Nadchodzi sezon oscarowych żniw. I choć gala w Dolby Theatre nie otrzyma okrągłego numeru, to Nagrody Akademii numer 92 będą miały kilka cech, które odróżnią ją od poprzedniczek. No, może nie od wszystkich. Dla oscarowych świrów najważniejszą informacją jest ta, że złote statuetki trafią do właścicieli wcześniej niż zwykle. Wręczenie nagród odbędzie się wyjątkowo wcześnie, bo już 9 lutego (od 2021 roku wrócą na swoje miejsce bliżej końca lutego – czy na stałe, kto wie). To najwcześniejsze rozdanie Oscarów w historii Istotniejsze dla widzów z Polski jest to, że będą to podwójnie wczesne Oscary – całą zabawę rozpoczynamy trzydzieści minut po północy, a więc dwie godziny szybciej, niż dotąd. Zatem już o czwartej możemy grzecznie położyć głowy na poduszkach i policzyć noc jedynie jako połowicznie zarwaną.

Po raz kolejny za to będziemy musieli obyć się bez prowadzących. I o ile ugrzecznione i miałkie ceremonie już od dawna nie porywały (no, może Seth McFerlane nie do końca odpowiada temu opisowi) i w zesżłym roku brak charyzmatycznego ‚spinacza’ był mniej odczuwalny, w tym roku problem jest nieco większy. Po odważnym jak na koniec drugiej dekady XXI wieku występie Ricky’ego Gervaisa na Złotych Globach, Oscary pozostaną w tyle. Jak obawiająca się jakiejkolwiek nieczystej nuty i zaburzenia klimatu rodzinnego obiadu hiperpoprawna ciotka, przynudzająca przy stole boomerskimi banałami.

Poniżej prezentuję swoje przewidywane nominacje do Oscarów. Czasem nijak one się mają do tego, na co zagłosowałbym sam. Kolejność odpowiada kolejności wręczania statuetek przed rokiem. Wypowiadam się tylko i wyłącznie na temat kategorii, w których dysponuję wiedzą i na które zwracam uwagę także poza sezonem nagród, stąd nie uwzględniam dokumentów i krótkich metraży. Próżno ich z resztą szukać w box office, a po to większość z Was tu zagląda. W niektórych kategoriach (montaż, montaż dźwięku, dźwięk, scenografia,zdjęcia) wstrzymałem się od komentarza. To kategorie, w których tylko częściowo bazuję na swojej wiedzy i opinii, a braki w seansach jeszcze uniemożliwiają jakikolwiek komentarz. Te pojawią się przy ostatecznych typach bliższych gali 😉

Ślicznotki (fot. Annapurna Pictures)

Aktoka drugoplanowa

W tej kategorii mam tylko jedną faworytkę – odkąd obejrzałem „Historię małżeńską”, całym sercem kibicuję Laurze Dern. Dobry buzz towarzyszy roli Jennifer Lopez, a bardzo dobre opinie zbiera również Margot Robbie, umiejętnie łącząca kreacje rozrywkowe i artystyczne. Rośnie cały czas pozycja nikczemnie pominiętej w pierwszym planie Florence Pugh za „Małe kobietki”, adaptację powieści w krajach anglosaskich kanonicznej. Na dwie nominacje ma szanse Scarlett Johansson, Akademia miewała już słabość do Nicole Kidman, a na horyzoncie majaczą również pozytywne opinie o „Kłamstewku”, budujące pozycję szerzej nieznanej Zhao Shunzen. Pomimo nominacji do Globów, pójdę za przeczuciem i nie uwzględniam w piątce Annette Bening i Kathy Bates, choć zapewne choć jedna z nich nominację otrzyma. Nie mogąc się zdecydować która, nie wybieram żadnej.

Nominacje: Laura Dern (Historia małżeńska), Jennifer Lopez (Ślicznotki), Florence Pugh (Małe kobietki), Margot Robbie (Gorący temat), Zhao Shunzen (Kłamstewsko)

Zamiana: Lopez może wypaść, Zhao zapewne wypadnie. Wskoczyć może Scarlett Johansson (Jojo Rabbit) i Benning lub Bates.

