Kto nie zaznał jeszcze obcowania ze sztuką autorstwa Quentina Dupieuxa, niech przygotuje się… na i tak bardzo przystępny w odbiorze film, przynajmniej jeśli za punkt wyjścia przyjmiemy dotychczasowy dorobek francuskiego reżysera. Oczywiście „Deerskin” nie odcina się nazbyt mocno treścią od „Morderczej opony”, czy „Reality”, choć z pewnością jest to film znacznie bardziej przystępny w formie – również dzięki temu, że Dupieux sięga po jednego z najbardziej charyzmatycznych francuskich aktorów, Jeana Dujardina. Tego z resztą możemy obecnie oglądać w naszych kinach w dwóch rolach, bo także w „Oficerze i szpiegu” Romana Polańskiego.

Zaczynamy dość niepozornie – nieco niechlujnie wyglądający mężczyzna w średnim wieku pokonuje kilometry w swoim starym audi. Z głośników płynie klasyk Joe Dassina, samochód zjeżdża na najzwyklejszą stację agip. Nagle mężczyzna ze złością i obrzydzeniem wypisanym na twarzy pozbywa się swojej kurtki i w pośpiechu odjeżdża dalej. W życiu Georgesa nastąpi przełom, gdy wejdzie w posiadanie niesamowicie stylowej kurtki ze skóry daniela. Między dwójką nawiąże się niezwykła relacja, której owocem będzie wyjątkowe marzenie – kurtka Georgesa chce zostać jedyną kurtką na świecie. A Georges zrobi wszystko, by marzenie to spełnić.

kulturacja.pl

Jak na film Dupieuxa, zaskakująco łatwo można przyjąć wizję autora bez całkowitego porzucania praw logiki. Choć surrealistyczna opowieść posiada wyraźny rys alegoryczny, nie przeszkadza to w zachowaniu formalnej spójności podstawowej warstwy fabularnej. Relacja Georgesa i Denise, którzy są zresztą jedynymi postaciami nieepizodycznymi, zyskuje całkiem ciekawą dynamikę, opierając się na przesłaniu o pasji i miłości do kina, niezależnie od sposobu, jaki owa wybiera. Samotność będąc przyczynkiem do splecenia losów tej dwójki przenosi nas zarazem do warstwy metaforycznej, traktującej o ucieczce i poszukiwaniu tego miejsca.

Nieco mniej tu z resztą absurdalnego humoru i całkowitej pogardy dla gatunkowej ortodoksji, więcej zaś melancholijnego klimatu i autotematycznej refleksji. Opowieść o kryzysie wieku średniego i poszukiwaniu zduszonej latami zobowiązań wolności zostaje tu odziana (nomen omen) w historię o trudnym rozpoczynaniu na nowo, gdy siwizna solidnie sprószyła już zarost i skalp. Kluczem do powodzenia „Deerskin” jest to, że będący motorem opowieści niezwykły pomysł jest w stanie przerodzić się w świetnie napisaną i chyba jeszcze lepiej zagraną analizę osobowości człowieka u kresu wytrzymałości psychicznej, w nowo odnalezionej dzikości i niezależności doznającego niespodziewanego szczęścia i spełnienia.

magivanga.com

To oczywiście film konstrukcyjnie dość prostu, pozbawiony meandrujących wątków i wielości postaci, zarazem zaś precyzyjna i przemyślana historia z fenomenalnie dobranym odtwórcą głównej roli, dostarczająca wrażeń intelektualnych, artystycznych i czysto rozrywkowych. Od bardzo dawna nie spotkałem się z pełnym metrażem, który w tak krótkim czasie potrafiłby zbudować tak wiele, dostarczając świetnych bohaterów z ciekawie zarysowaną relacją, stawiającą istotne pytania fabułą i będącą gatunkowym melanżem niespieszną formą filmową, niepozornie wypchaną jakby od niechcenia pędzącą akcją, zmuszającą do szerszego otwarcia oczu. Czuję się kupiony i zadowolony. I nadal chyba nie do końca zrównoważony.

Ocena: 4.5/6

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.