Opinie
Cytat z Mierzwiak data luty 14, 2024, 21:44Sławomir Idziak to przyklepał. No coż, to że facet odleciał wiem już po wyglądzie 1920 Bitwa Warszawska.
Sławomir Idziak to przyklepał. No coż, to że facet odleciał wiem już po wyglądzie 1920 Bitwa Warszawska.
Cytat z Marek Pilarski data luty 14, 2024, 22:03Właśnie chciałem napisać, że wygląda na Idziaka. Podobna kolorystyka co w Zakonie Feniksa. 😜
Właśnie chciałem napisać, że wygląda na Idziaka. Podobna kolorystyka co w Zakonie Feniksa. 😜
Cytat z Mierzwiak data luty 14, 2024, 22:08Nie no, gdzie Rzym, gdzie Krym 😛 W Zakonie Feniksa też są cyjany, wiadomo, Hollywood, ale nikt tam tak nie napaskudził:
Nie no, gdzie Rzym, gdzie Krym 😛 W Zakonie Feniksa też są cyjany, wiadomo, Hollywood, ale nikt tam tak nie napaskudził:
Cytat z Marek Pilarski data luty 14, 2024, 22:12Chodziło mi o to, że podobna kolorystyka co w Niebieskim. 😜
Chodziło mi o to, że podobna kolorystyka co w Niebieskim. 😜
Cytat z Mierzwiak data luty 14, 2024, 22:29Przecież pokazałem, że nie 😛
Paleta barw jako taka może być podobna, ale nie znajdziesz w Feniksie scen na które ktoś się, przepraszam, zerzygał ordynarnym filtrem. Odcienie skóry też są w miarę naturalne.
Przecież pokazałem, że nie 😛
Paleta barw jako taka może być podobna, ale nie znajdziesz w Feniksie scen na które ktoś się, przepraszam, zerzygał ordynarnym filtrem. Odcienie skóry też są w miarę naturalne.
Cytat z Marek Pilarski data luty 14, 2024, 22:42Aha, myślałem, że pomyślałeś, że odnoszę się do komentarza o Bitwie Warszawskiej
Ja właśnie odnosiłem się do barw, że po nich można byłoby rozpoznać, że w Niebieskim i Zakonie Feniksa jest za nie odpowiedzialny Idziak. Co do pozostałych aspektów, to nie mogę się odnieść, bo nie widziałem Niebieskiego i nie jestem ekspertem od zdjęć. 😉
Aha, myślałem, że pomyślałeś, że odnoszę się do komentarza o Bitwie Warszawskiej
Ja właśnie odnosiłem się do barw, że po nich można byłoby rozpoznać, że w Niebieskim i Zakonie Feniksa jest za nie odpowiedzialny Idziak. Co do pozostałych aspektów, to nie mogę się odnieść, bo nie widziałem Niebieskiego i nie jestem ekspertem od zdjęć. 😉
Cytat z robgordon data luty 15, 2024, 09:33
- Już Ja Cytat z Mierzwiak data luty 14, 2024, 21:27
Trzy kolory: Niebieski
Skorzystałem ze wspomnianej przeze mnie w innym temacie promocji na 3-miesięczny dostęp do serwisu MUBI i stwierdziłem że to nie dobra okazaja, by zapoznać się ze słynną trylogią Kieślowskiego.
Niestety nie mam ochoty kontynuować, bo to kino w ogóle nie dla mnie. Nie odnalazłem tu kompletnie niczego dla siebie, i chociaż nie był to zły, czy nawet nudny seans (mimo tego, że w zasadzie nic tu się nie dzieje), trudno mi nazwać to jakimś wyróżniającym się, szczególnie dobrym filmem. Nawet aktorsko jest średnio: Binoche jest niezła, przede wszystkim gra subtelną mimiką, ale równie dobrze zamiast historii o stracie i żałobie mógłby to być po prostu film o kimś, kto jest akurat nie w humorze i łazi sobie odwiedzając różne miejscówki.
Na minus na pewno kolorystyka remastera 4K, która jest po prostu ohydna. Reżyserzy różne rzeczy robią ze swoimi filmami wracając do nich po latach i nie mam problemów ze zmianami kolorystyki pod jednym warunkiem: gdy pasuje do danego filmu. Tutaj, moim zdaniem, w ogóle.