Rocketman (fot. Paramount Pictures)

Charakteryzacja i fryzury

Kategoria poszerzona do pięciu uczestników, także miejsca powinno być sporo. Oczywistą oczywistością jest „Joker”, pojawią się także filmy osadzone przed kilkoma dekadami – „Pewnego razu… w Hollywood” oraz „Rocketman„, a zapewne także „Judy”. Jeśli szukamy nawiązań do ostanich wyróżnionych, wypada dołożyć również „Gorący temat”.

Nominacje: Gorący temat, Joker, Judy, Pewnego razu… w Hollywood, Rocketman

Zamiana: „Judy” lub „Pewnego razu…” mogą ustąpić pola „1917” (mniej prawdopodobne) oraz „Nazywam się Dolemite” (bardziej prawdopodobne).

Małe kobietki (fot. Columbia Pictures)

Kostiumy

Mamy laureatkę sprzed roku, która automatycznie dołącza do grona faworytów – Ruth E. Carter może powtórzyć sukces i do statuetki za „Czarną panterę” dołączyć tę za „Nazywam się Dolemite”. Warto docenić pracę Arianne Phillips przy „Pewnego razu…”. Za klasyczne kostiumy wyróżniona zostanie Jacqueline Durran (Małe kobietki). Spore szanse ma „Irlandczyk”, a ciekawym wyborem byłby „Jojo Rabbit”. Wyróżnieniem przeciętności „Downton Abbey”, zrozumiałym docenieniem „Rocketman”, pochwałą dyskretnej fantazji „Joker”, a odważnym kandydatem „Ślicznotki”.

Nominacje: Jojo Rabbit, Małe kobietki, Nazywam się Dolemite, Pewnego razu… w Hollywood, Rocketman

Zamiana: W tej kategorii mało kto jest czegokolwiek pewien – „Irlandczyk” może zmienić wszystkich prócz Dolemite i „Małych kobietek”

Scenografia

Nominacje: 1917, Irlandczyk, Joker, Pewnego razu… w Hollywood, Parasite

Zamiana: w kolejce czeka przede wszystkim „Jojo Rabbit”, poza tym nie widzę naprawdę silnych konkurentów.

1917 (fot. Dream Works)

Zdjęcia

Nominacje: 1917, Irlandczyk, Joker, Le Mans ’66, Lighthouse

Zamiana: „Pewnego razu…”, tyle że nie wiem za kogo. Oby jednak nie, bo najwątlej wygląda oczywiście pozycja lirycznego „Lighthouse”

Montaż dźwięku

Nominacje: 1917, Avengers: Endgame, Joker, Le Mans ’66, Rocketman

Zamiana: Bez nominacji dla Disneya raczej się nie obędzie – poza piątką widzę „Skywalker: Odrodzenie”, ale przewaga Marvela nad Lucasfilm to takie 55:45. Z drugiej strony – brak filmu ze świata Gwiezdnych wojen w tej kategorii byłby sporą sensacją

Dźwięk

Nominacje: 1917, Gwiezdne wojny – Skywalker: Odrodzenie, Joker, Le Mans ’66, Rocketman

Zamiana: Gdzieś ten Skywalker musiał się znaleźć, jakby co zamianka z „Avengers”. Krąży też gdzieś wieść o „Uncut Gems”, ale za mało tu wiem

Boże Ciało (fot. Kino Świat)

Film zagraniczny

Czyżby? Kategoria międzynarodowa kolejny rok z rzędu jest bardzo mocno obsadzona i znów może kryć w sobie ostatecznego zwycięzcę. Od tego roku to z resztą nie jest już film nieanglojęzyczny, a zagraniczny. Potężnym faworytem jest „Parasite”, jeśli na siłę szukać rywala, to pewnie w „Bólu i blasku” Pedro Almodovara. A co z tym czyżby – na krótkiej liście mamy przecież „Boże Ciało”. Wspominam o nim nie tylko kurtuazyjnie, bo i szanse filmu Jana Komasy na czołową piątkę są całkiem solidne. Pewniakami wydają się wspomniane propozycje z Hiszpanii i Korei oraz francuscy „Nędznicy”. Stawkę uzupełni raczej „Atlantics”, choć wciąż widzę tu też szansę na niespodziankę.

