Brak dużych nowości z Hollywood, które nadal ucieka ze swoimi produkcjami przed koronawirusem, stawia kiniarzy na wielu rynkach w bardzo trudnej sytuacji. Tymczasem w Chinach, gdzie pandemia wzięła swój początek, dystrybucja kinowa ma się znów tak dobrze, jak przed „czasami zarazy”.
Choć nie zostało to jeszcze oficjalnie potwierdzone, Cineworld – druga największa sieć kin na świecie – planuje zamknąć w najbliższych dniach większość swoich placówek w Ameryce (543 kina sieci Regal) oraz Wielkiej Brytanii i Irlandii (128 placówek). Decyzja ta miała zostać podyktowana piątkowym przeniesieniem premiery No Time To Die na kwiecień 2021 roku. W jej wyniku pracę stracić może nawet 5500 osób. Brak hollywoodzkich produkcji wpływa na mniejsze zainteresowanie widzów kinem. Sporo osób rezygnuje z seansu ze względu na koronawirusa i ograniczenia z nim związane. To z kolei wpływa bezpośrednio na kina, które generują nie tylko mniejsze przychody ze sprzedaży biletów, ale przede wszystkim przysłowiowego popcornu. Mała frekwencja z kolei daje znak studiom, że w tym momencie nie ma sensu wprowadzać do kin wysokobudżetowych produkcji. Błędne koło.
Jednak wyniki notowane przez Tenet też zrobiły swoje. Podczas gdy najnowszy film Christophera Nolana poradził sobie całkiem nieźle na rynku zewnętrznym, gdzie do tej pory zarobił $262 mln (w ten weekend jeszcze $11,5 mln), to w Ameryce odnotowane przychody są rozczarowujące. Wprawdzie spadki zaliczane z tygodnia na tydzień są łagodne, poziom generowanych przychodów jest niski. Podczas piątego weekendu wyświetlania kosztująca ponad $200 mln produkcja Warner Bros. zarobiła $2,7 mln, utrzymując się na szczycie weekendowego zestawienia. Jednak ogólne zarobki wynoszą zaledwie $45,1 mln. Tenet przekroczył w ten weekend pułap $300 mln na świecie, ale do progu rentowności jeszcze daleka droga, której nie da się przejść w obecnych warunkach na poziomie dystrybucji kinowej.
Na drugim miejscu w Ameryce wylądowało Hocus Pocus. Komedia fantasy z 1993 roku była wyświetlana w ten weekend w 2570 kinach, w których zarobiła nieco ponad $1,9 mln. Wraz z przychodami wygenerowanymi 27 lat temu, na koncie filmu Disneya znajduje się $41,2 mln. Pułap miliona dolarów podczas tego weekendu przekroczyło jeszcze The New Mutants. Do tej pory ekranizacja komiksu zarobiła w amerykańskich kinach $20,9 mln.
Całkiem inaczej prezentuje się sytuacja w chińskich kinach, do których w związku z świętem narodowym trafiły trzy duże nowości. Dwie z nich zarobiły w ciągu pierwszych czterech dni wyświetlania ponad $150 mln. W czwartek najlepiej zaprezentowała się animacja Jiang Ziya: Legend of Deification, kontynuacja drugiego najbardziej dochodowego filmu w historii chińskich kin, Ne Zha ($720-750 mln, w zależności od źródła). Jednak podczas weekend film ten musiał uznać wyższość My People, My Homeland. Kontynuacja dużego przeboju z zeszłego roku, My People, My Country ($446 mln), zarobiła od piątku do niedzieli $118,6 mln, a wraz z czwartkiem $158,8 mln. Z kolei przychody animacji wyniosły $99,4 mln w sam weekend, a $152,2 mln od czwartkowej premiery. Na trzecim miejscu wylądował zwycięzca poprzedniego weekendu, Leap. Film o reprezentacji Chin w piłce siatkowej kobiet zarobił tym razem $23,1 mln, a w sumie $71 mln. Na czwartej pozycji znalazła się nowość z Jackie Chanem. Vanguard zarobił $9,4 mln w weekendu i $26,1 mln od środy.
Źródła: Deadline, TheNumbers, Entgroup, Kinofilia