Niewiele brakowało abyśmy mieli czwarty weekend z rzędu z milionem widzów. Przy dobrej postawie starszych tytułów, nowości miały zebrać tylko niewiele ponad 150 tys. widzów. Jednak nie podołały.

To już czwarty weekend w tym roku kiedy do kin wchodzi dużo nowości – tym razem pięć w szerokiej dystrybucji – i nie potrafią one zainteresować dużej widowni. Premiery obejrzało tylko 87 tys. widzów.  Trochę więcej, bo 92 tys., miały nowości z 11-13 maja, kiedy startowało „Rampage”. 20-22 lipca kiedy premierę miało m. in. „Sicario 2”, zebrały zaledwie 68 tys. widzów. Natomiast nowości z 20-22 kwietnia niemal szorowały po dnie z wynikiem 49 tys. widzów. Może właśnie w tym tkwi problem. W kinach jeszcze nie „zgrały” się starsze tytuły, a w weekend wchodzi niemal tyle filmów, co w dwa poprzednie łącznie.

Ponad połowę premierowej widowni zebrał jeden tytuł, „Pierwszy Człowiek” – 45,8 tys. Jest to wynik zaledwie solidny. Październikowy termin premiery przywodzący na myśl skojarzenia z takimi pokrewnymi, hitowymi tytułami jak „Grawitacja” – otwarcie 91 789 widzów – czy „Marsjanin” – 86 154 widzów, pozwalały wierzyć, że czeka nas kolejny hit, zwłaszcza, że za kamerą gorące nazwisko Hollywood, Damien Chazelle. Nie udało się przyciągnąć masowej widowni ani za oceanem ani u nas. Na „długie nogi” raczej nie ma co liczyć, bo już w piątek pojawia się dość mocna konkurencja.

W miarę zadowalający wynik ma jeszcze „Zwyczajna Przysługa”, 19 tys. widzów. Biorąc pod uwagę, że kopii było tylko 95 to wynik niezły. Szkoda jedynie, że nie uruchomiła się żeńska widownia, która potrafi wykreować nie jeden hit w naszym kraju. Widocznie tę pochłania oglądanie „Serce Nie Sługa”, która wciąż notuje bardzo dobre wyniki. W trzeci weekend do kin wybrało się 69,5 tys. widzów, a łącznie już ponad 450 tys. Pół miliona to tylko formalność.

Zaledwie 2% spadek zanotowało „7 Uczuć”, co zaowocowało wynikiem 127,3 tys. Nie ubyło mu nawet 3 tys. widzów od premiery. Małe sale, na których był tydzień temu wyświetlany, zrobiły swoje. W tym przypadku pół miliona niewątpliwie zostanie przekroczone. Wyższe wyniki również wchodzą w grę. Poprzedni film Koterskiego po dwa razy wyższym otwarciu, w 10 dni zebrał 555 tys. widzów. Dystans więc się skrócił, bo „7 Uczuć” ma już 369 tys.

Nie wszystkie polskie filmy jednak radzą sobie tak dobrze.  Dwie premiery tego weekendu zebrały trochę ponad 16 tys. widzów. Trochę lepiej sprzedał się „Jak Pies z Kotem”, jednak to zaledwie 10 017 widzów. Z pokazami przedpremierowymi ma na koncie 10 924 widzów. Kopii było aż 148, więc średnia nie najlepsza – 68 osób. Jednak jeszcze słabszą średnią, 52 osoby miały „53 Wojny”, które zobaczyło 6 238 (7 189 z pokazami) widzów na 119 kopiach. Niewiele było w tym roku filmów, które przy tak szerokim wyświetlaniu miały tak niskie wyniki.

  • Bóg Nie Umarł: Światło w Ciemności – 5 526 na 147 kopiach
  • Rozpruci Na Śmierć – 6 480 na 112 kopiach
  • Paweł, Apostoł Chrystusa – 6 362 na 116 kopiach
  • Lodgers. Przeklęci – 5 187 na 106 kopiach
  • Niezwykła Podróż Fakira, Który Utknął w Szafie – 5 655 na 118 kopiach
  • Tam, Gdzie Mieszka Bóg – 5 951 na 173 kopiach
  • Maria Magdalena – 10 910 na 155 kopiach
  • Odnajdę Cię – 11 657 na 134 kopiach

Co prawda jeszcze parę tytułów by się znalazło, ale nie w tym rzecz. Widać, że polskich filmów wyświetlanych na ponad 100 kopiach problem ten niemal nie dotyczy. Tym razem myślę że doszło do swoistej klęski urodzaju. Od września co tydzień do kin wchodzą polskie produkcje. W ten weekend cztery polskie filmy znalazły się wyżej od rodzimych premier, a zgromadziły one jeszcze prawie 502 tys. widzów. Jeśli nadal będą one się gniotły od września do marca, to podobny los czeka coraz więcej polskich produkcji, bo powstaje ich coraz więcej.

