Od jakiegoś czasu długoterminowe prognozy box office’owe dla Shang-Chi wskazują na czterodniowe otwarcie w Ameryce w okolicach $45-55 mln. Czy w najbliższą niedzielę faktycznie będziemy pisać o najgorszym otwarciu pośród filmów MCU?
Pandemia to jedno, ale najnowszy film Marvela musi zmierzyć się także specyfiką terminu swojej premiery. Długi weekend z Labor Day (pierwszy poniedziałek września) nigdy nie należał do najlepszych okresów w amerykańskich kinach. W box office jest to ostatni weekend sezonu letniego, ale oznacza on także koniec lata i wakacji, dlatego wielu Amerykanów woli spędzać ten czas poza kinami. Obecny rekord weekendu z tym świętem należy do Halloween z 2007 roku, które w ciągu pierwszych czterech dni wyświetlania zarobił $30,6 mln.
Shang-Chi nie powinien mieć więc większych problemów, żeby po 14 latach ustanowić nowy rekord weekendu z Labor Day. Jednak nawet, jeżeli sprzedałby się w górnych granicach wspomnianych wcześniej prognoz, to trzydniowy wynik były jeszcze niższy, a tym samym dużo słabszy od trzydniowego otwarcia The Incredible Hulk (2008), do którego należy obecnie najgorsze otwarcie pośród wszystkich filmów MCU: $55,4 mln.
Dobra wiadomość jest taka, że przedsprzedaż biletów na Shang-Chi wskazuje w tej chwili na znacznie lepszy rezultat otwarcia od obecnie prognozowanego. Doniesienia na box office’owych forach wskazywały przedwczoraj na wynik z czwartkowych pokazów przedpremierowych w okolicach $9 mln, pierwszy dzień w przedziale $26-29 mln, wynik z trzydniowego weekend między $65-75 mln, i do $90 mln w ciągu pierwszych czterech dni, czyli nawet dwukrotnie więcej niż w oczekiwaniach branży.
Choć wczoraj Deadline Hollywood powtórzyło w swoim tekście prognozę w okolicach $50 mln, to jednocześnie poinformowało, że przedsprzedaż biletów na Shang-Chi jest o 20% słabsza niż w przypadku Black Widow, która podczas premierowego weekendu (trzy dni) zarobiła $80,4 mln. Jeżeli przedsprzedaż miałaby mieć przełożenie 1:1 na otwarcie premiery tego weekendu, to mogłaby ona liczyć na ok. $65 mln w trzy dni i ok. $80 mln wraz ze świątecznym poniedziałkiem. Różnica między Black Widow i Shang-Chi jest jednak taka, że ten drugi to nowa postać w MCU, co może sprawić, że film ten będzie w pierwszym dniach mniejszym frontloaderem niż produkcja o postaci, która zdążyła zbudować sobie duże grono fanów. Na jego korzyść działa także to, że – w przeciwieństwie do filmu ze Scarlett Johansson – nie jest jednocześnie dostępny na Disney+. Shang-Chi może poza tym okazać się małym fenomenem kulturowym dla azjatyckiej widowni, podobnie jak Black Panther był dużym wydarzeniem dla Afroamerykanów.
Deadline podało także wczoraj, że poza Ameryką oczekiwane jest ponad $40 mln. Shang-Chi wystartuje w ten weekend na rynkach, które stanowią ok. 2/3 całego „zagranicznego” box office’u. Na tych samych rynkach Black Widow wystartowała z poziomu $76 mln. Bez daty premiery są nadal Chiny, a praktycznie w całej Azji Południowo-Wschodniej (poza Singapurem), która jest bardzo ważnym rynkiem dla każdego filmu Marvela, a szczególnie tego, kina są nadal zamknięte. Branża oczekuje w tej chwili globalnego otwarcia powyżej $90 mln, być może także powyżej $100 mln. Osobiście sądzę, że rezultat może być jeszcze lepszy, szczególnie dzięki Ameryce.