Nominacje: Atlantics (Senegal), Boże Ciało (Polska), Ból i blask (Hiszpania), Nędznicy (Francja), Parasite (Korea Południowa)

Zamiana: Oczami wyobraźni widzę, jak „Malowany ptak” dystansuje „Atlantics”. Oby się za bardzo nie rozpędził, bo nie tylko Czesi mają potencjał na przebicie „Bożego Ciała”

Montaż

Nominacje: Irlandczyk, Joker, Le Mans ’66, Parasite, Pewnego razu… w Hollywood

Zamiana: „Historia małżeńska” za „Jokera”, ewentualnie za „Parasite”

Irlandczyk (fot. Netflix)

Aktor drugoplanowy

Co słychać w kręgach aktorskich? Same sławy i to takie z najwyższych półek. No, może z małym dodatkiem. Brad Pitt po Globach tylko nabrał rozpędu, podczas gdy za nim podąża niegdysiejszy frontrunner, Al Pacino. A skoro jest Pacino, to jest i Joe Pesci, który po wielu latach poza radarami w świetnym stylu przypomniał o tym, że zawsze był świetnym aktorem, choć nie zawsze miał co grać. Świeży laureat nagrody Cecile’a B. DeMille’a Tom Hanks zaliczył duży występ w małym filmie „Cóż za piękny dzień” – często taka postać ląduje w piątce. Kto na uzupełnienie? Może Jamie Foxx za „Tylko sprawiedliwość” – byłby to specyficzny ekwiwalent za pominięcie na Złotych Globach serialu „Jak nas widzą”.

Nominacje: Jamie Foxx (Tylko sprawiedliwość), Tom Hanks (Cóż za piękny dzień), Al Pacino (Irlandczyk), Joe Pesci (Irlandczyk), Brad Pitt (Pewnego razu… w Hollywood)

Zamiana: Song Kang Ho za „Parasite”, co skutkowałoby zapewne pominięciem Foxxa lub Hanksa. Dosyć prawdopodobna jest również zamiana Pesci’ego lub Hanksa na Hopkinsa. Na tyle, że do samego końca  miałem tu zagwostkę. Mniej prawdopodobne – Taika Waititi za nie-mogę-napisać-jaką-rolę-bo-nam-page-rank-spadnie.

Jak wytresować smoka 3 (fot. DreamWorks Animation)

Film animowany

Ciekawe, czy potęgę Disneya w tej kategorii długofalowo naruszą platformy streamingowe, które i w animacji coraz silniej się rozpychają. Globa nieco niespodziewanie złapał „Praziomek”, którego – wstyd przyznać – przeoczyłem w naszych kinach. „Krainie lodu 2” daleko do świeżości poprzednika, choć technicznie to absolutnie najwyższa, niemal pionierska półka. Do tego obowiązkowo „Toy Story 4”, którego szanse na wygraną są chyba największe, po raz trzeci „Jak wytresować smoka” i technicznie inne od pozostałych propozycji francuski „Zgubiłam swoje ciało” od Netfliksa. Niestety brakuje wielkich propozycji na miarę zeszłorocznego „Spider-Man Uniwersum”

Nominacje: Jak wytresować smoka 3, Kraina lodu 2, Praziomek, Toy Story 4, Zgubiłam swoje ciało

Zamiana: „Klaus”, ale bardziej dla obowiązku, by coś wymienić. Czołowa piątka jest dla mnie bezsporna.

Efekty specjalne

Nominacje: 1917, Avengers: Koniec gry, Irlandczyk, Król Lew, Gwiezdne wojny – Skywalker: Odrodzenie

Zamiana: Dobra passa „1917” trwa i może się skończyć nominacją nawet w środku wojny Disneya z Martinem Scorsese. Z tyłu czai się nieco zapomniana „Alita: Battle Angel”. Mistrzowskim trollingiem byłyby „Koty”. Specjaliści wspominają o „Gemini Man”, ale nie jestem przekonany.