Na pierwszym miejscu oczywiście „Kler” po raz czwarty i jak pisałem w poniedziałek ma kolejne rekordy na koncie. Tak wygląda obecnie pierwsza 10 największych hitów po 1989 roku.

1. Ogniem i Mieczem – 7 154 579 (1999)
2. Pan Tadeusz – 6 189 344 (1999)
3. Quo Vadis – 4 302 445 (2001)
4. Kler – 4 144 061 (2018)
5. Avatar – 3 771 540 (2009)
6. Titanic – 3 650 540 (1998)
7. Pasja – 3 462 159 (2004)
8. Shrek 2 – 3 395 226 (2004)
9. Shrek Trzeci – 3 352 805 (2007)
10. Listy Do M. 3 – 3 009 973 (2017)

Na okazję przekroczenia 4 mln, nasz czytelnik Piotr Stoparczyk przygotował kolejną tabelkę

Nadal bardzo dobrze radzi sobie ekranizacja komiksu „Venom”, którą zobaczyło jeszcze 43,8 tys. widzów, a łącznie prawie 400 tys.  Pół miliona nadal ma w zasięgu, ale może też trochę zabraknąć. Patrząc jednak na „Ant-Man i Osa”, który w swój trzeci weekend miał 25,6 tys. widzów i 346 tys. łącznie, a zdołał zgromadzić jeszcze 100 tys. widzów,  to można być optymistą. Jednak to było podczas wakacji, kiedy dni powszednie często są lepsze niż sam weekend.

„Mała Stopa” ma na koncie 385 tys., ale po lepszym starcie od „Bocianów” można było się spodziewać też lepszego wyniku końcowego, czyli więcej niż 482,8 tys. Jednak poprzednia animacja Warnera nie miała tak silnej konkurencji, w postaci „Hotelu Transylwania 3”. Animacja od Sony radzi sobie u nas doskonale. Jej spadek wyniósł niecałe 38%, ale należy pamiętać, że rzeczywisty weekend miał ok. 310 tys. więc spadek mógł być mniejszy niż 27%. Jak trzecia część radzi sobie na tle poprzednich? Zerknijmy

  • Hotel Transylwania – II weekend 71 680 / ogółem 221 277
  • Hotel Transylwania 2  – 188 662 / 602 986
  • Hotel Transylwania 3 – 227 918 / 697 143

„Dywizjon 303” wypadł już z pierwszej 10, obejrzało go 9 990 osób, a łącznie 1 399 467 widzów. Nadal jednak notuje bardzo dobre dni powszednie. Tym razem od poniedziałku do czwartku zebrał ponad 50 tys. widzów. Mimo więc niskiego już wyniku weekendowego nie można nadal wykluczyć zdobycia 1,5 mln widzów. To by oznaczało, że pierwsza trójka roku będzie składała się wyłącznie z polskich produkcji.

„Climax” na 55 kopiach zanotował lepszą średnią niż polskie premierowe produkcje, 113 osób. Film Gaspara Noe zobaczyło 6 095 widzów, jednak z pokazami ma drugie tyle, bo 12 124 sprzedanych biletów.

Zaiste „Źle Się Dzieje w El Royale”. Po niemal 50% spadku film Drew Goddarda obejrzało 6 104 osób, a łącznie tylko 29 137 widzów.

„Zimna Wojna” nadal jest chętnie oglądana, choć na niskim, stabilnym poziomie – 4 351 / 853 066. Nie przeszkodziło jej to jednak w pokonaniu „Jurassic World: Upadłe Królestwo”, które ma 847 tys. Warto zwrócić uwagę na bardzo dobre dni powszednie, które wyniosły ponad 8 tys.

„Zakonnicę” po dużym, 65% spadku zobaczyło 1 627 widzów. To może przekreślać jej szansę na zdobycie 800 tys., bowiem teraz ma na koncie 790 516 widzów.

Weekend mimo słabych premier wciąż miał bardzo dobrą widownię, 934 624 widzów, co wiąże się ze spadkiem o 25,5% względem poprzedniego. Rok temu, kiedy premierę miały m.in. „Geostorm” i „Potworna Rodzinka”w kinach było ponad 300 tys. widzów mniej – 631 199 widzów.

Ostatnie cztery weekendy znajdują się pośród 6 najlepszych w całym dotychczasowym 2018 roku.