Nie będę Cię jakoś szczególnie namawiał do obejrzenia innych filmów Kieślowskiego, ale już wtedy Niebieskiemu zarzucano zbytnią pretensjonalność. Mnie z trylogii podobał się najmniej (i chyba najmniej z wszystkich jego filmów które widziałem). Najlepszy z tego tryptyku jest Czerwony (może dlatego że powstał jako ostatni i Kieślowski dostrzegł wcześniejsze błędy). Również niezły jest Biały, choć najlżejszy z nich i pewnie najbardziej przystępny dla widza który nie przepada za takim (pseudo) zmysłowym kinem. Ogólnie u Kieślowskiego lepszy jest ten polski okres. Tam był bardziej konkretny. Amator, Przypadek i Dekalog rządzą.
- Już Ja Cytat z Mierzwiak data luty 14, 2024, 21:27
Trzy kolory: Niebieski
Skorzystałem ze wspomnianej przeze mnie w innym temacie promocji na 3-miesięczny dostęp do serwisu MUBI i stwierdziłem że to nie dobra okazaja, by zapoznać się ze słynną trylogią Kieślowskiego.
Niestety nie mam ochoty kontynuować, bo to kino w ogóle nie dla mnie. Nie odnalazłem tu kompletnie niczego dla siebie, i chociaż nie był to zły, czy nawet nudny seans (mimo tego, że w zasadzie nic tu się nie dzieje), trudno mi nazwać to jakimś wyróżniającym się, szczególnie dobrym filmem. Nawet aktorsko jest średnio: Binoche jest niezła, przede wszystkim gra subtelną mimiką, ale równie dobrze zamiast historii o stracie i żałobie mógłby to być po prostu film o kimś, kto jest akurat nie w humorze i łazi sobie odwiedzając różne miejscówki.
Na minus na pewno kolorystyka remastera 4K, która jest po prostu ohydna. Reżyserzy różne rzeczy robią ze swoimi filmami wracając do nich po latach i nie mam problemów ze zmianami kolorystyki pod jednym warunkiem: gdy pasuje do danego filmu. Tutaj, moim zdaniem, w ogóle.
Nie będę Cię jakoś szczególnie namawiał do obejrzenia innych filmów Kieślowskiego, ale już wtedy Niebieskiemu zarzucano zbytnią pretensjonalność. Mnie z trylogii podobał się najmniej (i chyba najmniej z wszystkich jego filmów które widziałem). Najlepszy z tego tryptyku jest Czerwony (może dlatego że powstał jako ostatni i Kieślowski dostrzegł wcześniejsze błędy). Również niezły jest Biały, choć najlżejszy z nich i pewnie najbardziej przystępny dla widza który nie przepada za takim (pseudo) zmysłowym kinem. Ogólnie u Kieślowskiego lepszy jest ten polski okres. Tam był bardziej konkretny. Amator, Przypadek i Dekalog rządzą.
Cytat z Mierzwiak data luty 15, 2024, 09:39Skoro już zacząłem to raczej skończę, tym bardziej jeśli kolejne są lepsze, poza tym lubię Julie Delpy 🙂
Skoro już zacząłem to raczej skończę, tym bardziej jeśli kolejne są lepsze, poza tym lubię Julie Delpy 🙂
Cytat z Mierzwiak data luty 17, 2024, 20:24This Is Me... Now: A Love Story
Sfinansowany przez J.Lo z własnej kieszeni (za $20M) visual do jej nowego albumu od Prime Video.
Walory muzyczne są raczej średnie; na nowej płycie Lopez stawia na bezpieczne brzmienie, a przy tym nie ściga obowiazujących trendów wyznaczanych przez młodsze koleżanki.
Sam film? Bardzo kiczowaty i naiwny, pełen banałów o miłości, zawierający typowe dla gwiazd popu elementy budowania mitów o sobie i autoterapii. 20 lat temu wszyscy mieli po dziurki w nosie medialnego związku Jennifer i Bena, teraz historia się powtórzyła, ale Lopez musi dodatkowo zapewnić świat (a może przede wszystkim samą siebie?), że to wielka miłość, a Ben jest tym jedynym, jej przeznaczonym.