Pewnego razu… w Hollywood (fot. Sony Pictures Entertainment)

Scenariusz oryginalny

Wielkim faworytem jest Quentin, ponownie doceniany bardziej za scenariusz, niż za reżyserię. Po niemal półtorej dekady kolejną nominację wprost musi otrzymać Noah Baumbach, z pewnością znajdzie się również miejsce dla scenarzystów „Parasite”. Do tego zupełnie inne spojrzenie na kino batalistyczne u uwolnionego od Bonda Sama Mendesa oraz bardzo zgrabny kryminał z elementami komedii z Bondowym duetem pióra Riana Johnsona.

Nominacje: Sam Mendes i Krysty Wilson-Cairns (1917), Noah Baumbach (Historia małżeńska), Rian Johnson (Na noże), Bong Joon-ho i Han Jin-won (Parasite), Quentin Tarantino (Pewnego razu… w Hollywood)

Zamiana: Pedro Almodovar i pierwsza nominacja od osiemnastu lat lub wciąż tajemnicze dla mnie „Kłamstewsko” od Lulu Wang. Pierwszy bardziej zmniejszałby szanse „1917”, drugi – „Na noże”

Jojo Rabbit (fot. TSG Entertainment)

Scenariusz adaptowany

Ciężko mi sobie na tę chwilę wyobrazić innego zwycięzcę, niż „Irlandczyka”. Za bardzo oryginalne skrypty na nominację mogą liczyć „Jojo Rabbit” oraz „Joker”. Mnie osobiście nie do końca przekonało „Dwóch papieży”, ale potencjał oscarowy tej produkcji w kilku miejscach z pewnością się zrealizuje. Greta Gerwig może zostać doceniona za odważne podejście do klasyki literatury, a o dodatkowe propozycje ciężej tu, niż w scenariuszach oryginalnych.

Nominacje: Anthony McCarten (Dwóch papieży), Taika Waititi (Jojo Rabbit), Steven Zaillian (Irlandczyk), Todd Phillips i Scott Silver (Joker), Greta Gerwig (Małe kobietki)

Zamiana: „Cóż za piękny dzień” w miejsce „Jokera”, ewentualnie „Małych kobietek”

Historia małżeńska (fot. Netflix)

Muzyka

Wiele dobrze znanych nazwisk, w tym gwiazda sezonu – Hildur Guðnadóttir ze świeżą nagrodą za „Jokera” od HFPA i nazwiskiem wyrobionym ścieżką dźwiękową do „Czarnobyla”. Baśniowy czarodziej Alexandre Desplate, który idealnie czuje połączenie klasycznych form i współczesnej treści, może zebrać jedenastą nominację, choć o trzecią statuetkę będzie ciężko. Może to czas Randy’ego Newmana, który statuetki nie ma, a nominacja za „Historię małżeńską” byłaby jego dziewiątą? A może przy czternastej okazji nagrodę zdobędzie w końcu Thomas Newman? Ten z resztą po raz pierwszy nominowany był za muzykę do „Małych kobietek”, które po dwudziestu pięciu latach doczekały się powrotu na galę z nową adaptacją i okrasą muzyczną od Desplata. Stawkę uzupełnia złote dziecko ostatnich sezonów – Michael Giacchino, który z pewnością miał się czym wykazać przy niełatwym „Jojo Rabbit”

Nominacje: Alexandre Desplat (Małe kobietki), Michael Giacchino (Jojo Rabbit),
Hildur Guðnadóttir (Joker), Randy Newman (Historia małżeńska), Thomas Newman (1917)

Zamiana: Marco Beltrami i jego muzyka w „Le Mans ’66” może być typowym przypadkiem wystarczająco dobrej propozycji, na wylądowanie tuż za nominacjami. Bardzo ciekawe kompozycje stworzyli Alberto Iglesias (Ból i blask) oraz jeden z moich ulubieńców, Daniel Pemberton (Osierocony Brooklyn). W obliczu tak ciekawych propozycji, bardzo zasmucające byłoby zastąpienie kogokolwiek w piątce przez średnią i do przesady eksploatującą nostalgię ściężkę dźwiękową Johna Williamsa do Gwiezdnych wojen.

