Zgodnie z oczekiwaniami przebojem jest najnowsza animacja Illumination Entertainment, natomiast dwie pozostałe nowości w szerokiej dystrybucji nie zachwycają swoimi wynikami.

Dr. Suess’ The Grinch” zajął pierwsze miejsce w weekendowym zestawieniu amerykańskiego box office’u, zarabiając $66 mln. Jest to wynik mieszczący się w ramach prognoz analityków rynku, który oznacza jednak dopiero szóste otwarcie pośród filmów Illumination. Słabiej spisały się tylko pierwsza część „Despicable Me” ($56,4 mln), „Hop” ($37,5 mln) oraz „Sing” ($35,3 mln, choć należy zaznaczyć, że film ten pojawił się podczas Bożego Narodzenia, co osłabiło jego rezultat otwarcia). Z drugiej strony to trzeci najlepszy start animacji w historii listopada po „The Incredibles” ($70,5 mln) oraz „Frozen” ($67,4 mln). Jako film o tematyce bożonarodzeniowej powinien także cieszyć się dużym zainteresowaniem w kolejnych tygodniach i notować niewielkie spadki, więc kwestia jego rezultatu otwarcia nie jest aż tak istotna, bo ostatecznie może przełożyć się nawet na $400 mln, tak jak w przypadku wspomnianego wcześniej „Frozen” ($400,7 mln). Animacje Illumination Entertainment są względnie tanie. „The Grinch” kosztował $75 mln, więc już niedługo zacznie przynosić zyski studiu. W porównaniu do aktorskiego „How The Grinch Stole Christmas” animacja ma pod względem wyniku otwarcia jedenastomilionową przewagę, oczywiście bez uwzględnienia inflacji. Najbardziej dochodowy film 2000 roku w Ameryce zarobił ostatecznie $260 mln. Przy podobnym współczynniku „Dr. Seuss’ The Grinch” może dobić do $310 mln.

Dwie pozostałe nowości weekendu wylądowały na trzeciej i piątej pozycji. Choć wydawało się, że lepszy rezultat osiągnie „The Girl in the Spider’s Web”, w mojej prognozie zaznaczyłem, że nie będzie dużym zaskoczeniem, jeżeli „Overlord” zarobi więcej. Tak też się stało. Wyprodukowany przez J.J. Abramsa horror wystartował na poziomie $10 mln. Mniej więcej takie były wobec niego oczekiwania. Paramount, które wydało na niego $38 mln, nie wierzyło za bardzo w sukces tego tytułu. Jednak dobre recenzje, które zaczęły pojawiać się po pierwszych pokazach tej produkcji, przywróciły wiarę w ten film, który zdążył zostać spisany na straty. I choć w kontekście budżetu wynik otwarcia nie jest imponujący, to wypada lepiej niż start trzeciej nowości weekendu.

Reboot serii wokół Lisbeth Salander można już podsumować jako niewypał, zarówno artystyczny jak i finansowy. Film Fede Alvareza, którego dwa poprzednie filmy – „Evil Dead” i „Don’t Breathe” przekroczyły podczas premierowego weekendu $25 mln, zarobił na otwarcie zaledwie $8 mln. W tym przypadku wiara studia w materiał i reżysera musiała być znacznie większa niż przy „Overlord”, choć na jego produkcję wydano $43 mln, czyli o połowę mniej niż na „The Girl with the Dragon Tattoo” siedem lat temu. Tamten film zarobił jednak w samej Ameryce $102 mln, tymczasem „The Girl in the Spider’s Web” w najlepszym wypadku dobije do 1/4 tej kwoty.