Seans raczej bezbolesny i szybki (trwa to około godzinę), można zobaczyć chociażby po to, żeby przekonać się na co Lopez wydała aż taki budżet - jest tu niesamowita wręcz ilość CGI (włącznie z często wygładzoną twarzą samej Jennifer), wydaje mi się też, że używali Stagecraftu, a w sekwencji otwierającej i podczas napisów końcowych mamy nic innego, jak grafiki wygenerowane przez "AI".
This Is Me... Now: A Love Story
Sfinansowany przez J.Lo z własnej kieszeni (za $20M) visual do jej nowego albumu od Prime Video.
Walory muzyczne są raczej średnie; na nowej płycie Lopez stawia na bezpieczne brzmienie, a przy tym nie ściga obowiazujących trendów wyznaczanych przez młodsze koleżanki.
Sam film? Bardzo kiczowaty i naiwny, pełen banałów o miłości, zawierający typowe dla gwiazd popu elementy budowania mitów o sobie i autoterapii. 20 lat temu wszyscy mieli po dziurki w nosie medialnego związku Jennifer i Bena, teraz historia się powtórzyła, ale Lopez musi dodatkowo zapewnić świat (a może przede wszystkim samą siebie?), że to wielka miłość, a Ben jest tym jedynym, jej przeznaczonym.
Seans raczej bezbolesny i szybki (trwa to około godzinę), można zobaczyć chociażby po to, żeby przekonać się na co Lopez wydała aż taki budżet - jest tu niesamowita wręcz ilość CGI (włącznie z często wygładzoną twarzą samej Jennifer), wydaje mi się też, że używali Stagecraftu, a w sekwencji otwierającej i podczas napisów końcowych mamy nic innego, jak grafiki wygenerowane przez "AI".
Cytat z robgordon data luty 25, 2024, 07:37Mizantrop/To Catch a Killer
Angielskojęzyczny debiut kolesia od "Dzikich historii". Solidny, prowokujący do przemyśleń kryminał/thriller o poszukiwaniu masowego mordercy. W dzisiejszym stylu, gdy to ludzkie relacje, bohaterowie i tło są ciekawsze od samego śledztwa. Nietuzinkowy przestępca, dobra, nieoczywista rola Bena Mendelsohna i nietypowa lokalizacja (Montreal). Na kolana może nie powali, ale warto dać mu szansę.
7/10
Mizantrop/To Catch a Killer
Angielskojęzyczny debiut kolesia od "Dzikich historii". Solidny, prowokujący do przemyśleń kryminał/thriller o poszukiwaniu masowego mordercy. W dzisiejszym stylu, gdy to ludzkie relacje, bohaterowie i tło są ciekawsze od samego śledztwa. Nietuzinkowy przestępca, dobra, nieoczywista rola Bena Mendelsohna i nietypowa lokalizacja (Montreal). Na kolana może nie powali, ale warto dać mu szansę.
7/10
Cytat z Szaman data luty 25, 2024, 11:33Lista Schindlera (1993)
Nadrobiłem jedną ze swoich wielkich zaległości. Wielki film, z absolutnie zasłużoną renomą. Co tutaj więcej napisać jak i tak każdy już widział, tam praktycznie leci scena za sceną udowadniająca wielkość Spielberga lub Kamińskiego. Wreszcie, to co odstawił tam Ralph Fiennes, jeśli to nie jest Oscar to co nim jest? Kosmos, mistrzostwo świata, może nawet czołówka całych lat 90-tych. Co tam się wydarzyło w 1994? Znaczy wiem, Tommy Lee Jones w Ściganym, wtedy natychmiastowy kult w popkulturze, ale to nie ta półka. Czyżby nie chcieli nagradzać roli niemieckiego psychopaty przy filmie o takiej tematyce?
