Wczoraj o 16:00 rozpoczęły się pokazy przedpremierowe najnowszego filmu Quentina Tarantino, podczas których odnotował on bardzo mocny wynik.
Wydaje się, że każdy kolejny film z Leonardo DiCaprio jest skazany na sukces. W ciągu ostatnich 10 lat tylko jedna produkcja z jego udziałem (choć było ich w sumie zaledwie siedem) nie dobiła do pułapu $100 mln w amerykańskich kinach (J. Edgar). Once Upon a Time in Hollywood jest na najlepszej drodze, żeby podtrzymać tę dobrą passę. W tym przypadku dużym wsparciem są jednak także inne znane i uznane nazwiska związane z tym tytułem: Tarantino, Pitt, Robbie.
Choć Once Upon a Time in Hollywood od samego początku wyglądało na dużego box office’owego zwycięzcę (jednego z czterech w drugiej połowie sezonu letniego w amerykańskich kinach obok Spider-Man: Far From Home, The Lion King oraz Hobbs & Shaw), to jednak pierwsze doniesienia z trackingu wskazywały na otwarcie rzędu „zaledwie” $25-30 mln. Studio oczekuje (nadal) $30 mln, natomiast najnowsze prognozy analityków rynku mówiły o nieco lepszych $35-40 mln. Tymczasem w naszej box office’owej zabawie średnia typowań uczestników wynosi niemalże $48,6 mln. Może się okazać, że to właśnie ta ostatnia prognoza będzie w największym stopniu pokrywać się z wynikiem faktycznym.
Dziewiąty film w reżyserskim dorobku Tarantino zarobił podczas czwartkowych pokazów przedpremierowych bowiem bardzo mocne $5,8 mln. Taki rezultat wskazuje na wynik z premierowego weekendu, który ma szansę przekroczyć $50 mln. Najlepszym porównaniem może okazać się tutaj Dunkirk, które dokładnie dwa lata temu zarobiło w czwartkowy wieczór $5,5 mln, a pierwszy weekend zakończyło z przychodami rzędu $50,5 mln. Once Upon a Time in Hollywood zbiera – podobnie jak film Nolana – bardzo dobre recenzje (w tej chwili 89% na Rotten Tomatoes) oraz jest największą „ambitną” premierą lata, nie będącą częścią żadnej franczyzy lub uniwersum filmowego.
Pierwsze szacunki dotyczące wyniku z piątku i całego weekendu powinny pojawić się w sieci dzisiaj późnym wieczorem.