Spośród premier poprzedniego weekendu najmniejszy spadek wpływów zaliczył film, który przed tygodniem zgarnął zdecydowanie najwięcej pieniędzy. Drugi weekend „Bohemian Rhapsody” potwierdził, że film jest porywającym widownię crowd-pleaserem. Film o Queen zarobił po niespełna 40-procentowym spadku $30,9 mln i przekroczył już najprawdopodobniej dzisiaj jako 24. tegoroczna premiera próg $100 mln. Wygląda na to, że ostatecznie może dobić do wyniku osiągniętego przez zeszłoroczny musical tego samego studia, „The Greatest Showman” ($174,3 mln).

Skoro już mowa o filmie z Hugh Jackmanem – właśnie został on wyprzedzony przez „A Star Is Born„, które po kolejnym niewielkim, tym razem 27-procentowym spadku, zarobiło $8 mln podczas szóstego weekendu wyświetlania. Oznacza to, że reżyserski debiut Bradleya Coopera zbliża się małymi kroczkami do pułapu $200 mln. Ostatecznie nie uda mu się jednak dogonić „Venoma”, z którym debiutował podczas tego samego weekendu. Film z Tomem Hardy ma po tym weekendzie na swoim koncie $206,2 mln. Dzięki tym dwóm filmom, a także bardzo dobrej postawie „Halloween” ($156,8 mln po tym weekendzie), udało się ustanowić rekord wpływów dla października, podczas którego sprzedano bilety na kwotę $820 mln. Także po raz pierwszy trzy październikowe premiery zarobiły w jednym roku ponad $100 mln.

Wracając do pozostałych nowości poprzedniego weekendu – „The Nutcracker and the Four Realms” oraz „Nobody’s Fool” zaliczyły podobne spadki w okolicach 52-53%. Tym samym została przypieczętowana porażka tego pierwszego, który po 10 dniach wyświetlania posiada na koncie tylko $35,3 mln. Natomiast film Tylera Perry’ego zarobił tym razem $6,5 mln, co daje $24,3 mln po drugim weekendzie. Jednak film fantasy Disneya kosztował $120 mln, a komedia Paramountu zaledwie $19 mln.

W limitowanej dystrybucji było tym razem spokojnie. Najwyższą średnią osiągnął „The Front Runner„. Jednak $56 tys. zarobione w 4 kinach oznaczają fatalne $14 tys. na jedno kino. Film Jasona Reitmana ze wspomnianym wcześniej Hugh Jackmanem, który miał ambicje zostania jednym z oscarowych faworytów,  nie przekonał do siebie ani widowni, ani krytyków (62% na Rotten Tomatoes). Wydaje się, że przeciętne recenzje miały ogromny wpływ na tak słabą postawę w limitowanym starcie tej produkcji.

Jeżeli chodzi o starsze tytuły w limitowanej dystrybucji, to kilka z nich zaliczyło podczas tego weekendu kolejne ekspansje, jednak żadna z nich nie była szczególnie udana. „Can You Ever Forgive Me?” zarobiło niespełna $1,5 mln w 391 kinach (+211), a w sumie posiada na koncie $3,6 mln, natomiast „Beautiful Boy” zwiększył swój zasięg o 236 kin, a będąc wyświetlanym w 776 odnotował wpływy na poziomie $1,4 mln, co przekłada się na $5,2 mln od premiery. Z 5 do 77 kin zwiększyła się dystrybucji premiery poprzedniego weekendu, „Boy Erased„. Film Joela Edgertona zarobił niezłe, choć niepowalające $725 tys.

Pierwsza dziesiątka prezentuje się następująco:

Szczegółowe dane znajdziecie tutaj.

Premiery następnego weekendu: „Fantastic Beasts: The Crimes of Grindelwald”, thriller kryminalny „Widows” oraz komedia „Instant Family”.

One Comment on “Amerykanie w bożonarodzeniowym nastroju – „The Grinch” wygrywa weekend.”

  1. Bo Bohemian Rhapsody wyszło bardzo fajnie. A fani Queen w ogóle powinni być zadowoleni. Choć za dużo wydarzeń niestety pominięto. Ale i tak trochę się nawet wzruszyłem na seansie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.