Małe minusy- postać Embeth Davidtz (przy okazji, świetna rola Embeth, cudownie było widzieć aktorkę z Armii Ciemności na takim poziomie!), w pewnym momencie najważniejsza dla fabuły, potem bezceremonialnie znika. Chociaż jestem prawie pewien, że coś przegapiłem, w końcu to ponad 3-godzinna kobyła. Pewnie jest w epilogu? Drugi mały minus- mam mieszane uczucia właśnie co do epilogu, zastanawiam się czy nie jest on już zbyt podniosły, ale ostatnia scena z Liamem Neesonem przeważa szalę na plus.
Oj, ale jakie to minusy.
10/10
Lista Schindlera (1993)
Nadrobiłem jedną ze swoich wielkich zaległości. Wielki film, z absolutnie zasłużoną renomą. Co tutaj więcej napisać jak i tak każdy już widział, tam praktycznie leci scena za sceną udowadniająca wielkość Spielberga lub Kamińskiego. Wreszcie, to co odstawił tam Ralph Fiennes, jeśli to nie jest Oscar to co nim jest? Kosmos, mistrzostwo świata, może nawet czołówka całych lat 90-tych. Co tam się wydarzyło w 1994? Znaczy wiem, Tommy Lee Jones w Ściganym, wtedy natychmiastowy kult w popkulturze, ale to nie ta półka. Czyżby nie chcieli nagradzać roli niemieckiego psychopaty przy filmie o takiej tematyce?
Małe minusy- postać Embeth Davidtz (przy okazji, świetna rola Embeth, cudownie było widzieć aktorkę z Armii Ciemności na takim poziomie!), w pewnym momencie najważniejsza dla fabuły, potem bezceremonialnie znika. Chociaż jestem prawie pewien, że coś przegapiłem, w końcu to ponad 3-godzinna kobyła. Pewnie jest w epilogu? Drugi mały minus- mam mieszane uczucia właśnie co do epilogu, zastanawiam się czy nie jest on już zbyt podniosły, ale ostatnia scena z Liamem Neesonem przeważa szalę na plus.
Oj, ale jakie to minusy.
10/10
Cytat z robgordon data luty 25, 2024, 13:14Film, który widzów nieprzygotowanych lub nie do końca zaznajomionych z tematem, potrafi przeorać do spazmów (co widać po reakcjach na YT).
Film, który widzów nieprzygotowanych lub nie do końca zaznajomionych z tematem, potrafi przeorać do spazmów (co widać po reakcjach na YT).
Cytat z Janko data luty 25, 2024, 23:22Drive-Away Dolls
Pierwszy solowy film Ethana Coena dość nieudany. Niby są charakterystyczne tropy dla twórczości braci, ale ta biedna intryga to popłuczyny ich najlepszych dokonań. Co dziwne bardziej Ethana interesują lesbijskie ekscesy głównych bohaterek i wulgarność Margaret Qualley (oraz jej udawany teksański akcent), ale to robiłoby wrażenie może w latach 90. Rozumiem absurd itd., ale jednak gdy wyjawiają zawartość walizki o którą troczy się cały ambaras to poczułem zażenowanie. Dobrze że, film nie trwa dłużej niż1,5 godziny, więc można od biedy dać 5/10.
Drive-Away Dolls
Pierwszy solowy film Ethana Coena dość nieudany. Niby są charakterystyczne tropy dla twórczości braci, ale ta biedna intryga to popłuczyny ich najlepszych dokonań. Co dziwne bardziej Ethana interesują lesbijskie ekscesy głównych bohaterek i wulgarność Margaret Qualley (oraz jej udawany teksański akcent), ale to robiłoby wrażenie może w latach 90. Rozumiem absurd itd., ale jednak gdy wyjawiają zawartość walizki o którą troczy się cały ambaras to poczułem zażenowanie. Dobrze że, film nie trwa dłużej niż1,5 godziny, więc można od biedy dać 5/10.
Cytat z Ernest Kubica data luty 26, 2024, 00:36Cytat z robgordon data luty 15, 2024, 09:33Nie będę Cię jakoś szczególnie namawiał do obejrzenia innych filmów Kieślowskiego, ale już wtedy Niebieskiemu zarzucano zbytnią pretensjonalność. Mnie z trylogii podobał się najmniej (i chyba najmniej z wszystkich jego filmów które widziałem). Najlepszy z tego tryptyku jest Czerwony (może dlatego że powstał jako ostatni i Kieślowski dostrzegł wcześniejsze błędy). Również niezły jest Biały, choć najlżejszy z nich i pewnie najbardziej przystępny dla widza który nie przepada za takim (pseudo) zmysłowym kinem. Ogólnie u Kieślowskiego lepszy jest ten polski okres. Tam był bardziej konkretny. Amator, Przypadek i Dekalog rządzą.
