Wyniki nowości pokazują po raz kolejny, że znane nazwiska nie wystarczą, żeby dobrze sprzedać film.

Zarówno Men in Black International, jak i Shaft spisały się słabo podczas swojego premierowego weekendu. Temu pierwszemu udało się zarobić wprawdzie $28,5 mln, co jest zgodne z prognozami analityków rynku sprzed weekendu, jednak jeszcze jakiś czas temu tracking wskazywał rzekomo na ok. $40 mln. Kosztująca $110 mln produkcja w rozrachunku końcowym może dobić po takim otwarciu do $80-90 mln, choć w kolejnych tygodniach zaszkodzić mogą fatalne recenzje (24% na Rotten Tomatoes). Przy wsparciu rynku zewnętrznego, gdzie czwarta część serii Men in Black zarobiła na starcie $73,7 mln (z tego $25,8 mln w Chinach), może udać się uniknąć strat finansowych na etapie dystrybucji kinowej, choć po doliczeniu kosztów marketingu kwota przeznaczona na ten film jest zapewne znacznie wyższa niż podawany wyżej budżet. Wynik otwarcia Men in Black International jest oczywiście najgorszym rezultatem w serii. Poprzednie trzy części zarabiały od $51,1 mln do $54,6 mln, czyli prawie dwukrotnie więcej (po uwzględnieniu inflacji otwarcie pierwszej części to aż $100,3 mln). Zastąpienie Willa Smitha i Tommy’ego Lee Jonesa przebojową parą z Thora: Ragnarok okazało się więc niewypałem. Chris Hemsworth, który posiada 35 milionów obserwujących na Instagramie, oraz Tessą Thompson, dla której jest to pierwsza główna rola w wielkiej hollywoodzkiej produkcji, nie byli w stanie przyciągnąć mas.

Mas nie przyciągnął także Samuel L. Jackson. Shaft zarobił od piątku do niedzieli zaledwie $8,3 mln. Tak niskiego wyniku nie przewidzieli nawet ci najbardziej pesymistyczni analitycy rynku. Kosztująca ok. $35 mln produkcja poległa więc na jedynym rynku, na którym jest wyświetlana w kinach. W pozostałych krajach będzie ona dostępna na Netfliksie już za dwa tygodnie. Shaft wypada szczególnie blado przy porównaniach do filmu o tym samym tytule z 2000 roku, w którym główną rolę odgrywał także Jackson. Dystrybuowany wtedy przez Paramount tytuł zarobił na otwarcie $21,7 mln (w sumie $70,3 mln), co przy obecnych cenach biletów dawałoby ponad $36 mln.

Szacunkowe wyniki z niedzieli wskazują na to, że obie nowości zyskały nieco na obchodzonym dzisiaj w Ameryce Dniu Ojca: -7% względem soboty dla Men in Black International i -10% dla Shaft. Także inne „bardziej męskie” filmy zaliczyły niewielkie spadki, a trzeciej części przygód Johna Wicka udało się odnotować nawet niewielki wzrost (a podczas całego weekendu zaledwie 17-procentowy spadek, najmniejszy w pierwszej dziesiątce). Film z Keanu Reevesem ma na swoim koncie już prawie $150 mln.

Niewielki spadek w niedzielę zaliczyło także Dark Phoenix (-3%), jednak patrząc na cały weekend, można mówić o załamaniu widowni. Przychody ostatniego filmu z głównej serii X-Men spadły aż o 72% względem i tak rozczarowującego otwarcia przed tygodniem. Pośród filmów, które wystartowały z poziomu co najmniej $30 mln tylko pięć innych filmów zaliczyło większe spadki:

1. Firday the 13th(2009): -80,4% z $40,6 mln do $7,9 mln;
2. The Devil Inside (2012): -76,2% z $33,7 mln do $8 mln;
3. The Purge (2013): -75,6% z $34,1 mln do $8,3 mln;
4. Fifty Shades Of Grey (2015): -73,9% z $85,2 mln do $22,3 mln;
5. Brüno (2009): -72,8% z $30,6 mln do $8,3 mln;
6. Dark Phoenix (2019): -72,6% z $32,8 mln do $9 mln;

To także drugi największy spadek podczas drugiego weekendu pośród filmów superhero. Po 10 dniach wyświetlania na koncie Dark Phoenix znajduje się tylko $51,8 mln.

Znacznie lepiej poradziła sobie inna nowość poprzedniego weekendu. The Secret Life of Pets 2 zarobiło $23,8 mln, co oznacza niespełna 50-procentowy spadek względem otwarcia. Choć ubytek przychodów jest nieco mniejszy niż w przypadku pierwszej części, to te z drugiego weekendu są ponad dwukrotnie niższe niż w przypadku oryginału sprzed trzech lat. Podobnie prezentuje się sytuacja po drugim weekendzie wyświetlania. „Jedynka” posiadała w analogicznym czasie $203,4 mln na swoim koncie, natomiast kontynuacja nie dobiła jeszcze nawet do „setki” ($92 mln).

Do pułapu stu milionów nie dobiło jeszcze także Godzilla: King of the Monsters. Po potwornym spadku przed tygodniem (prawie -68%), sytuacja tej produkcji unormowała się nieco podczas trzeciego weekendu wyświetlania. Ubytek przychodów wyniósł 47,5%, co daje jednak już tylko $8,1 mln od piątku do niedzieli i $93,7 mln od premiery (po 17 dniach wyświetlania przychody zrównały się z trzydniowym otwarciem poprzednika). W rozrachunku końcowym uda się zarobić nieco ponad połowę tego, co zarobiła pierwsza część w 2014 roku ($200,7 mln).

Dobre holdy w pierwszej dziesiątce zaliczyły dwa musicale: Aladdin (-32,3%)oraz Rocketman (-36,2%). Ten pierwszy zarobił podczas czwartego weekendu wyświetlania jeszcze $16,7 mln, utrzymując trzecią lokatę w zestawieniu. W sumie na koncie produkcji Disneya znajduje się $263,4 mln. Jest szansa, choć bardzo niewielka, na przekroczenie $300 mln. Natomiast biografia Eltona Johna zarobiła do tej pory $66,1 mln, co raczej nie pozwoli jej przekroczył pułapu $100 mln, jako że podczas minionego weekendu przychody wyniosły już tylko $8,8 mln. Jednak dla twórców filmu, którego budżet wyniósł $41 mln, każdy wynik powyżej $80 mln powinien być satysfakcjonujący.

W pierwszej dziesiątce pojawiła się jeszcze nowość z limitowanej dystrybucji sprzed tygodnia. Komediodramat Late Night zaliczył przed tygodniem drugą najwyższą średnią w 2019 roku ($61,6 tys.). Od piątku był on jednak grany w 2200 kinach, w których zarobił nieco ponad $5,1 mln. Tym razem średnia była znacznie gorsza: zaledwie $2,3 tys. na kino.

Poza pierwszą dziesiątką wystartował nowy film Jima Jarmuscha, The Dead Don’t Die. Jego premiera odbyła się podczas tegorocznego Festiwalu Filmowego w Cannes. Recenzje są średnie (53% na Rotten Tomatoes), podobnie zresztą jak jego wynik w box office. W 613 kinach wpływy wyniosły niespełna $2,4 mln.

Więcej szczegółów znajdziecie na Box Office Mojo.

Pierwsza dziesiątka:

Premiery następnego weekendu: w końcu pojawi się hit – Toy Story 4. Poza tym do kin trafi inny film poświęcony zabawce, Child’s Play, a także film akcji w reżyserii Luca Bessona, Anna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.