Avatar Jamesa Camerona spędził na pierwszym miejscu box office prawie dziesięć lat, by w końcu w lipcu 2019 roku ulec czwartej części Avengers. Różnica w wynikach obu filmów jest jednak bardzo mała – $2,790 mld Avatara versus $2,797 mld Avengers. Czy kontynuacja widowiska sci-fi Camerona, zapowiadana od 2010 roku, ma szansę prześcignąć największy fenomen ostatnich lat, film podsumowujący pierwsze 10 lat uniwersum Marvela?
Kiedy Avatar trafił do kin w grudniu 2009 roku, nikt nie spodziewał się, że patrzymy właśnie na przyszłego króla box office’u. Wystarczyło mu trochę ponad miesiąc, by odebrać koronę innemu filmowi Camerona, Titanicowi. Różnica między tymi filmami jest jednak znacznie większa od tej, którą – aby zdobyć palmę pierwszeństwa w box office – wypracowali niedawno Avengers. Zarobek Titanica to $1,85 mld ($2,19 mld jeśli liczyć ponowne wprowadzenie do kin w 2012 roku), natomiast Avatara $2,74 mld ($2,79 mld wraz z wersją specjalną, wypuszczoną kilka miesięcy po premierze).Ostatni film Jamesa Camerona był więc pierwszym filmem w historii kina, który przekroczył granicę dwóch miliardów dolarów. Titanic był drugim, choć tylko i wyłącznie dzięki ponownemu wejściu do kin (i Chinom, które są tutaj bardzo istotne).
Jeśli spojrzeć na zarobki Avatara i Avengers: Końca gry, na wielu ważnych rynkach to właśnie Avatar zebrał znacznie więcej pieniędzy – we Francji zarobił aż $174,4 mln, z kolei Avengers $62,4 mln, w Japonii było to $170,6 mln do $55,3 mln, a w Rosji $116,1 mln versus $46,0 mln. Na najważniejszym rynku, czyli w Ameryce, Avengers: Koniec gry zebrał $858,4 mln (obecnie drugi najlepszy wynik, zaraz za siódmym epizodem Gwiezdnych wojen), natomiast Avatar $760,5 mln (obecnie trzeci najlepszy wynik, ale kiedyś numer jeden). Nadal nie jest to różnica, która dałaby Avengers pierwsze miejsce w światowym box office. Jak wspomniałem trochę wcześniej, bardzo istotny jest rynek chiński. Kiedy dziesięć lat temu Avatar wchodził do kin w Chinach, zarobił – jak na tamte czasy – fenomenalne $202,6 mln. Dało mu to pierwsze miejsce na liście największych hitów w tym kraju. Jednak od tego czasu rynek chiński rozwinął się na tyle, że Avatar wypadł poza pierwszą czterdziestkę. Avengers: Koniec gry zarobił w Chinach aż $614,3 mln i to głównie dzięki temu wyprzedził Avatara. Druga część hitu Jamesa Camerona ma więc szansę zarobić w Chinach znacznie więcej pieniędzy, niż pierwsza część.
Czy to jednak wystarczy, by kontynuacja Avatara wspięła się na szczyt box office wszech czasów? Spadki zarobkowe sequeli względem oryginałów są bardzo powszechne i sięgają nawet 35%. Kilka przykładów z ostatnich lat: To: Rozdział 2 zanotował spadek o 32% w stosunku do pierwszej części ($700,4 mln versus $473,1 mln), a o 35% zanurkowały Czarownica 2 ($758,4 mln versus $491,3 mln) i Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi ($2,068 mld versus $1,332 mld). Wzrost w Chinach (przy jednoczesnym spadku zarobków o 35% na innych rynkach) mógłby nie wystarczyć, aby dać Avatarowi 2 pierwszeństwo w box office.