Biały jest bardzo lekki. Byliśmy ze szkoły w technikum - wszystkim bardzo się podobał.
Cytat z robgordon data luty 15, 2024, 09:33Nie będę Cię jakoś szczególnie namawiał do obejrzenia innych filmów Kieślowskiego, ale już wtedy Niebieskiemu zarzucano zbytnią pretensjonalność. Mnie z trylogii podobał się najmniej (i chyba najmniej z wszystkich jego filmów które widziałem). Najlepszy z tego tryptyku jest Czerwony (może dlatego że powstał jako ostatni i Kieślowski dostrzegł wcześniejsze błędy). Również niezły jest Biały, choć najlżejszy z nich i pewnie najbardziej przystępny dla widza który nie przepada za takim (pseudo) zmysłowym kinem. Ogólnie u Kieślowskiego lepszy jest ten polski okres. Tam był bardziej konkretny. Amator, Przypadek i Dekalog rządzą.
Biały jest bardzo lekki. Byliśmy ze szkoły w technikum - wszystkim bardzo się podobał.
Cytat z Mierzwiak data luty 26, 2024, 14:06Takie tam z ostatnio obejrzanych:
The Others (UHD Blu-ray)
X czasu temu chciałem powtórzyć na Netfliksie i nawet włączyłem, ale odpadłem po jakichś 10, 15 minutach zaskoczony, bo kiedyś film bardzo mi się podobał. Może nie byłem w nastroju, ale gdzieś tam miałem ten film na tyle mocno wryty w pamięci, że gdy tylko zapowiedziano wydanie 4K wiedziałem, że chcę je mieć.
I nie żałuję zakupu. Wspaniale odnowiony, znakomity film z jedną z moich ulubionych, a może i nawet ulubioną rolą Nicole Kidman. Do tego świetny casting dzieciaków i przepiękne zdjęcia.
Gdyby miał premierę dzisiaj, byłby pewnie flagowym tytułem z logiem A24 na początku.
Kalifornia (Prime Video)
Szaman widzi tu jedną z najlepszym, jeśli nie najlepszą rolę Brada Pitta i nie dziwię się, jest fantastyczny, unikający aktorskich klisz w jakie często popadają aktorzy grający morderców i psychopatów. Niewiele gorsza jest Juliette Lewis, nieźle wypadła też, sprawiająca wrażenie jakby mogła być siostrą Diane Venory, Michelle Forbes. Najsłabszym ogniwem jest niestety półprzytomny Duchovny, któremu w dodatku przypadło być narratorem opowieści. Opowiadane przez niego banały wnoszą tu wielkie nic, zresztą sama postać też jest słabo napisana. Co nowego chciał swoją książką powiedzieć o tych wszystkich już dawno przemielonych przez psychologów i kryminologów mordercach?
Może znowu przemawia przeze mnie nostalgia, ale to kolejny film z lat 90tych z klimatem (zdjęcia!) którego dzisiaj już nie uświadczymy.
The Chase (HBO Max)
Robert Redford ucieka z więzienia i zmierza do rodzinnego miasteczka, w którym szeryfem jest Marlon Brando. Wiecie do czego zmierza ta fabuła? To pomyślcie raz jeszcze.
Prosty punkt wyjścia posłużył dla dalekiej od prostoty opowieści o mieszkańcach małego miasteczka, pulsującego od wzajemnych zależności, relacji, romansów, pretensji, dawnych zaszłości, rasizmu i różnic klasowych. Nie znajdziemy tu jednak łopatologicznej lekcji dobra czy taniego moralizatorstwa; zamiast tego reżyser po prostu przygląda się wydarzeniom, zostawiając nas sam na sam ze skutkami wydarzeń świetnego finału.