1. Weekend 39 (28-30.09.2018) – nr 1 „Kler” – 1 381 889
2. Weekend 40 (05-07.10.2018) – nr 1 „Kler” – 1 268 175
3. Weekend 41 (12-14.10.2018) – nr 1 „Kler” – 1 255 376
4. Weekend 8.   (23-25.02.2018) – nr 1 „Kobiety Mafii” – 1 101 346
5. Weekend 6.   (09-11.02.2018) – nr 1 „Nowe Oblicze Greya” – 971 963
6. Weekend 42  (19-21.10.2018) – nr 1 „Kler” – 934 624
7. Weekend 7.    (16-18.02.2018) – nr 1 „Nowe Oblicze Greya” – 889 452
8. Weekend 4.    (26-28.01.2018) – nr 1 „Podatek Od Miłości” – 888 140
9. Weekend 5.    (02-04.02.2018) – nr 1 „Podatek Od Miłości” – 785 564
10. Weekend 9. (02-04.03.2018) – nr 1 „Kobiety Mafii” – 772 433

5 Comments on “Weekend przegranej szansy. Podsumowanie weekendu.”

    1. I tak by miliona nie było. Zawiodły przede wszystkim polskie premiery. 53 Wojny podobno jest trudniejszy w odbiorze, ale Jak Pies z Kotem aż taki nie jest. Poza tym ma bardzo dobre opinie z poprzedzających premierę festiwali. Co poszło nie tak? Ciężko stwierdzić. Może za słaba promocja.

  1. Jak pies z kotem jest po prostu nudne i męczące. Takie fabuły to ludzie mają często w Dlaczego Ja w tv i nie potrzebują wydawać 20 i więcej zł na bilet, by ich zdołowano i opowiadano jakie to życie jest ciężkie. Ja chcę się na seansie rozerwać. Kolejna przeciętna i zwykła produkcja, którą się podbija w recenzjach bo jest „ważna”, „porusza istotny problem”, a w ogóle to jest film artystyczny. Bezedura – nudy o opiece nad schorowanym członkiem rodziny. Jakby to puszczać za darmo w domach starców, to może miałoby wzięcie.

    Poza tym oczywiście tak jak pisałeś, że konkurencja polska jest duża. Śmiech mnie ogarnia, gdy od 14 września co tydzień mamy nowy film polski na ekranach i tak aż do marca z kumulacją w walentynki. A potem pół roku nic. Bo PISF daje dotacje tylko 2 razy na rok. Kpina i degeneracja polskiego rynku. A wystarczy robić dobre filmy jak „Zimna Wojna” i wtedy nie trzeba się oglądać na zachodnią konkurencję, ani na szkoły.

    1. Mi akurat „Jak Pies z Kotem” się podobał, ale ja nie o tym 🙂

      O tym problemie polskich filmów piszę odkąd współtworzę nasz fanpage, a teraz stronę, ale kto posłucha takiego no name’a jak ja? Ci co odnieśli sukces już w ogóle będą pukać się w głowę. Tyle, że rynek kinowy funkcjonuje cały rok, a oni się uparli na upychanie wszystkiego na kilka miesięcy. Wyobraź sobie, że Amerykanie tak robią ze swoimi filmami, upychają je w najlepszy wg nich okres, a potem co? Tylko, że oni dawno się nauczyli, że dobry lub oczekiwany film sprzeda się w każdym terminie. Jednak Polacy często kręcą złe filmy, a oczekiwanych niemal w ogóle. Oczywiście ogólna sprzedaż biletów na polskie filmy ma się dobrze, ale brakuje wielu gatunków, których u nas się nie tyka. Sensacja czasem jest, ale polega głównie na przeklinaniu i kilku wystrzałach z pistoletu. Filmu akcji z prawdziwego zdarzenia chyba nigdy się nie doczekamy, nie mówiąc już o przygodzie, s-f czy horrorach. To by dopiero było gdyby polscy twórcy potrafili się zabrać za te gatunki.

  2. Nie ma tych gatunków, bo budżet filmu zjadają gaże panów artystów (reżyser, scenarzysta, aktorzy-gwiazdy) i nie ma już nawet na porządny dżwięk a co dopiero jakieś efekty specjalne. Środki z PISFu należało by przekazać na współutworzenie jakiegoś Studia ds Efektów Specjalnych z prawdziwego zdarzenia, a nie utrzymywanie tych wszystkich pijawek robiących takie same crapy rok w rok.

    Jeśli na jakiś film idzie tylko 10 tyś widzów przy tylu kopiach, to ktoś tu powinien ponieść konsekwencje. Nie należy zupełnie odrywać filmu od spraw finansowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.