Podczas tego weekendu w amerykańskich kinach padło kilka rekordów. Jednym z nich dotyczy najwyższych w historii wpływów odnotowanych w październiku podczas jednego weekendu. Do tej pory należał on do pierwszego weekendu października w 2015 roku, kiedy to sprzedano bilety na kwotę $149,8 mln, z czego ponad 1/3 pochodziła z pokazów „The Martian” ($54,3 mln). Tym razem nowości zdominowały kina jeszcze bardziej.

Według obecnych szacunków, podczas tego weekendu sprzedano bilety na kwotę $171,8 mln. Aż 70,6% tej sumy pochodzi z seansów „Venoma” i „A Star Is Born”. Oba filmy zarobiły bowiem razem $121,3 mln.

Zdecydowanym zwycięzcą weekendu była ekranizacja komiksu. Mimo fatalnych recenzji (31% na Rotten Tomatoes) film ten sprzedał się powyżej oczekiwań. W prognozach przed weekendem wskazywano $60-65 mln na otwarcie oraz krótkie nogi. Ostatecznie „Venom” zarobił $80 mln, co jest nowym rekordem otwarcia w historii października. Poprzedni rekord został poprawiony o niemalże $25 mln („Gravity” i $55,8 mln). Film studia Sony ustanowił także rekord dla najwyższych październikowych wpływów z pokazów przedpremierowych ($10 mln) oraz z poszczególnych dni weekendu. Osiągnięte rezultaty nie wskazują póki co na to, żeby „Venom” miał być potężnym frontloaderem, choć negatywny buzz wokół tej produkcji może wpłynąć na bardzo duże spadki w kolejnych dniach i tygodniach. Ostatecznie film ten będzie sporym finansowym sukcesem. W najgorszym wypadku powinien zarobić w amerykańskich kinach $170-180 mln, natomiast na rynku zewnętrznym powinien przekroczyć $300 mln. Już teraz ma na swoim koncie $125 mln. Szanse na osiągnięcie tak dużych wpływów wzrosną, gdy zostanie ustalona data premiery w Chinach. Na ten moment wydaje się więc, że „Venom” zarobi co najmniej $500 mln na całym świecie. Tymczasem na jego produkcję wydano „zaledwie” $100 mln. To udany start komiksowego uniwersum Sony poświęconego przeciwnikom Spider-Mana i to mimo tego, że darmo w nim szukać samego Człowieka-Pająka, przynajmniej na ten moment.

Druga nowość weekendu, „A Star Is Born”, choć nie pobiła żadnych rekordów, to również spisuje się bardzo dobrze. Osiągnięty rezultat jest wprawdzie niższy od tego, który podałem w mojej prognozie, jednak mniej więcej takiego wyniku otwarcia spodziewali się eksperci z Box Office Mojo. Przed weekendem branżowe media pisały o zarobkach rzędu +$30 mln, więc jakby nie było, oczekiwania te zostały znacznie przebite. Reżyserski debiut Bradleya Coopera zarobił aż $41,25 mln, a wraz z wpływami z fanowskich pokazów tego filmu we wtorek i środę, które wyniosły $1,55 mln, na koncie produkcji Warner Bros. znajduje się $42,6 mln. Studio kontynuuje swoją bardzo dobrą passę, która zaczęła się w sierpniu z premierą „The Meg”.