Takie tam z ostatnio obejrzanych:
The Others (UHD Blu-ray)
X czasu temu chciałem powtórzyć na Netfliksie i nawet włączyłem, ale odpadłem po jakichś 10, 15 minutach zaskoczony, bo kiedyś film bardzo mi się podobał. Może nie byłem w nastroju, ale gdzieś tam miałem ten film na tyle mocno wryty w pamięci, że gdy tylko zapowiedziano wydanie 4K wiedziałem, że chcę je mieć.
I nie żałuję zakupu. Wspaniale odnowiony, znakomity film z jedną z moich ulubionych, a może i nawet ulubioną rolą Nicole Kidman. Do tego świetny casting dzieciaków i przepiękne zdjęcia.
Gdyby miał premierę dzisiaj, byłby pewnie flagowym tytułem z logiem A24 na początku.
Kalifornia (Prime Video)
Szaman widzi tu jedną z najlepszym, jeśli nie najlepszą rolę Brada Pitta i nie dziwię się, jest fantastyczny, unikający aktorskich klisz w jakie często popadają aktorzy grający morderców i psychopatów. Niewiele gorsza jest Juliette Lewis, nieźle wypadła też, sprawiająca wrażenie jakby mogła być siostrą Diane Venory, Michelle Forbes. Najsłabszym ogniwem jest niestety półprzytomny Duchovny, któremu w dodatku przypadło być narratorem opowieści. Opowiadane przez niego banały wnoszą tu wielkie nic, zresztą sama postać też jest słabo napisana. Co nowego chciał swoją książką powiedzieć o tych wszystkich już dawno przemielonych przez psychologów i kryminologów mordercach?
Może znowu przemawia przeze mnie nostalgia, ale to kolejny film z lat 90tych z klimatem (zdjęcia!) którego dzisiaj już nie uświadczymy.
The Chase (HBO Max)
Robert Redford ucieka z więzienia i zmierza do rodzinnego miasteczka, w którym szeryfem jest Marlon Brando. Wiecie do czego zmierza ta fabuła? To pomyślcie raz jeszcze.
Prosty punkt wyjścia posłużył dla dalekiej od prostoty opowieści o mieszkańcach małego miasteczka, pulsującego od wzajemnych zależności, relacji, romansów, pretensji, dawnych zaszłości, rasizmu i różnic klasowych. Nie znajdziemy tu jednak łopatologicznej lekcji dobra czy taniego moralizatorstwa; zamiast tego reżyser po prostu przygląda się wydarzeniom, zostawiając nas sam na sam ze skutkami wydarzeń świetnego finału.
Cytat z Mierzwiak data luty 28, 2024, 23:00American Fiction
Po tylu zachwytach spodziewałem się petardy, a to tylko zaledwie poprawna mieszanka przyjemnej obyczajówki i okazjonalnie zabawnej komedii z elementami średnio napisanej satyry, choć początek w którym zielonowłosa (a jakże), biała dziewczyna tłumaczy czarnoskóremu profesorowi jak obraźliwy jest dla niej napisany na tablicy tytuł książki Artificial Nigger był obiecujący.
Film chce nam powiedzieć, że Czarni są czymś więcej niż zbiorem stereotypów na temat ich biedy, niewolniczej przeszłości, raperów, przestępczości i śmierci z rąk policjantów, a jednak media, kino, aktywiści i wreszcie sami Czarni, wiecznie uciśnieni, wiecznie narzekający na łajt pipyl i wszechobecny rasizm nie dają za bardzo okazji do pomyślenia, że jest inaczej, co? Dlatego ten film, z przesłaniem przecież jak najbardziej szlachetnym, zginie pewnie jak szept wśród wszędobylskiego wrzasku i bełkotu, i skończy co najwyżej jak książka Fuck, obligatoryjnie nagradzana przez białych dla odhaczenia docenienia niedoreprezentowanych głosów.
PS. Tumacz przekładający nigger jako murzyn a nie czarnuch we wspomnianej scenie ze studentką:
American Fiction
Po tylu zachwytach spodziewałem się petardy, a to tylko zaledwie poprawna mieszanka przyjemnej obyczajówki i okazjonalnie zabawnej komedii z elementami średnio napisanej satyry, choć początek w którym zielonowłosa (a jakże), biała dziewczyna tłumaczy czarnoskóremu profesorowi jak obraźliwy jest dla niej napisany na tablicy tytuł książki Artificial Nigger był obiecujący.