Jeśli – w jakiś sposób – Avatar 2 stanie się jednym z „niechcianych sequeli” (to, że coś chwyciło za pierwszym razem, nie oznacza wcale, że chwyci także za drugim), może skończyć jak Alicja w Krainie Czarów. Film ten miał premierę zaledwie trzy miesiące po Avatarze, w marcu 2010 roku i oferował podobną rozrywkę – pięknie wykreowany świat 3D, ale średnią, schodzącą na drugi plan fabułę. Pierwsza część zarobiła $1,025 mld, a jej kontynuacja po sześciu latach… $299,4 mln.
Załóżmy jednak, że powrót Avatara uda się sprzedać jako wydarzenie kinowe, a nie tylko kolejną kontynuację filmu sci-fi. Przebudzenie Mocy było pierwszym od dziesięciu lat filmem z serii Gwiezdnych wojen i zarobiło $2,068 mld. Jurassic World był pierwszym od czternastu lat filmem z serii o dinozaurach i zarobił $1,670 mld. Iniemamocni 2 też powrócili po czternastu latach, zarabiając $1,242 mld. Wszystkie te filmy zarobiły więcej od poprzedników o ponad drugie tyle. Oczywiście można gdybać, czy Avatar jest tak samą silną marką jak Gwiezdne wojny bądź Jurassic World, które wypracowały sobie wiernych widzów. Od premiery Avatara minęło już sporo czasu, a spora część widzów w tym czasie stwierdziła, że to jednak tylko niezły film, oferujący głównie doznania wizualne. Jeśli miałbym sprzedać Avatara 2, celowałbym właśnie w jego stronę wizualną. Pierwsza część nie odniosła sukcesu przez fabułę, tylko komputerowo wykreowany świat. Czy „powrót na zapierającą dech w piersiach odległą planetę” nie brzmi bardziej zachęcająco od „powrotu Jake’a Sully’ego i Neytiri”? Jako „kontynuacji najbardziej dochodowego filmu w historii kina” Avatara 2 już niestety nie sprzedadzą.
Czy pierwsza z kontynuacji Avatara (planowane są aż cztery!) ma więc szansę prześcignąć Avengers: Koniec gry? Tak, jeśli Chińczycy wyruszą tłumnie do kin. Tak, jeśli Disney wprawi w ruch machinę promocyjną i przypomni reszcie świata o tym filmie. Tak, jeśli koronawirus nie będzie mieć takiego wpływu na kino, że o rekordach na najbliższe lata będziemy mogli zapomnieć. Oczywiście wszystkie powyższe rozważania nie mają sensu, gdy weźmiemy pod uwagę inflację, bo w takim przypadku ani Avatar, ani Avengers: Koniec gry nie są najlepiej zarabiającymi filmami świata. Ten tytuł przypada Przeminęło z wiatrem. Kto by tam jednak na to patrzył…
Niedawno pojawiły się głosy, że do kin w Chinach powrócą największe hity (łącznie z dwoma wyżej omawianymi), aby rozruszać nieco przemysł, który mocno ucierpiał przez pandemię koronawirusa. Możliwe jest więc, że to wcale nie jest koniec gry o koronę w box office między pierwszą częścią Avatara a Avengers. Może Cameron nie będzie musiał czekać do premiery Avatara 2, by ponownie stać się królem box office’u. Różnica między Avatarem a Avengers jest na tyle mała, że nie jest to wcale takie nieprawdopodobne.
Świetny artykuł ! Na Avatara 2 z checią się wybiorę, chociaz slyszałam, że wstrzymamo zdjecia przez koronawirusa, wiec moze znow zaliczyć obsuwę. Chyba się nie doczekamy tego filmu xd
Kurcze, sam bym poszedł jeszcze raz na Avatara choćby by dlatego, że jedenaście lat temu nie miałem w pobliżu Imaxa.
Avator to słaby film. I absolutnie nie broni się po latach. Oglądanie do teraz na ekranie tv jest nużące. Nie bardzo wiem, co Avatar 2 musiałby pokazać, by stać się równie wielkim hitem.