajach są nadal zamknięte. Europa nie jest jednak głównym rynkiem dla tej produkcji. Jej poprzednik, Godzilla: King of the Monsters spisał się na naszym kontynencie słabo (w sumie zarobił ok. $35 mln), w przeciwieństwie do Azji, a szczególnie Chin i Japonii, skąd pochodziła ponad połowa wszystkich przychodów wygenerowanych poza Ameryką ($150 mln z $276 mln). W obu krajach sytuacja pandemiczna jest pod kontrolą, a kina funkcjonują już mniej więcej tak samo jak przed pandemią.
A co z Ameryką i hybrydową dystrybucją? Czy z przyspieszenia premiery możemy odczytać coś na temat postawy Wonder Woman 1984 na serwie streamingowi Warnera? W kinach film Patty Jenkins, który rozpoczął strategię dystrybucji hybrydowej, sprzedaje się słabo (póki co ok. $32,6 mln). Nie wiemy jednak, jak spisuje się na HBO Max, gdzie będzie dostępny jeszcze przez kilka dni, oraz w jaki sposób przyczynił się do zwiększania liczby subskrybentów. Czy poprzez przyspieszenie premiery pojedynku Godzilli i King Konga Warner Bros. próbuje podtrzymać dobrą passę, czy może potrzebuje po prostu jak najszybciej kolejnego widowiska, które ma za zadanie zachęcić kolejne osoby do subskrypcji. Ruch ten potwierdza jednak to, że Warner Bros. dogadało się z Legendary, które było bardzo niezadowolone, gdy studio ogłosiło na początku grudnia niespodziewanie swoje plany dystrybucyjne na ten rok bez wcześniejszych konsultacji.