Film chce nam powiedzieć, że Czarni są czymś więcej niż zbiorem stereotypów na temat ich biedy, niewolniczej przeszłości, raperów, przestępczości i śmierci z rąk policjantów, a jednak media, kino, aktywiści i wreszcie sami Czarni, wiecznie uciśnieni, wiecznie narzekający na łajt pipyl i wszechobecny rasizm nie dają za bardzo okazji do pomyślenia, że jest inaczej, co? Dlatego ten film, z przesłaniem przecież jak najbardziej szlachetnym, zginie pewnie jak szept wśród wszędobylskiego wrzasku i bełkotu, i skończy co najwyżej jak książka Fuck, obligatoryjnie nagradzana przez białych dla odhaczenia docenienia niedoreprezentowanych głosów.
PS. Tumacz przekładający nigger jako murzyn a nie czarnuch we wspomnianej scenie ze studentką:
Cytat z Szaman data luty 28, 2024, 23:33Może i za dużo tam obyczajówki, ale jak dla mnie udanie idzie pod prąd. A czy zginie za dwa lata? Tak, jak jakieś 8 z 10 tytułów nominowanych w tym roku 🙂 Tak jeszcze ze 2-3 lata temu byłby wręcz obrazoburczy dla amerykańskich branżówek, teraz już trochę się uspokoiło.
Ciekawe jest pęknięcie w Matrixie które spowodował, jego najważniejsza nagroda to Bafta za scenariusz, a więc wyróżnienie w ramach nagród które zostały najbardziej zdemolowane zjawiskami o których opowiada American Fiction.
Ps. Gif z Supermanem świetny 🙂
Może i za dużo tam obyczajówki, ale jak dla mnie udanie idzie pod prąd. A czy zginie za dwa lata? Tak, jak jakieś 8 z 10 tytułów nominowanych w tym roku 🙂 Tak jeszcze ze 2-3 lata temu byłby wręcz obrazoburczy dla amerykańskich branżówek, teraz już trochę się uspokoiło.
Ciekawe jest pęknięcie w Matrixie które spowodował, jego najważniejsza nagroda to Bafta za scenariusz, a więc wyróżnienie w ramach nagród które zostały najbardziej zdemolowane zjawiskami o których opowiada American Fiction.
Ps. Gif z Supermanem świetny 🙂
Cytat z Mierzwiak data luty 28, 2024, 23:53Oj nie, chwila! Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie wskazuję na obyczajowość jako wadę filmu, ale zaskoczenie (neutralne), bo trailer sprzedawał jednak, na tyle na ile go pamiętam, film raczej tradycyjnie komediowy.
Ta obyczajowość to zresztą, mam wrażenie, silny element samego przesłania, wszak można by zastąpić tę rodzinę białymi postaciami i nie trzeba by zmieniać dokładnie żadnego elementu scenariusza. Taki był myślę cel, bo te wątki obyczajowe są jednocześnie całkowicie pozbawione "czarnych", tych stereotypowych elementów do których przyzwyczaiło nas kino.
Ze zginięciem chodziło mi o zginięcie samego przesłania, które jest chyba zbyt pozytywne, by się przebić przez obowiązującą narrację.
Oj nie, chwila! Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie wskazuję na obyczajowość jako wadę filmu, ale zaskoczenie (neutralne), bo trailer sprzedawał jednak, na tyle na ile go pamiętam, film raczej tradycyjnie komediowy.
Ta obyczajowość to zresztą, mam wrażenie, silny element samego przesłania, wszak można by zastąpić tę rodzinę białymi postaciami i nie trzeba by zmieniać dokładnie żadnego elementu scenariusza. Taki był myślę cel, bo te wątki obyczajowe są jednocześnie całkowicie pozbawione "czarnych", tych stereotypowych elementów do których przyzwyczaiło nas kino.
Ze zginięciem chodziło mi o zginięcie samego przesłania, które jest chyba zbyt pozytywne, by się przebić przez obowiązującą narrację.