Mimo że nowość Warner Bros. jest – podobnie jak wszystkie inne tegoroczne premiery tego studia – dostępna równocześnie na HBO Max, to udało jej się zarobić podczas premierowego weekendu niezłe $31,7 mln.
Osiągnięty rezultat jest ciut lepszy niż otwarcie Godzilla vs. Kong, a to oznacza, że Space Jam: A New Legacy zaliczyło najlepszy wynik z premierowego weekendu dla filmu ze studia Warner Bros. w „czasach zarazy”. To również najlepsze otwarcie dla familijnej produkcji od początku pandemii. Przed weekendem spodziewano się ok. $25 mln, tak więc kosztująca aż $150 mln nowość sprzedała się nieco powyżej oczekiwań. W kontekście tak wysokiego budżetu odnotowane otwarcie nie może być jednak w pełni zadowalające, choć nie wiemy, jak film ten spisuje się na HBO Max. Poza Ameryką przychody wyniosły $23 mln, co w sumie daje nieco ponad $54,5 mln na całym świecie. Na ten moment ciężko określić, czy w Ameryce uda mu się dobić do pułapu $100 mln. Część pierwsza z Michaelem Jordanem zarobiła 25 lat temu $27,5 mln podczas premierowego weekendu $90,4 mln w sumie (kwoty te nie uwzględniają inflacji). Wtedy Jordan był chyba jednak większą gwiazdą NBA niż dzisiaj LeBron James.
Poza drugą częścią Space Jam w pierwszej dziesiątce znalazło się jeszcze miejsce dla trzech nowości: Escape Room: Tournament of Champions, Roadrunner: A Film About Anthony Bourdain oraz Pig. Ten pierwszy zarobił $8,8 mln w 2 815 kinach, co jest wynikiem zgodnym z przedweekendowymi oczekiwaniami, ale ponad dwukrotnie słabszy od otwarcia części pierwszej ($18,2 mln). Natomiast dokument o Anthonym Bourdain zaliczył najlepsze tegoroczne otwarcie dla filmu dokumentalnego zarabiając $1,9 mln w 925 kinach. Z kolei Pig z Nicolasem Cagem, które zbiera bardzo pozytywne recenzje (97% na Rotten Tomatoes), zarobiło $945 tys. w 552 kinach, sprzedając się najlepiej w kinach studyjnych i notując najwyższe przychody w takich „arthousowych królestwach” jak Nowy Jork czy Los Angeles.
Tymczasem Black Widow zaliczyła duży – największy pośród wszystkich filmów MCU – spadek przychodów względem premierowego weekendu. Wyniósł on aż 67%, co przełożyło się na $26,3 mln. Po 10 dniach wyświetlania na koncie tej produkcji znajduje się $132 mln. Można więc już chyba przekreślić jej szanse na przekroczenie pułapu $200 mln. Ostatnim filmem MCU, któremu nie udało się go osiągnąć był Ant-Man w 2015 roku ($180,2 mln). Poza tym tylko cztery inne filmy tego uniwersum filmowego nie dobiły do $200 mln: Thor ($181 mln), The Incredible Hulk ($134,8 mln), Captain America: The First Avenger ($176,7 mln), czyli jedne z pierwszych należących do niego filmów. Pandemia rob swoje, ale jak zaznacza Deadline, związane jest to w dużej mierze z dostępności tego filmu na Disney+ oraz wynikającemu z niej piraceniu go.
Najmniejsze spadki w pierwszej dziesiątce zaliczyła dwa najpopularniejsze do tej pory tegoroczne premiery: A Quiet Place Part II oraz F9. Ten pierwszy zarobił $2,3 mln (-27%) podczas ósmego weekendu wyświetlania, co przekłada się w sumie na $155 mln, natomiast produkcji studia Universal ubyła 1/3 widowni względem poprzedniego weekendu, co daje jej $7,6 mln i $154,8 mln po czwartym weekendzie wyświetlania. Tak więc najpóźniej jutro dziewiąta część serii Fast & Furious stanie się najlepiej sprzedającym się filmem roku (a także od początku pandemii) w amerykańskich kinach.
Źródło: Deadline Hollywood