Eksperci z Box Office Pro podali pierwszą długoterminową prognozę dotyczącą wyników (prawdopodobnie) ostatniego filmu o agencie 007 z Danielem Craigem w roli głównej w amerykańskich kinach.
Podczas swojego otwarcia na początku kwietnia (nietypowa data jak na premierę przygód Jamesa Bonda) No Time To Die mogłoby zarobić od $75 mln do nawet $100 mln. Analitycy podają obecnie ok. $88 mln, co miałby się przełożyć w rozrachunku końcowym na $269 mln. Byłby to drugi najlepszy wynik osiągnięty przez jakikolwiek film o Bondzie (bez uwzględnienia inflacji/wzrostu cen biletów), słabszy tym od tego, który odnotowało Skyfall ($304,4 mln).
NA PLUS
Za tak dużym sukcesem No Time To Die ma przemawiać m.in to, duże zainteresowanie wygenerowane w mediach społecznościowych po premierze zwiastun, według analityków porównywalne do tego, które generowały swego czasu poprzednie części takich serii jak Mission: Impossible czy Fast & Furious. Magnesem widowni może okazać się także bardzo duża i atrakcyjna obsada, a szczególnie nowi jej członkowie: Rami Malek (Bohemian Rhapsody) w roli złoczyńcy, a także Ana de Armas (Knives Out) i Lashana Lynch (Captain Marvel).
Dodatkowo poczucie potrzeby zobaczenia tego filmu może wzmacniać fakt, że jest to prawdopodobnie zakończenie historii Bonda odgrywanego przez bardzo popularnego w roli agenta 007 Daniela Craiga (który ostatnio święcił sukcesy z Knives Out – $300 mln w globalnym box office i nominacja do Złotego Globu), zapoczątkowanej w Casino Royale. Ten pierwszy oraz Skyfall są poza tym jednymi z najlepiej ocenianych i uznanych filmów o Bondzie, z kolei ten drugi i Spectre to zdecydowanie najbardziej dochodowe produkcje z całej liczącej już niedługo 25 części serii, z globalnymi przychodami wynoszącymi niemalże dwa miliardy dolarów. Bond Craiga jest obecnie stałym członkiem pierwszej ligi box office’owej i No Time To Die raczej tego nie zmieni.
Na dobrą postawę filmu w kinach może wpłynąć także zaangażowanie w projekt takich osób jak Phoebe Waller-Bridge, która ostatnim czasie zyskała wielu fanów i święciła tryumfy z Killing Eve oraz Fleabag, czy Billie Eilish, która jest jedną z najgorętszych nowych postaci świata muzyki. Ta pierwsza pomagała przy scenariuszu, ta druga stworzyła i wykonuje utwór promujący film, który w ciągu pierwszych 24 godzin od premiery zebrał ponad 10 mln wyświetleń na YouTube i jest numerem jeden z różnych platformach streamingowych w wielu krajach. Angaż Waller-Bridge oraz Eilish może pomóc rozszerzyć widownię No Time To Die, szczególnie w grupie odbiorców jaką są młode kobiety, a także dodać odrobiny prestiżu oraz oscarowego buzzu (Eilish otrzymała ostatnio pięć nagród Grammy, z kolei dwa ostatnie utwory otrzymały Oscara za najlepszą oryginalną piosenkę filmową).
Na plus przemawia także brak mocnej i bezpośredniej konkurencji na przełomie marca i kwietnia. Film trafi do kin trzy tygodnie po A Quiet Place II oraz trzy tygodnie przez Black Widow, co przy dobrych recenzjach i opiniach widzów może pomóc mu wypracować dobre nogi i być może dobić do pułapu miliarda dolarów. Nie zaszkodzi zapewne także dłuższa, niemalże pięcioletnia przerwa od Spectre, które nie zostało przyjęte tak entuzjastycznie jak Casino Royale czy Skyfall. Dłuższa przerwa między Quantum of Solace a tym drugim wyszła swego czasu na dobre Bondowi.
NA MINUS
Jeżeli jednak coś może zaszkodzić No Time To Die, to są to liczne odniesienia do Spectre, które podzieliło krytyków i widzów. Jak zaznaczają analitycy, poza tym jak na ostatnią część z Craigem w kampanii marketingowej póki co nie podkreślono, że film jest pożegnaniem aktora z rolą Bonda. Znakiem zapytania jest także zmiana dystrybutora z Sony na MGM na rynku amerykańskim (za resztę świata odpowiada Universal). To pierwsze studio radziło sobie bardzo dobrze w ostatnich latach z promowaniem Bonda, tymczasem MGM nie kojarzy się obecnie z sukcesami (jednym z nielicznych jest Creed II / $115,7 mln w Ameryce).