Kraina lodu 2 (fot. Walt Disney Animation Studios)

Piosenka

Szczerze, nie wiem o czym tu napisać. Kompozycja z „Krainy lodu nie wylądowałaby w mojej TOP3 piosenek pierwszej części, nowy utwór Eltona Johna jest faworytem, a pozostałe propozycje zostaną szybko zapomniane.

Nominacje: „Stand Up” (Harriet) — Joshuah Brian Campbell & Cynthia Erivo, „Into the Unknown” (Kraina lodu 2) — Robert Lopez & Kristen Anderson-Lopez, „Spirit” (Król Lew) – Beyoncé Knowles-Carter, Timothy McKenzie & Ilya Salmanzadeh, „(I’m Gonna) Love Me Again” (Rocketman) — Elton John & Bernie Taupin, „Glasgow (No Place Like Home)” (Siła marzeń) — Caitlyn Smith, Mary Steenburgen & Kate York

Zamiana: „Daily Battles” Thoma Yorka z „Osieroconego Brooklynu”. Ale też trochę nie wiem, nie orientuję się, bo nigdy nie czułem za dobrze tej kategorii.

Joker (fot. Warner Bros. Pictures)

Aktor pierwszoplanowy

To chyba jeszcze nie rok Adama Drivera, bo w końcu swój moment ma Joaquin Phoenix. Okazuje się, że bycie Jokerem to świetny interes i w trzech na cztery przypadki przepustka do unieśmiertelnienia swojego nazwiska. Leo DiCaprio nie tyle rozczarował w „Pewnego razu…”, co wylądował nieco w cieniu Brada Pitta oraz oczywiście Rafała Zawieruchy, więc zanotował występ delikatnie poniżej najlepszych kreacji. Antonio Banderas zagrał oscarowo, ale sama nominacja już byłaby potężnym sukcesem, natomiast namaszczony przez samego sir Eltona Taron Egerton był istotnym elementem, który sprawił że „Rocketman” był znacząco lepszy od „Bohemian Rhapsody”.

Nominacje: Antonio Banderas (Ból i blask), Adam Driver (Historia małżeńska), Joaquin Phoenix (Joker), Leonardo DiCaprio (Pewnego razu… w Hollywood), Taron Egerton (Rocketman)

Zamiana: Tak, powyżej nie ma Robert DeNiro. I jego odmłodzone oblicze, które prześladuje mnie w snach, nie ma tu nic do rzeczy.  Stawiam na Antonio Banderasa i mam nadzieję, że „Ból i blask” został wystarczająco dostrzeżony za oceanem. Pogodzić ich może Jonathan Pryce, choć kreacja Franciszka, nie przeczę że niezła, do najbardziej wymagających nie należała.

Judy (fot. BBC Films)

Aktorka pierwszoplanowa

Póki co wygląda to na one woman show i zabawę daleko za plecami Renee Zellweger, z resztą stosunkowo często trafiamy na takie lata wśród aktorek pierwszoplanowych. Scarlett Johansson i Charlize Theron  pokazały ciekawe role w niejednoznacznych dramatach, nie znikając, ale i nie przysłaniając partnerujących im wysoce kompetentnych obsad. O Akwafinie wiadomo u nas niewiele, „Kłamstewko” jeszcze nie ruszyło z promocją, a sama aktorka kojarzona jest chyba wyłącznie z „Bajecznie bogatych Azjatów„, jednak trzeba ją widzieć na pograniczu nominacji. Cynthia Erivo miała pewniejszą pozycję kilka tygodni temu, jednak rola Harriet Tubman powinna ją dowieźć do nominacji, również dzięki piosence z filmu.

Nominacje: Charlize Theron (Gorący temat), Cynthia Erivo (Harriet), Scarlett Johansson (Historia małżeńska), Renee Zellweger (Judy), Akwafina (Kłamstewko)

Zamiana: „My” Jordana Peele’a, na początku sezonu typowane do wielkich rzeczy, z czasem zniknął z radarów, choć ciężko mówić o zawodzie. Jakimś pocieszeniem byłaby nominacja dla Lupity Nyongo’o, jednak czy ktoś jeszcze o niej pamięta? Słusznie lubiana przez Akademię Saoirse Ronan może kolejny rok zakończyć wyróżnieniem, tym razem za „Małe kobietki”. Nie wypada nie wspomnieć o Florence Pugh, która została całkowicie pominięta za „Midsommar”.