Jeżeli zakwalifikować „A Star Is Born” jako musical, to jest to w tej chwili trzecie najlepsze otwarcie dla filmu z tego gatunku. Jeżeli ostateczny wynik z weekendu będzie nieco wyższy, to być może uda się przeskoczyć „High School Musical 3: Senior Year” ($42 mln) i zająć drugie miejsce na tej liście. Poza konkurencją jest „Beauty and the Beast” ($174,8 mln), choć to jednak znacznie więcej niż musical. W osiągnięciu wyższych wpływów na drodze „A Star Is Born” na pewno nie stanęły recenzje, opinie widzów oraz ogólny buzz wokół niego. W tej chwili jest on uważany za jeden z najpoważniejszych oscarowych kandydatów, a bardzo pozytywne recenzje oraz to, że przemawia głównie do starszej widowni (86% widzów w piątek stanowiły osoby powyżej 25. roku życia, natomiast ponad 27% całkowitej widowni to kobiety powyżej 50. roku życia) powinny przełożyć się na nogi, pozwalające dramatowi muzycznemu z Lady Gagą ostatecznie wyprzedzić być może także „Venoma”. „A Star Is Born” kosztowało zaledwie $36 mln, więc już wkrótce zacznie przynosić producentom zysk.

Choć dwie nowości zdominowały amerykańskie kina, do podziału została jeszcze spora część box office’owego tortu. Największy kawałek przypadł animacji „Smallfoot”, która z oczywistych powodów nie odczuła zbytnio pojawienia się dwóch przebojowych nowości i odnotowała zaledwie 35-procentowy spadek wpływów. Tym samym konto produkcji zasiliło $14,9 mln, co po 10 dniach wyświetlania daje łącznie $42,6 mln.

Zaskakująco duży spadek odnotowała natomiast komedia „Night School”. W tym przypadku zaszkodziły chyba bardziej słabe recenzje niż wpływy nowości. Widownia filmu z Kevinem Hartem i Tiffany Haddish zmalała o ponad połowę (-55%), co przełożyło się na wpływy rzędu $12,3 mln podczas tego weekendu i $46,8 mln od premiery.

Duży spadek (-60%) odnotował także „Hell Fest”. W przypadku horrorów nie jest to jednak nic nadzwyczajnego. Jednak produkcja Lionsgate może wypaść z kin jeszcze przed Halloween. Jej wpływy wyniosły tym razem już tylko niespełna $2 mln, co daje zaledwie $8,9 mln po drugim weekendzie.

Z weekendu na weekend coraz więcej dzieje się w limitowanej dystrybucji. W piątek do 36 kin trafił dramat młodzieżowy „The Hate U Give”. Film ten zebrał do tej pory świetne recenzje (96% na Rotten Tomatoes), choć póki co nie wygląda na poważnego oscarowego gracza. Niemniej osiągnięty rezultat otwarcia jest bardzo przyzwoity, wynosi bowiem $500 tys., co daje niezłą średnią na kino rzędu $13,9 tys. Wydaje mi się, że to jednak film, który powinien od razu trafić do szerokiej dystrybucji.

Podobną średnią osiągnął dokument „Free Solo”, który przed tygodniem zaliczył fantastyczne otwarcie w 4 kinach, w których zarobił $295 tys., co oznaczało najwyższą średnią na kino osiągniętą w tym roku ($73,6 tys.). Tym razem film ten zaliczył ekspansję do kolejnych 37 kin. Na 41 salach wpływy wyniosły $540 tys., co powiększyło stan konta tej produkcji do ponad $950 tys. To jest świetny rok dla filmów dokumentalnych. Duże sukcesy odniosły już „RBG” ($14 mln), „Won’t You Be My Neighbor?” ($22,6 mln) czy „Three Identical Strangers” ($12,3 mln).

Fatalnie wystartował za to „Loving Pablo”, który w polskich kinach był pokazywany latem. W 15 kinach jego wpływy wyniosły $16 tys., co daje średnią na kino ledwie przekraczającą tysiąc dolarów.

Dane z Box Office Mojo.

W przyszły piątek do kin trafią trzy duże nowości: kolejny oscarowy kandydat, czyli „First Man” Damiena Chazelle’a, a także familijna produkcja „Goosebumps 2: Haunted Halloween” oraz thriller „Bad Times At The El Royale”.

One Comment on “Venomenalny weekend w amerykańskich kinach – podsumowanie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.