Parasite (fot. NEON)

Reżyseria

Wybitnie nieamerykańska kategoria, choć tym razem przynajmniej anglojęzyczny przybysz zgarnie chyba Amerykanom chwały sprzed nosa. Faworytem jest Sam Mendes, a za nim Bong i Scorsese, który pomimo stworzenia swojego opus magnum może obejść się smakiem. Quentin Tarantino pewnie nawet nie liczy na wyróżnienie w tej części gali i pewnie skończy się na trzeciej reżyserskiej nominacji. Na dokładkę większość ekspertów dopisuje Noah Baumbacha – nieco z obowiązku, na ostatnim miejscu, bo po prostu „Historia małżeńska” nie jest (raczej!) filmem, za który reżyser może odebrać Oscara. I choć to wspaniałe dzieło, a Baumbach jest twórcą wybitnym, w piątce stawiam na Gretę Gerwig, którą właśnie on odkrył dla świata filmu we „Frances Ha” niemal dekadę temu.  Za „Lady Bird” był dublet nominacji za scenariusz i reżyserię. Powtórka niewykluczona.

Nominacje: Sam Mendes (1917), Martin Scorsese (Irlandczyk), Bong Joon-ho (Parasite), Greta Gerwig (Małe kobietki), Quentin Tarantino (Pewnego razu… w Hollywood)

Zamiana: Oczywiście wspomniany Noah Baumbach, pewnie z Gerwig wzajemnie sobie kibicują. Ciekawe byłoby uwzględnienie Taiki Waititiego, jednego z najciekawszych twórców kina rozrywkowego oraz wyróżnienie Todda Phillipsa, za długą podróż od trylogii „Kac Vegas”.

Le Mans ’66 (fot. 20th Century Fox)

Najlepszy film

A więc to już? Choć ta kategoria nie ma sztywno ustalonej liczny nominowanych, zdecydowałem się na ósemkę. Być może dołączy do nich ktoś niespodziewany, ale ciężko to przewidywać. Standardowo kategoria zbiera największych wyróżnionych z pozostałych , ewentualnie okraszając ich jakimś dodatkiem. Oby tylko tym razem zdecydowano się ostatecznie na ciekawszą propozycję, niż przyjemny i bardzo dobry, jednakże zarazem mocno odtwórczy „Green Book” – typ zwycięzcy, o którym za cztery lata mało kto będzie pamiętał.

Nominacje: 1917, Historia małżeńska, Irlandczyk, Jojo Rabbit, Joker, Małe kobietki, Pewnego razu… w Hollywood, Parasite

Zamiana: Cała paleta mniej i bardziej prawdopodobnych kandydatów na „dodatek”. Jeden z poniższych filmów moim zdaniem ma szansę, choć powinno się skończyć na ośmiu nominowanych. Wejście dwóch powodowałoby eliminację któregoś z już umieszczonych na liście, przy czym najsłabsza jest pozycja „Małych kobietek”, w kilku kategoriach balansujących na granicy nominacji. Kandydaci to, w kolejności prawdopodobieństwa: „Le Mans ’66„, „Na noże” oraz znacznie mniej możliwe „Kłamstewko”, „Dwóch papieży”, „Uncut Gems”, „Tylko sprawiedliwość”, „Szkoła melanżu” (brrr, paskudne tłumaczenie „Booksmart”) oraz „Słodziak”. Prócz pierwszych dwóch, są to propozycje pominięte przed Gildię Producentów. Wybór któregokolwiek z nich w głównej kategorii, oznaczałby pewnie również spore zmiany w innych. Wydaje się to jednak mało możliwe.

Nominacje do Oscarów będziecie mogli poznać oglądając stream tutaj. Początek transmisji zapowiedziany jest na godzinę 14:18 polskiego czasu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.